9. Nicole Kanim - przed Eliminacjami

67 11 1
                                    

Nasza miłośniczka "Czerwonej Królowej"  :')

Written by: Niecola

Korekta: Elsa

------------------------


– Pamiętaj, by dawać zastrzyki dwa razy dziennie przez najbliższy tydzień – instruuję dwunastoletnią dziewczynkę, właścicielkę chorego jamnika.

– Dobrze, pani Nicole! – Uśmiechna się i wybiega z gabinetu.

To by było na tyle. Wychodzę zmęczona na taras. Na zewnątrz jest ciepło, ale wieje lekki wiatr. To tutaj mogę odpocząć. Widząc, że nie będzie już żadnych klientów, przymierzam się do zamknięcia kliniki. Gdy zamykam drzwi, ktoś dotyka mojej ręki. Odskakują wystraszona na bok. Na szczęście zauważam, że to Bill – sąsiad, Szóstka.
– Ale mnie wystraszyłeś. O co chodzi Bill?
– Wybacz, że ci przeszkadzam, ale Wiliamina zaczęła chyba rodzić, a ja nie wiem co robić. Niestety nie mam pieniędzy, ale musisz mi pomóc! Proszę...

Dopiero teraz zauważam małe zawiniątko w jego rękach. Wiliamina jest kotką w zagrożonej ciąży. Otwieram szeroko drzwi i zachęcam go do wejścia.

– Połóż ją na stole, przygotuj miskę z gorącą wodą i ręczniki – wydaję po kolei polecenia.

Mimo, iż go zbytnio nie lubię, to muszę mu pomóc ze względu na kotkę.

Po godzinnym porodzie sytuacja jest opanowana. Jestem z siebie niezmiernie dumna. W przyszłości nieraz będę mogła uratować komuś życie.
– Dziękuję ci, Nicole. Wspominałem że nie mam pieniędzy.

Macham ręką, jednak mój szef mu nie odpuści.

– Może.. Chciałabyś... – waha się czy coś powiedzieć. Boże! Ale mnie takie rzeczy denerwują.
– Tak, Bill? – Odpieram tak miłym tonem, na jaki jest mnie stać.
– Czy założyłabyś za mnie pieniądze? Obiecuję, że oddam co do grosza... – mówi coś dalej, ale go nie słucham.

Że co?! Że mam za niego założyć?! No chyba sobie żartuje.
– Nie chce być nie miła, ale to niemożliwe, Bill – mówię i się uśmiechnam.
– Wszyscy jesteście tacy sami! Zaopatrzeni w siebie bogacze – w tym momencie spluwa – nie obchodzi was los innych! I wiesz co? Nie potrzebuję twojej łaski. Poradzę sobie sam! – Krzyczy i już ma zamiar odejść, ale go powstrzymuję. Jak on śmie?!
– Chcesz się kłócić Bill? Proszę bardzo! Według ciebie jestem zapatrzona w siebie? Gdyby tak było, to bym ci nie pomogła! I mówiąc szczerze to naprawdę dużo mnie obchodzisz. I wykonałam zabieg ze względu na ciebie, a nie kotkę. I teraz wcale nie mówię sarkastycznie. I jakby ci najdelikatniej powiedzieć.. Hm... – udaję, że się namyślam – nie lubię cię. I sądzę, że ty mnie też. I vice versa. – już ma odejść, lecz potok słów dalej się ze mnie wylewa. – Bill! Jeszcze jedno. Masz zakaz przychodzenia do mojej kliniki, jeśli cię tu jeszcze raz zobaczę, zadzwonię na policję – konczę a on obrzuca mnie stalowym spojrzeniem.

Nie odwracam wzroku, przeciwnie. Wytrzymuję je. Widząc jak Bill oddala się z kotkami, wracam do domu. Jest już późno, a kłótnia z mężczyzną jeszcze bardziej mnie zmęczyła.

Może byłam dla niego za ostra... Ale sam sobie zasłużył! I mimo wszystko, nie żałuję swoich słów. Od dawna mnie denerwował.

***
Przez cały dzień krzątam się bez celu. Moje myśli wirują wokół Biuletynu na temat nadchodzących Eliminacji. Nie zaprzeczam, chciałabym zostać wybraną, ale co wtedy z Rubinem? Jest jeszcze szczeniakiem i nie mogłabym go zostawić. Wystarczy, że ukrywam go przed matką i bratem. Moja rodzicielka nienawidzi psów i wcale nie pochlebia mojej pracy. Mogę się założyć, że jak znajdzie Rubina, wyrzuci go na zbity pysk. A na to pozwolić nie mogę. Dlatego, jeśli zostanę wybrana, zabiorę go ze sobą. I nic, ani nikt mnie nie powstrzyma. Pokój dzielę z Mare. To ona zajmuje się psem, gdy jestem w pracy. Muszę potwierdzić, że doskonale wywiązuje się ze swojej pracy.

Godzinę przed Biuletynem każdy jest już przygotowany. Matka siedzi w fotelu i wraz z Mare je popcorn. Tata popija kawę. A ja leżę na kolanach Cala, na ziemi. Jest moim bratem, a przy okazji doskonałym przyjacielem. O Rubinie mam zamiar powiedzieć mu dziś z Mare. Hm... Ciekawe jak zareaguje.
Spędzamy godzinę na gadaniu o głupotach i różnych nieważnych sprawach. Nie wspominam jednak o Billu. Jestem pewna, że wkrótce o mnie powie i ubarwi tę historię. Szczerze mówiąc, nie obchodzi mnie to.
Wkrótce zaczyna się Biuletyn i każdy w skupieniu oczekuje werdyktu. Przez kilka pierwszych minut królowa opowiada o sprawach państwa. Jest bardzo elegancko ubrana, książę również. No właśnie, książę. Ciekawe, jak to by było przebywać z nim w pałacu. Z nim i innymi dziewięcioma kandydatami. No tak. Ta rywalizacja. Mogę się założyć, że niektórym będzie chodziło o koronę i status.
Wreszcie książę przystępuje do losowania. Na ekranie po kolei pojawiają się kwadraciki z twarzami kandydatek. Dwójki, Czwórki, a nawet Szóstki. A to niespodzianka!
Po chwili jeszcze większą niespodzianką okazuje się MOJE zdjęcie na ekranie. Mare piszczy, a Cal zaczyna się śmiać. Mogę to zauważyć po tym, że moja głowa zaczyna podskakiwać.
– Nicole, to ty?! – Krzyczy Mare.
– Nie, moja babcia – odpowiadam, mając dość jej pisków.

Cal czochra mnie po głowie i jeszcze szerzej się uśmiecha. Mimo hałasu panującego obok, cieszę się. Pojadę do pałacu i spotkam księcia!

***
Siadam w pokoju i zastanawiam się, co mogę ze sobą zabrać. Hm... Wkładam do środka dwie fotografie. Na jednej jesteśmy wszyscy razem, a na drugiej ja z włosami w farbie i Cal trzymający nade mną puszkę po niej. Pakuję także mój pamiętnik oraz zostawiam miejsce dla Rubina. Nie mogę go zostawić w domu. Do ostatniej przegródki wkładam butelkę wody i dwie puszki karmy dla psa. Na koniec sama go wkładam do plecaka, pamiętając o wystarczającym dopływie powietrza.
– Bądź cicho tylko – szepczę i schodzę na dół.
***
– Bądź grzeczna, miła, wykonuj wszystkie polecenia i się zachowuj – upomina mnie mama.
– Dobrze, będę pamiętać.

Jak ja nie lubię takich rzeczy. Ugh...
Tata żegna się krótko, ale w podobny sposób, co mama. Mare natomiast jest pełna radości i cały czas zachowuje się jak na haju.
– Nie bądź wredna, bo cię wywalą – stwierdza Cal.

Przytulam go mocno i się uśmiecham.
– Postaram się – mówię, po czym wsiadam do samolotu.

Zapowiada się ciekawie...

WybraneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz