Nie mogę się otrząsnąć po wczorajszym doświadczeniu, nie żartuję. Nagle zauważyam, że moja szczotka do włosów, pomadka i nawet długopis przypominają owe zabawki. Zresztą nieważne.
Wstaję, ubieram się, myję, jem, rozmawiam, czeszę, maluję i myślę - tak można opisać mój dzisiejszy dzień. Po co przeciągać ten rozdział? A no tak, żeby pokazać wszystkim, jak spieprzyć komuś dzień i życie. Zapraszam.
~*~
Siedzę i zajadam się ciastkami. Nie mam zupełnego planu na dzisiejszy eksperyment, jednak los już przygotował dla mnie przygodę.
Słyszę pukanie, więc poprawiam spodnie, stanik i pędzę do drzwi. Widzę w nich mojego przyjaciela, do którego jeszcze kilka dni temu dzwoniłam.
- Patryk?!
- Natalia?! - jego oczy w tym momencie to istne literki "O", odrobinę kanciaste.
- No wchodź. - zamykam za nim drzwi, po czym wracam do wpychania w siebie ciasteczek.
- Gdzie twoi rodzice? - pyta z ironią w głosie.
- Zostawili nas, byśmy w spokoju mogli uprawiać seks.
Śmiejemy się. Znamy się ponad dwa lata i najżałośniejsze dowcipy potrafią nas rozbawić do łez.
Jednak po kilku minutach mój gość poważnieje.
- Natalia.. Przemyślałem sobie wszystko i chcę z tobą uprawiać seks. Z gumkami.Zawstydzam się, choć wiem, że żartuje.
- Gumki przepuszczają wirusa. Poza tym po tym, co wczoraj widziałam, utwierdziłam się w fakcie pójścia do klasztoru.Chichoczę. Nie byłabym najlepszą zakonnicą, chociaż mogłabym spróbować.
Nie, jednak nie.
- Idziesz do klasztoru?!
- Przestań, nie! Chociaż to mogłoby być ciekawe.
- O Boże. A tak poważnie, to wiesz, że możesz na mnie liczyć? - częstuje się moim pieguskiem, na co ja patrzę z zazdrością i smutkiem, ponieważ jest z największą ilością czekolady.
- Wiem, wiem. A wiesz, że istnieją kulki analne?
Spogląda na mnie ze zmarszczonymi brwiami.
- To starsze od ciebie.Czy tylko ja nie wiedziałam, że ludzie używają kulek analnych do zaspokojania odbytu? Jedna dziura to za mało? Oczywiście nie chcę tu nikogo obrażać, przedstawiam tylko moją niewiedzę.
- I co zamierzasz z tym zrobić? Tak po prostu sobie leżysz, masz wszystko w dupie i jesz te niedobre ciastka? - wskazuje palcem moją paczkę, z której bezczelnie wyjadł najbardziej czekoladowy łakoć.
- Robię eksperymenty. Został mi jeden tydzień, tamten już przetestowałam. A co do ciastek, nie waż się ich obrażać!
Patrzę z żalem na moją coraz mniejszą paczuszkę.
- Dobra, dobra. Widzę twoje włosy. A co dzisiaj masz zamiar zrobić?Zamyślam się. No właśnie, co dzisiaj mam zamiar zrobić?
- Tego..jeszcze nie wiem. - uzmysławiam sobie, że dzisiejszy dzień całkowicie mi się nie udaje.
- To ja wiem. - przykłada dłoń do podbródka, wpatrując się w sufit, a następnie na mnie. - Wiesz, kto cię zaraził?O nie, nie. Co to, to nie. Nie chcę się skompromitować.
- Tak, ale..
- Nie! Żadnych "ale"! - przerywa mi. - Daj mi jego numer. Masz?
Po raz drugi w ciągu dwóch dni ogarnia mnie panika.
- Tak, ale..
- Natalia, kurwa! To skończony idiota, że cię zaraził, zrozum to..
- Tak, ale.. - naprawdę w ten sposób wyglądał kawałek naszej konwersacji.
- Szybko, póki się nie denerwuję. Nie rozumiesz rzeczy koniecznych i tych mniej. A teraz podaj, inaczej będę musiał zabrać ci siłą. Kochasz go?
- Nie! No nie mogę go kochać. Miłość nie jest dla mnie. Pogodziłam się z tym. - jego wzrok autentycznie wskazuje na to, że mi nie wierzy. - No dobra, tak, ale..
- Przestań. Szybciutko, podawaj. Raz, raz. Będziesz miała nowe doświadczenie do kolekcji.Decyduję się jednak mu podać. Wybieram kontakt w moim telefonie. Z przyjemnością stwierdzam, że zapisany jest jako "Z.K.Z.M.S.P.R.3".
- Co to znaczy? - pochyla się nad telefonem i lustruje wzrokiem szyfr.
Drapię się po obojczyku.
- Zjeb, który złamał mi serce po raz trzeci. - widzę powstrzymywanie się od śmiechu mojego towarzysza. - Nie śmiej się! Muszę jakoś go upamiętnić.Tym razem i ja zaczynam się podśmiechiwać.
- Dobra, daj, wpiszę numer.
Podaję mu komórkę, a on prędko wpisuje treść w swojej, po czym dzwoni.
Po krótkich kilku sygnałach rozlega się głos, który od zawsze skurczał mój żołądek.
- Halo? - rozbrzmiewa echem w komórce.
- Hej, jestem Patryk. Pewna osoba ma ci coś do przekazania.Odwracam się i łapię za poczerwieniałą twarz. Nie, nie, nie. Pytam szeptem, co mam mu niby powiedzieć. Odpowiada mi gestem, że wszystko.
Niepewnie unoszę komórkę do ucha.
- Hej. Tutaj, ee, Natalia. - przełykam ze stresu ślinę. Moje ciało drga, a serce chyba się zaraz zatrzyma.
- Natalia? Miło cię słyszeć. Stęskniłem się, co tam?
To uprzejme oświadczenie wywiera na mnie niespodziewaną wściekłość. Coś we mnie pęka. Czuję, jak się trzęsę - tym razem ze złości.
- Jak możesz? Jak możesz, kurwa, po tym wszystkim tak normalnie ze mną rozmawiać - zaciskam pięść. W sumie niby jak ma rozmawiać? - Wiesz kim jesteś? Ja ci powiem. Chujem, który zaraził HIV-em pewnie nie tylko mnie.
Cisza.
Cisza, cisza, cisza.
- Ale żałujesz?
Nie, ale ci tego nie powiem.
- Zaraziłeś mnie wirusem człowieku! Oczywiście, że żałuję.
- Stój. Jakim wirusem, do cholery? W głowę się w tym łóżku walnęłaś?
Doprowadza mnie do szału. Nie panuję nad sobą. Mój pomocny przyjaciel staje za mną i masuje mi ramiona.
- HIV-em. Nienawidzę cię. Cześć.Rozłączam się. Właśnie zniszczyłam mu cały dzień. Wyrzuty sumienia szybko mnie otrzeźwiają i nagle staję się jedną, wielką bombą emocjonalną.
- Co ja zrobiłam?! Oo nie, nie, nie.
- W porządku. Facet nauczy się przyzwoitości i opanowania. Poza tym, nie gadaj, że ci nie ulżyło.Mimo wszystko, faktycznie. Ulżyło mi. Ulżyło.
Po kilku godzinach rozluźniających rozmów i czesania mi włosów przez Patryka, żegnamy się. Mówi, że jeszcze przyjedzie z nowymi pomysłami, a ja dziękuję mu i idę się umyć. Woda spod prysznica orzeźwia moje ciało, to piękne uczucie, gdyż nieźle się napociłam przy tej "wybuchowej" rozmowie.
CZYTASZ
Popełniłam samobójstwo
HumorNazywam się Natalia, mam szesnaście lat i kilka miesięcy temu popełniłam samobójstwo z własnej, niewyobrażalnej głupoty. Oczywiście żyję. Dzisiaj i jutro również będę żyła. To moje ciało umiera. A ja razem z nim. Za dwa tygodnie jeden papierek wyw...