7

1.9K 161 10
                                    

Nie mogę się otrząsnąć po wczorajszym doświadczeniu, nie żartuję. Nagle zauważyam, że moja szczotka do włosów, pomadka i nawet długopis przypominają owe zabawki. Zresztą nieważne.

Wstaję, ubieram się, myję, jem, rozmawiam, czeszę, maluję i myślę - tak można opisać mój dzisiejszy dzień. Po co przeciągać ten rozdział? A no tak, żeby pokazać wszystkim, jak spieprzyć komuś dzień i życie. Zapraszam.

                                      ~*~

Siedzę i zajadam się ciastkami. Nie mam zupełnego planu na dzisiejszy eksperyment, jednak los już przygotował dla mnie przygodę.
Słyszę pukanie, więc poprawiam spodnie, stanik i pędzę do drzwi. Widzę w nich mojego przyjaciela, do którego jeszcze kilka dni temu dzwoniłam.
- Patryk?!
- Natalia?! - jego oczy w tym momencie to istne literki "O", odrobinę kanciaste.
- No wchodź. - zamykam za nim drzwi, po czym wracam do wpychania w siebie ciasteczek.
- Gdzie twoi rodzice? - pyta z ironią w głosie.
- Zostawili nas, byśmy w spokoju mogli uprawiać seks.
Śmiejemy się. Znamy się ponad dwa lata i najżałośniejsze dowcipy potrafią nas rozbawić do łez.
Jednak po kilku minutach mój gość poważnieje.
- Natalia.. Przemyślałem sobie wszystko i chcę z tobą uprawiać seks. Z gumkami.

Zawstydzam się, choć wiem, że żartuje.
- Gumki przepuszczają wirusa. Poza tym po tym, co wczoraj widziałam, utwierdziłam się w fakcie pójścia do klasztoru.

Chichoczę. Nie byłabym najlepszą zakonnicą, chociaż mogłabym spróbować.

Nie, jednak nie.
- Idziesz do klasztoru?!
- Przestań, nie! Chociaż to mogłoby być ciekawe.
- O Boże. A tak poważnie, to wiesz, że możesz na mnie liczyć? - częstuje się moim pieguskiem, na co ja patrzę z zazdrością i smutkiem, ponieważ jest z największą ilością czekolady.
- Wiem, wiem. A wiesz, że istnieją kulki analne?
Spogląda na mnie ze zmarszczonymi brwiami.
- To starsze od ciebie.

Czy tylko ja nie wiedziałam, że ludzie używają kulek analnych do zaspokojania odbytu? Jedna dziura to za mało? Oczywiście nie chcę tu nikogo obrażać, przedstawiam tylko moją niewiedzę.

- I co zamierzasz z tym zrobić? Tak po prostu sobie leżysz, masz wszystko w dupie i jesz te niedobre ciastka? - wskazuje palcem moją paczkę, z której bezczelnie wyjadł najbardziej czekoladowy łakoć.
- Robię eksperymenty. Został mi jeden tydzień, tamten już przetestowałam. A co do ciastek, nie waż się ich obrażać!
Patrzę z żalem na moją coraz mniejszą paczuszkę.
- Dobra, dobra. Widzę twoje włosy. A co dzisiaj masz zamiar zrobić?

Zamyślam się. No właśnie, co dzisiaj mam zamiar zrobić?
- Tego..jeszcze nie wiem. - uzmysławiam sobie, że dzisiejszy dzień całkowicie mi się nie udaje.
- To ja wiem. - przykłada dłoń do podbródka, wpatrując się w sufit, a następnie na mnie. - Wiesz, kto cię zaraził?

O nie, nie. Co to, to nie. Nie chcę się skompromitować.
- Tak, ale..
- Nie! Żadnych "ale"! - przerywa mi. - Daj mi jego numer. Masz?
Po raz drugi w ciągu dwóch dni ogarnia mnie panika.
- Tak, ale..
- Natalia, kurwa! To skończony idiota, że cię zaraził, zrozum to..
- Tak, ale.. - naprawdę w ten sposób wyglądał kawałek naszej konwersacji.
- Szybko, póki się nie denerwuję. Nie rozumiesz rzeczy koniecznych i tych mniej. A teraz podaj, inaczej będę musiał zabrać ci siłą. Kochasz go?
- Nie! No nie mogę go kochać. Miłość nie jest dla mnie. Pogodziłam się z tym. - jego wzrok autentycznie wskazuje na to, że mi nie wierzy. - No dobra, tak, ale..
- Przestań. Szybciutko, podawaj. Raz, raz. Będziesz miała nowe doświadczenie do kolekcji.

Decyduję się jednak mu podać. Wybieram kontakt w moim telefonie. Z przyjemnością stwierdzam, że zapisany jest jako "Z.K.Z.M.S.P.R.3".
- Co to znaczy? - pochyla się nad telefonem i lustruje wzrokiem szyfr.
Drapię się po obojczyku.
- Zjeb, który złamał mi serce po raz trzeci. - widzę powstrzymywanie się od śmiechu mojego towarzysza. - Nie śmiej się! Muszę jakoś go upamiętnić.

Tym razem i ja zaczynam się podśmiechiwać.
- Dobra, daj, wpiszę numer.
Podaję mu komórkę, a on prędko wpisuje treść w swojej, po czym dzwoni.
Po krótkich kilku sygnałach rozlega się głos, który od zawsze skurczał mój żołądek.
- Halo? - rozbrzmiewa echem w komórce.
- Hej, jestem Patryk. Pewna osoba ma ci coś do przekazania.

Odwracam się i łapię za poczerwieniałą twarz. Nie, nie, nie. Pytam szeptem, co mam mu niby powiedzieć. Odpowiada mi gestem, że wszystko.
Niepewnie unoszę komórkę do ucha.
- Hej. Tutaj, ee, Natalia. - przełykam ze stresu ślinę. Moje ciało drga, a serce chyba się zaraz zatrzyma.
- Natalia? Miło cię słyszeć. Stęskniłem się, co tam?
To uprzejme oświadczenie wywiera na mnie niespodziewaną wściekłość. Coś we mnie pęka. Czuję, jak się trzęsę - tym razem ze złości.
- Jak możesz? Jak możesz, kurwa, po tym wszystkim tak normalnie ze mną rozmawiać - zaciskam pięść. W sumie niby jak ma rozmawiać? - Wiesz kim jesteś? Ja ci powiem. Chujem, który zaraził HIV-em  pewnie nie tylko mnie.
Cisza.
Cisza, cisza, cisza.
- Ale żałujesz?
Nie, ale ci tego nie powiem.
- Zaraziłeś mnie wirusem człowieku! Oczywiście, że żałuję.
- Stój. Jakim wirusem, do cholery? W głowę się w tym łóżku walnęłaś?
Doprowadza mnie do szału. Nie panuję nad sobą. Mój pomocny przyjaciel staje za mną i masuje mi ramiona.
- HIV-em. Nienawidzę cię. Cześć.

Rozłączam się. Właśnie zniszczyłam mu cały dzień. Wyrzuty sumienia szybko mnie otrzeźwiają i nagle staję się jedną, wielką bombą emocjonalną.
- Co ja zrobiłam?! Oo nie, nie, nie.
- W porządku. Facet nauczy się przyzwoitości i opanowania. Poza tym, nie gadaj, że ci nie ulżyło.

Mimo wszystko, faktycznie. Ulżyło mi. Ulżyło.

Po kilku godzinach rozluźniających rozmów i czesania mi włosów przez Patryka, żegnamy się. Mówi, że jeszcze przyjedzie z nowymi pomysłami, a ja dziękuję mu i idę się umyć. Woda spod prysznica orzeźwia moje ciało, to piękne uczucie, gdyż nieźle się napociłam przy tej "wybuchowej" rozmowie.

Popełniłam samobójstwo Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz