Minęło już naprawdę dużo czasu odkąd odeszła z mojego życia. Nie wiem czy minął rok czy dwa, a może to dopiero kilka dni... ciężko określić jeśli moje szaleństwo sięgnęło szczytu. Nie nie moi drodzy, nikogo nie zabiłem, nie okaleczyłem. Może dlatego że nie chciałem, a może dlatego że nie potrafiłem. Utrata jej.... pogrążyła mnie do takiego stopnia że już nawet nie odczuwałem radości patrząc na błagania i Krzyki moich ofiar. Bez niej to wszystko legło w gruzach. Każdy kawałek mojego ciała błagał o jej dotyk a ja sam za jej spojrzenie oddał bym wszystko co mam.....nie, nie mam nic. Nie mam jej, straciłam wszystko.
