Cztery ciała leżały na ziemi całe we krwi. Z ich ran sączyła się krew. Patrzył na nich z niekłamaną satysfakcją, ohhh tak sprawiało mu to wiele przyjemności. Kochał ten widok, ofiar już niezdolnych do wydania choćby jednego odgłosu. Kochał patrzeć na to co sam stworzył, na setki ran powolnie zadawanych na ich ciele. Byli jego dziełem, właśnie w ten sposób wyrażał swoją nienawiść.
A oni jak nikt inny na to zasługiwali. Mieli czelność dotknąć to co było jego, jego Królową.
Powolnym krokiem wyszedł z pokoju, śmiejąc się cicho opuścił budynek. Ku jego jakże Wielkiej radość przed budynkiem stał on. Batman patrzył na niego, w tym swoim głupim przebraniu.
- I co przyjacielu zabijesz mnie teraz? - Spytał Joker, patrząc na Batmana. Ten jedynie pokręcił głową i ruszył w kierunku drzwi do budynku gdzie leżał Robin.
- Podobno prawdziwego potwora cechuje brak uczuć. Ty je masz, a to co im zrobiłeś w imię zemsty za Harley potwierdziło to. Mógłbym cię złapać i zabić lub oddać do szpitala.... Dbaj o nią - Dodał a Joker z szerokim uśmiechem wsiadł do swojego Lamborghini i odjechał. Doskonale wiedział o co chodzi Batmanowi. Wiedział że ten mimo wszystko, mimo całej swojej sprawiedliwości sam ukarał by Robina. Bo to właśnie Robin był jego porażk, dowodem na to że nie ma tak naprawdę Dobra a wszystko o co walczył nie miało sensu. Jechał z niekłamaną satysfakcją, po około godzinie był już pod apartamentem.
Wchodząc do mieszkania jego uszą doszła dość głośna muzyka. Wszedł do salonu a tam Harley tańczyła trzymając na rękach małego kotka. Gdy go zobaczyła ściszyła muzykę całkowicie i z uśmiechem podeszła do niego. On delikatnie ją pocałował i popatrzył na kotka.
- Pączuszku znalazłam go gdy szłam do sklepu. Popatrz jaki słodki - Mówiąc to podała Mordercy małego kotka. Ten przyjrzał się Zielonemu uważnie i zamruczał. Joker patrzył na zwierzę z delikatnym zmieszaniem. Małe czarne coś mruczało pod wpływem jego dotyku. O Zgrozo!!!!!!! Pogłaskał sierściucha i postawił na ziemi, ten pobiegł w tylko sobie znanym kierunku.
- Słodki - Mówiąc to przyciągnął do siebie Harley i namiętnie pocałował, ta zawiesiła mu się na szyji i oddała pocałunek.
- Maleńki wyjedźmy - Spytała i zaraz ugryzła się w język. Co ona mówi, Joker się wścieknie i znowu będzie nie miły. Zaczęła się bać, a brak odpowiedzi jeszcze bardziej ją przerażał.
- A gdzie byś chciała jechać Kochana - Wymruczał jej do ucha w głowie układając już iście szatański plan.
- Europa, tyle niewinnych dusz tyle osób do zabicia. Ahhhhh to miasto - oderwała się od niego i wybiegła na balkon, on zrobił to samo - To miasto jest piękne ale już nudne. Chcę czegoś nowego, duszę się tutaj - W głowie Jokera pojawiło się uznanie Harley pierwszy raz była taka szczera. A i on sam nudził się tym miastem, które i tak było jego. Nudne, te same twarze nikt nowy, nie było już nic do zniszczenia bo wszystko już zostało zniszczone.Wszystko co miało zostać zniszczone już dawno leży w śmieciach. Dlatego człowiek wymyśla co chwilę coś nowego. W nadziei że i to da się zniszczyć
A.WSiedzieli w salonie oglądając telewizję, ona wtulona w jego ramię on głaskający ją po głowie. Wyglądali jak normalna para, w wiadomościach pokazywali Batmana. Reporterka zdawała relacje na żywo z kolejnej udanej misji Batmana. Ten podchodząc do niej zabrał jej mikrofon.
- To koniec już dość, dla ludzi nie ma ratunku. Jeśli sami się nie uratujecie, a ni ja. Czy ktokolwiek inny nie da rady tego zrobić. Tylko wy jesteście w stanie podnieść to miasto do góry. Zrozumiałem to dzięki osobie z którą walczyłem od lat. Miałeś rację, nie ma dobra i zła. Za wszystko odpowiadają Ludzie - Joker wyłączył telewizor i popatrzył na Harley która śmiejąc się nalała sobie soku do szklanki
- Nudno bez niego będzie - Stwierdziła a on wybuchnął śmiechem. Złapał ją za rękę, zaczęli iść w stronę drzwi. Po chwili byli już w aucie z zawrotną prędkością jadąc po ulicach spanikowanego miasta. Ludzie się Bali i słusznie, nie było zbawcy. Już nikt ich nie chronił przed złem które sami tworzyli. Zatrzymali się przed dużym klubem, wysiadają z auta Joker złapał Harley za rękę. Razem równym krokiem weszli do środka, kierując się od razu do windy. Piętro dla VIP-ów pełne było saaamych znakomitości Miasta. A Joker i Harley byli oczywiście na ich czele. On usiadł w loży a ona poszła na parkiet, on co chwilę ją obserwował. Patrzył jak nie poznający ją mężczyźni próbują walczyć o jej względy. Lecz ona była jego i doskonale to wiedziała. W końcu podszedł do niej chłopak w Wieku no może 20-22 lata dając jej drinka. Ona wylała mu go na twarz. Czym sprawiła że na twarzy Jokera pojawił się uśmiech, który po chwili zszedł gdy Chłopak uderzył Harley. Ta jakby nigdy nic odeszła od niego.
Joker zawołał właściciela klubu Hooka
- Co to za dziecko - Spytał wskazując na chłopaka który podniósł na Harley rękę.
- Syn jednego z gangsterów. Niższa półka, której się wydaje że dużo może. - Szybka odpowiedź.
- Przyprowadź go tu - Właściciel kiwnął głową i już po chwili przed Jokerem siedział chłopak z drinkiem w dłoni.
- Podoba ci się tutaj ? W klubie? - Spytał J. Chłopak uśmiechnął się pewnie.
- Powiedzmy jakaś Sucz odrzuciła to co mogę jej dać, ale spokojnie Zajmę się nią po imprezie - Powiedział młody i wypił łyk trunku. Joker zaśmiał się krótko i za gwizdał. A do loży weszła Harley, od razu usiadła na kolanach J który objął ją w pasie. Widząc malujący się strach na twarzy chłopaka wyjął broń i strzelił mu prosto w twarz, pozwalając by krew rozprysła się po całej loży.....Siedziała na ziemi patrząc na jego czarne włosy, szok na jej twarzy był bardzo widoczny. A on z naturalnym uśmiechem patrzył w jej oczy. W myślach śmiał się z jej głupiej miny i tego jak dziewczyna na niego patrzy. Pierwszy raz miała możliwość widzenia go bez makijażu i z "naturalną" fryzurą.
- Kochana, czy coś się stało? - Spytał delikatnie udając zmartwienie. Ona tylko pokręciła głową i z delikatnym uśmiechem podeszła do niego
- Jesteś piekny- Mówiąc to mocno go pocałowała
