1.Ja bóstwem?!

2.3K 138 18
                                    


Dzień jak co dzień.Wstałam rano i pierwsze co zrobiłam to pokierowałam się do łazienki.Potem wróciłam do swojego pokoju i stanęłam pod szafą.Wyjęłam z niej mundurek i go założyłam.Rozczesałam swoje białe włosy i byłam już gotowa.Spojrzałam na zegarek.

-Zaraz się spóźnię!- chwyciłam za torbę i wybiegłam z domu.Biegłam szybko na przystanek.Byłam już blisko autobusu, ale musiałam zaliczyć glebę.Autobus, który miał mnie zawieźć do szkoły właśnie odjechał.Leżałam na tym cholernym chodniku.

-Wszystko w porządku?- usłyszałam łagodny głos.Czyjeś ręce podniosły mnie i postawiły na ziemi.Spojrzałam do góry i zobaczyłam młodego mężczyznę o blond włosach i brązowych oczach, które zasłaniały okulary.Mężczyzna miał na sobie kapelusz i płaszcz.

-Dziękuje- powiedziałam.

-Powinnaś uważać następnym razem- uśmiechną się i pocałował mnie w czoło.Przeszło mnie dziwne uczucie- Proszę- podał mi kartkę, która najwyraźniej była mapą- Przekaż, że przysłał cię Mikage, opiekuj się domem...Biały Wilku- Zamurowało mnie.Oderwałam wzrok od kartki, ale mężczyzny już nie było.Biały Wilk to określenie mnie jako bóstwa.To znaczy, że wiedział kim jestem i właśnie oddał mi swoje stanowisko.Normalnie dałabym sobie z tym spokój, ale postanowiłam, że pójdę tam po szkole.

                                                         ***

Jakimś cudem udało mi się dotrzeć do szkoły,A jeszcze większym cudem było to, że miałam godzinę później, więc nie potrzebnie się zrywałam z samego rana.Obecnie siedziałam w swojej ławce i czekałam na przyjście Midori.Dziewczyny gadały coś o nowym chłopaku w klasie.Zadzwonił dzwonek i reszta klasy weszła do środka.Po chwili dziewczyny zaczęły piszczeć.Nawet nie miałam zamiaru podnosić wzroku.

-To moje miejsce, więc zjeżdżaj- usłyszałam.Uniosłam wzrok.Znałam go, to Kurama, ten wokalista.Myśli, że wszystko mu wolno?

-Niby z jakiej racji?- spytałam.

-Bo to moje miejsce- nachylił się.

-Nie widzę tu twojego nazwiska-

-Da się to załatwić-

-Usiądź gdzie indziej.To, że jesteś gwiazdą nie znaczy, że możesz robić co chcesz-

-Wolę tutaj-

-Co mnie to.Siadaj gdzie chcesz, ale nie tu- popatrzyłam mu w oczy dzikim spojrzeniem- Znaj swoje miejsce kundlu- warknęłam.

-Moriko, tak nie można.Kurama jest nowy w klasie, bądź milsza- powiedziała Midori.

-A czy on był miły jak kazał mi stąd zjeżdżać?- spytałam przyjaciółki.

-Ona już taka jest, usiądź obok mnie- powiedziała, a Kurama tak zrobił.Co poradzę, jestem wilkiem i pilnuję terytorium.Midori bym pozwoliła tutaj usiąść, ale nikomu innemu.

                                                         ***

Było późno, a ja właśnie wracałam do domu.Na miejscu napotkała mnie niemiła niespodzianka.Mój dom był istną ruiną.Nic nie zostało, zupełnie jakby spłoną.Ale nie wiedziałam jakim cudem.Teraz nie miałam domu.Czy wszystko musi mi utrudniać życie?Przypomniałam sobie o mapie, którą dostałam od tamtego mężczyzny.Chyba nie miałam innego wyboru.Podróż trochę trwała, ale dotarłam na miejsce.Był to opuszczony chram.To chyba jakieś żarty.

-Czcigodny Mikage, witamy w domu- usłyszałam.Dookoła mnie pojawiły się płomienie.Zareagowałam instynktownie i wbiegłam do środka chramu.

-Więc wróciłeś?- usłyszałam głos- To ty masz tupet Mikage.Gdzie się podziewałeś?I jak śmiałeś kazać mi tu czekać przez ostatnie dwadzieścia lat?- zobaczyłam młodego lisiego demona.Dookoła mnie pojawiły się lisie płomienie- Ubije jak psa!- krzykną i skoczył w moją stronę.

-Ale ja nie jestem Mikage- powiedziałam spokojnie.Lis momentalnie się zatrzymał i spojrzał na mnie, a płomienie znikły.Po chwili się odsuną.

-Onikiri, Kotetsu!-

-Tak mistrzu Tomoe?- po chwili pojawiły się małe ogniki.

-To nie on- powiedział.

-Niebywałe...Wszak na jej czole widnieje znamię bóstwa opiekuńczego- powiedział jeden z ogników.Czyli w to mnie wrobił Mikage.Lis chyba nie będzie jedyną osobą, która będzie chciała go ubić- Wyczuwam też od niej delikatną aurę czcigodnego Mikage...i jeszcze coś dziwnego-

-Fajnie, tylko mówię wam, że to nie on- powiedział- Ej, smarkulo...- Ja ci dam smarkule, chodziłam po tym świecie zanim narodziły się pierwsze bóstwa- Kim ty, u licha, jesteś?- spytał.

                                                   ***

-Powiedział ci, żebyś się opiekowała chramem?- spytał, oglądając mapę, którą dostałam.Właśnie to powiedziałam, omijając tylko Białego Wilka, wolę to zachować w tajemnicy.

-Tak- odparłam.

-Nie da się ukryć...Tak bazgrze tylko Mikage- spojrzał na mnie- Mężczyzna, którego spotkałaś to bóstwo opiekuńcze tych ziem, a to jego świątynia.Skoro przekazał ci rolę gospodarza tego chramu, to znaczy, że musisz przyjąć też obowiązki bóstwa opiekuńczego-

-Tyle to ja sama wiem- powiedziałam pod nosem.

-Śmieszne...Ona bóstwem?Co niby taka gówniara potrafi?-

-Dużo więcej niż ci się zdaje- powiedziałam.

-Taki krasnal jak ty to tylko nadaje się na pożarcie demonom- Ja, krasnalem?Jaką ja mam ochotę go rozszarpać.Jest wysoki, więc do gardła musiałabym skakać, ale to by się tez liczyło z ujawnieniem się.

-Masz problem z moim wzrostem?- spojrzałam na niego.

-Jesteś tylko człowiekiem, zginiesz zanim zdążysz zareagować-

-Spotykałam na swojej drodze masę demonów i jakoś żyje-

-Niby jak?-

-Amulety, złotko, i sztuki walki-

-Żeby używać amulety, musisz mieć moc-

-Mistrzu Tomoe, bije od tej dziewczyny bardzo potężna energia, nie czuje pan?- zapytał ognik.Lis spojrzał na mnie z zaskoczeniem.

-Rzeczywiście- podszedł do mnie i złapał mój podbródek.Był bardzo blisko- I chyba nie bez powodu Mikage wybrał ciebie...Ale nie licz na pomoc z mojej strony- powiedział.Nagle drzwi za mną otworzyły się i mnie pchnęły, przez co pocałowałam lisa.Wiedziałam co to znaczy.Lis odskoczył ode mnie i stał chwilę z przerażeniem na twarzy.Spojrzał za mnie- Mizuki ja cię zabije!- krzykną.

-To nie było specjalnie!- krzykną chłopak za mną.

-Ty gadzie!- rzucił się na chłopaka.I tak właśnie oto zdobyłam chowańca.Rozdzieliłam chłopaków.

-Spokój- powiedziałam.

-Tomoe, kim jest twoja nowa pani?- powiedział chłopak z uśmiechem.

-Ubije się- powiedział.

-Wygląda na to, że w chramie zawitało nowe bóstwo?Jestem Mizuki, a ten wyliniały lis to Tomoe.A twoje imię?-

-Moriko- powiedziałam.

-Piękne imię...Wygląda na to, że musisz tu z nami zostać, prawda Tomoe?- zaśmiał się.

-Zamknij się gadzie- warkną.Widzę początek cudownej przyjaźni, heh, tak...

Widzę początek cudownej przyjaźni, heh, tak

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Gdy opadnie ostatni płatek wiśniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz