Otworzyłam oczy.Przez chwilę zastanawiałam się gdzie jestem i po chwili przypomniałam sobie co było wczoraj.Wstałam i przebrałam się w swój mundurek.Dzisiaj niestety miałam iść do szkoły, więc poduczenie się wykonywania zawodu bóstwa opiekuńczego musi poczekać.Rozsunęłam drzwi i zobaczyłam obok nich Tomoe.
-Dzień dobry, Moriko- powiedział- Przygotowałem wszystko co może okazać ci się potrzebne.Choć niechętnie, od dziś będę ci służyć jako chowaniec.Każde twoje życzenie jest dla mnie rozkazem.Jeśli czegoś ci brakuje daj mi znać-
-Czyli nie jesteś zły?-
-Zły?...MNIE TU ZARAZ KREW ZALEJE!- wrzasną- Ale mówi się trudno...Będziesz musiała stać się boginią godną takiego chowańca jak ja-
-Jaka tam bogini ze mnie- spuściłam głowę.Tomoe dziwnie na mnie popatrzył.
-O co ci chodzi?-
-O nic- uniosłam głowę- Nie będzie ci przeszkadzało jak pójdę do szkoły?-
-Oczywiście, że tak.Szkoła już nie jest ci potrzebna-
-I tu się mylisz.Szkoła jest mi potrzebna, a jeżeli chodzi o obowiązki bóstwa to dam sobie rade-
-Narazisz się tylko na niebezpieczeństwo- Odwróciłam wzrok.
-Komuś, komu nie zależy na życiu jest to obojętne- powiedziałam i odeszłam.Najwyraźniej zszokowały Tomoe moje słowa.Weszłam do kuchni, a tam stał Mizuki i...Kurama.
-Co on tu robi?!- zapytał Tomoe.
-A ona?- zapytał Kurama.
-Mieszkam- powiedziałam.
-Znasz go?- spytał Tomoe.
-Chodzimy do jednej klasy- odparł Kurama.
-Co te ptaszysko tu robi?- Tomoe zwrócił się do Mizuki'ego.
-Przyszedłem po prostu zobaczyć nowe bóstwo- powiedział Kurama, podchodząc do mnie- Nie sądziłem, że to będziesz ty-
-Zbliż się jeszcze bardziej, a oberwiesz kundlu- powiedziałam.Tomoe i Mizuki byli zdziwieni moją reakcją.A co, miałam być dla niego miła?
-Wygląda na to, że moja pani cię nie cierpi- powiedział Tomoe z uśmiechem.
-Pani?Jesteś jej chowańcem?!- Kurama wybuchną śmiechem.Widać, że jeszcze chwila, a Tomoe rozszarpie Kurame.
-Cicho już bądź, inaczej skończysz jak Tomoe- powiedziałam, a Kurama spojrzał na mnie z przerażeniem.
-Nie zrobisz tego- powiedział.
-Jestem zdolna do wielu rzeczy, a teraz chodź- pociągnęłam go do wyjścia.
***
Szłam razem z Kuramą do szkoły.On cały czas gadał coś o mnie i Tomoe, ale go nie słuchałam.Ciekawszy wydawał się betonowy chodnik niż paplanie tego cholernego tengu.Nareszcie dotarliśmy do szkoły.Wzrokiem szukałam mojej przyjaciółki.Gdy ją znalazłam od razu do niej pobiegłam.
-Moriko- powiedziała wesoło.
-Midori, muszę ci o czymś powiedzieć-
-Coś się stało?- zaniepokoiła się.
-Ta...-
Na przerwie powiedziałam wszystko Midori co wydarzyło się wczoraj i dzisiaj rano.
-Czyli masz facetów pod dachem- uśmiechnęła się tajemniczo.

CZYTASZ
Gdy opadnie ostatni płatek wiśni
FanfictionZaginione wilcze bóstwo przejmuje obowiązki bóstwa opiekuńczego.Udawanie zwykłej ludzkiej dziewczyny nie jest łatwe, a do tego dochodzi jeszcze bycie zastępcą Mikage.