Na co on czeka?Dlaczego tu po prostu nie przyjdzie i mnie nie zabije?...Zaraz...Czy on chce by Tomoe tu po mnie przyszedł?
-Jest tak jak myślisz- powiedział Yoshi, wchodząc do pokoju.Cholerstwo wlazło mi do głowy- Mam pewne sprawy do załatwienia z lisem-
-Jakie sprawy?- Zaśmiał się.
-Pomógł ci w ucieczce-
-Co?-
-No tak...Przecież wy nawet tego nie pamiętacie- podszedł bliżej- Nie pamiętasz nic...-
-O czym ty gadasz?-
-Mógłbym co o tym powiedzieć, ale w tedy będę zmuszony cię zabić- uśmiechną się.
-Ty i tak chcesz to zrobić-
-Racja- powiedział- Hm?...Słyszysz?- nasłuchiwał- Mamy gości- uśmiechną się złowieszczo- Pójdę ich przywitać- wyszedł z pokoju.Ten charakterystyczny zapach....To Tomoe!Nie powinno go tu być...Nie...Chce im pomóc, ale jestem bezsilna.Jest tak jak mówił Ypshi, zmiękłam.Nic nie mogę zrobić....Kompletnie nic...
***
[ Tomoe ]
Dotarliśmy do miejsca gdzie była Moriko.Była to stara świątynia.
-Słyszycie to?- powiedział Mizuki.Słychać było kroki dochodzące ze świątyni, zmierzające w naszym kierunku.Po chwili wyszedł on...
-Jakie to urocze...Pieski swojej pani przyszły ją uratować....Lecz skończycie jak każde zapchlone zwierze, które jej służyło- wyciągną katanę.Koło niego pojawiło się ok. dwudziestu dziwnych stworzeń, przypominające duże koty.Stwory rzuciły się w naszą stronę i się zaczęło.Musiałem znaleźć Moriko.
Yoshi szybko znalazł się obok mnie i zamachną się mieczem.Szybko zrobiłem unik przed ciosem i wyciągnąłem swoją katanę.
-Naprawdę ci tak bardzo na niej zależy?- zaśmiał się- Kiedyś byłeś inny Tomoe, a teraz?Spójrz na siebie- zamachną się mieczem.Zablokowałem ostrze swoją bronią.Nasze twarze były blisko siebie- Nie wygrasz ze mną, nie masz szans- powiedział.Nagle ostry ból przeszył moje ciało.Odepchną mnie, przez co upadłem na ziemię.Widziałem jak moi przyjaciele tracą siły, ja też traciłem.Nie tylko siłę, ale i krew.Sztylet w mojej klatce, to raczej nic, ale długo nie pożyje.Yoshi nadepną na sztylet, zatapiając go jeszcze bardziej w moim ciele, a ja wydałem z siebie krzyk- Nie mówiłem?Nie masz szans- zaśmiał się.
***
[ Moriko ]
Usłyszałam krzyk.To był Tomoe.Nie...Nie wiem co się stało, ale nie mogę tu tak siedzieć.Moi przyjaciele tam są i możliwe, że poświęcają swoje życie by mnie uratować.A ja?....I coś we mnie pękło.To uczucie, którego tak brakowało...Tyle lat...Aż prawie zapomniałam.Chęć rozszarpania pewnej osoby.Żądza krwi...
Wstałam z podłogi i zawyłam.Moje wycie rozniosło się po pokoju, wiedziałam, że słychać je było tez na zewnątrz.Tak....Moje oczy zalśniły niebieskim światłem.Uśmiechem ukazałam ostre kły i moje ulubione.Prawdziwa postać.Moje białe futro i siedmiometrowa wysokość.Pomieszczenie było za małe przez co rozwaliłam ściany.Byłam na zewnątrz.Czułam go...Czułam zapach tego śmiecia który mnie uwięził.

CZYTASZ
Gdy opadnie ostatni płatek wiśni
FanfictionZaginione wilcze bóstwo przejmuje obowiązki bóstwa opiekuńczego.Udawanie zwykłej ludzkiej dziewczyny nie jest łatwe, a do tego dochodzi jeszcze bycie zastępcą Mikage.