3.Sekret jest coraz trudniej utrzymać.

1.3K 118 7
                                    

Obudziłam się.Byłam w swoim pokoju.Przecież byłam w parku.Tomoe mnie tu przyprowadził?Zaraz...Skoro on mnie tu przyprowadził to znaczy, że widział tamtego stwora, no chyba, że ciało się w porę rozpadło.Wstałam i wyszłam z pokoju.Pokierowałam swoje kroki do kuchni.Zastałam tam Tomoe i Mizuki'ego.Po chwili dostrzegli mnie.

-Moriko...- zaczął Tomoe.Bałam się tego co zaraz mogę usłyszeć- Jak się czujesz-?-

-Dobrze- odparłam.Tomoe podszedł do mnie.

-To skoro tak, to może mi powiesz co robiłaś wczoraj w parku?- No super.Teraz muszę z tego jakoś wybrnąć.

-Mówiłam ci, że idę na spacer-

-Fajny mi spacer.Spędzałaś go w towarzystwie potwora?-

-Nie wiem o co ci...-

-Nie wykręcaj się.Niedaleko ciebie leżało martwe ciało, a na twoich rękach była krew-

-Chcesz znać prawdę?-

-Inaczej bym nie pytał-

-Dobra...Poszłam wczoraj do parku.Na schodach coś zobaczyłam.Zaciekawiło mnie to, więc podeszłam bliżej.Przypadkowo potknęłam się o stopień i musiałam się czymś podeprzeć żeby nie wyrżnąć twarzą, stąd krew na rękach- nie udowodni mi niczego.Tomoe się uśmiechną.

-A dlaczego zasnęłaś na schodach?-

-Ta krew dziwnie pachniała.Nagle zaczęło mi się robić słabo więc musiałam usiąść- moja historyjka brzmi prawdopodobnie, więc nic mi nie grozi.Tomoe chwilę się zamyślił.

-Następnym razem masz nigdzie nie wychodzić sama-

-A szkoła?-

-Już ci o tym mówiłem-

-Możesz mnie nawet zamknąć w tej świątyni, ale ja i tak pójdę do szkoły-

-To nie taki głupi pomysł-

-Żartujesz?-

-Nie...Dzięki temu będziesz mogła zająć się świątynią-

-Jaki jest sens skoro brak wiernych?-

-Coś się na to zaradzi-

-Czemu demony są takie uparte- odwróciłam się.

-A ludzie?- Prychnęłam i poszłam do swojego pokoju.Dzisiaj miałam wolne, ale i tak przesiedziałam cały dzień w pokoju, leżąc na łóżku.Midori do mnie wydzwaniała, ale nie chciałam z nikim gadać.Czemu to mnie spotkało?Uciekłam z tamtego świata, porzuciłam obowiązki bóstwa, swój prawdziwy dom, przyjaciół, tylko po to by znów zająć stanowisko bóstwa.Uciekłam by chronić bliskie mi osoby i ziemie, na których mieszkałam.Nie zrobiłam tego z własnej woli, byłam zmuszona do tej decyzji.Biały Wilk odszedł i nie wróci.Teraz jest zwykłą dziewczyną.Muszę chronić swój sekret.Tomoe nie może się dowiedzieć.Od razu przekaże dalej i tak wieść się rozniesie, że wilcze bóstwo żyje i doprowadzi Yoshi'ego do mnie.A tak narażę swoje i innych życie.Oznaczałoby to koniec.

-Moriko?- usłyszałam za drzwiami głos Tomoe.

-Odejdź- powiedziałam.Tomoe otworzył drzwi i wszedł do środka.

-Nie masz na co liczyć-

-Nigdy nie można porzucać nadziei- zaśmiałam się.

-Przemyślałem sprawę...- Na te słowa podniosłam się, siadając po turecku-...i zdecydowałem, że możesz chodzić do szkoły-

-Do tego potrzebuję twoje pozwolenie?-

-Daj mi skończyć...Możesz chodzić, ale ja razem z dobą-

-Niby po co?-

-By cię chronić-

-Dam sobie rade-

-Ty nawet być człowieka nie dała rady powalić- zaśmiał się i wyszedł.

-Byś się zdziwił- powiedziałam cicho do siebie.

                                              ***

Cudowny poranek.Spacerkiem idę radośnie do szkoły, by wchłaniać wiedzę.A raczej by tak było gdyby nie pewien lis.Uczepił się mnie jak pies mojego ogona.

Tomoe szedł za mną i coś czytał, a ja zastanawiałam się jak długo wytrzyma w szkole.Może jakoś ja przeżyję ten dzień bo zawsze pałętam się po szkole z Midori.A biedny Tomoe będzie musiał znosić babskie paplanie.

W końcu dotarliśmy pod budynek szkoły.Nagle ktoś rzucił mi się na szyję, a tym kimś była Midori.

-Moriko, tak się martwiła.Dlaczego nie odbierałaś telefonu?-

-Leżał za daleko-

-Leniu ty patentowany- spojrzała na Tomoe- A to kto?- spytała.

-To jest Tomoe-

-Czyli to ten lis- uśmiechnęła się.

-Mówiłaś jej o mnie?- spytał.

-Ja przyjaciółce mówię wszystko- powiedziałam i zaczęłam się kierować do wejście szkoły.

                                             ***

Druga przerwa.Siedziałam w klasie, a obok mnie Tomoe.

-Co ten lis tu robi?- spytał Kurama.

-Chodzi ze mną do szkoły- odparłam.

-Czyli teraz będziesz latać jak pies za swoją panią Tomoe?- zaśmiał się.Denerwowało mnie to.Energicznie wstałam i szarpnęłam Kurame za kołnierz.W jego oczach zagościł strach i zdziwienie.

-Jeszcze raz coś takiego skieruj do Tomoe, a obiecuję ci, że pensetą będziesz zbierany- warknęłam.

-Spokojnie...- powiedział.

-Ja zawsze jestem spokojna- puściłam go.Podeszłam do drzwi.

-Gdzie idziesz?- spytał Tomoe.

-Tam gdzie chłopcom nie wolno- powiedziałam i wyszłam z klasy.

                                  ***

[ Tomoe ]

Zaskoczyła mnie nagła reakcja Moriko.Na strach tego ptaszyska chciało mi się śmieć.Niby taki silny, a przeraził się niziutkiej dziewczyny?Żałosne.

-I co teraz powiesz?- spytałem z uśmiechem.

-Jakiś mikrus nie będzie mnie straszyć-

-Zważaj na słowa.Ten mikrus to moja pani-

-Już się boję- Nagle do klasy wbiegła jakaś dziewczyna.

-Chłopcy, pomóżcie...Starszaki biją się-

-No i?- spytaliśmy jednocześnie.

-Biją się z Moriko- Wstałem i wybiegłem na korytarz, a za mną Kurama- Są na piętrze- Pobiegliśmy we wskazane miejsce.Gdy byłem już na miejscu zobaczyłem Moriko.Była trzymana za szyję przy ścianie.Nagle wyzwoliła się z uścisku i kopnęła wyższego od siebie chłopaka w głowę.Byłem pod wrażeniem, że taka mała osoba jest zdolna do tego.Po chwili pozostała dwójka leżała na podłodze.

-I żeby to był ostatni raz!- powiedziała.Nagle spostrzegła mnie i stała w osłupieniu.

Gdy opadnie ostatni płatek wiśniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz