Rozdział 8

1.6K 118 22
                                    

Suga

Dostałem pilny telefon od lekarza, który zajmował się Jiminem. Kazał mi przyjść i porozmawiać na osobności, w gabinecie.

-Tak doktorze? - wbiegłem zdyszany do pomieszczenia, gdzie siedział pan Ji Tae.

-Usiądź chłopcze - wskazał palcem na krzesło, znajdujące się na przeciwko niego. - Wiesz, że jesteśmy przyjaciółmi i tylko dlatego udostępniam ci tę informację?

-Tak, tak. Zdaję sobie z tego sprawę. Nie powinno mnie tu być, bo nie jestem w żaden sposób spokrewniony z Jiminem - momentalnie moja głowa zaczęła spadać w dół - w tym samym czasie zacząłem drapać skórki obok paznokci.

-Dobrze. Skoro wszystko rozumiesz, to mam dla ciebie złą i dobrą wiadomość. Którą z nich chcesz usłyszeć pierwszą?

-Wydaje mi się, że powinienem wybrać dobrą.

-A zatem, dobra wiadomość jest taka, że operacja pana Parka przebiegła pomyślnie, nie ma żadnych powikłań. A zła.. - przełkną ślinę. -Chodzi o to, że nasz pacjent stracił pamięć. Obstawiamy, że przy upadku mogło dojść do uszkodzenia którejś części mózgu. Jimin ma bardzo delikatną czaszkę. Jeszcze to badamy.

-A, aha. Dziękuję za powiadomienie, do widzenia - wstałem z miejsca, ukłoniłem się i dosłownie wybiegłem z gabinetu. Zdenerwowany przykucnąłem pod ścianą, włożyłem słuchawki do uszu i włączyłem "Let me know" nagrane rok temu z Taehyungiem, Seokjinem, Namjoonem i Hoseokiem. Bylibyśmy świetnym zespołem. Ja oczywiście jako raper spisywałbym się na medal. Szkoda, że Jimin nie mógłby do nas dołączyć. Byłoby o wiele zabawniej.

Nagle zobaczyłem Chima rozmawiającego z pielęgniarka. Bez większego namysłu podszedłem.

-O! Starszy braciszek pana Parka! - krzyknęła słodko (prawie jak z animu) pielęgniarka.

-T-to ja mam brata? Myślałem, że jestem jedynakiem. No cóż, jaka niespodzianka - zaśmiał się Park.

-Przepraszam, ale nie jestem twoim bratem, wprowadzono cię w błąd - odszedłem nie marnując więcej słów, a także czasu. Przed podejściem myślałem, że jeszcze jest szansa, ale jednak moja intuicja zawiodła. To co powiedział Ji Tae jest prawdą! Nie wierze, że teraz cała więź pomiędzy nami zostanie zerwana.

Pielęgniarka była zszokowana, bo przecież przez ten cały czas uważała, że jestem kimś bliskim dla Jimina. 

Przed wyjściem ze szpitala zmierzyłem się wzrokiem z Jungkookiem. Był ubrany cały na czarno, a jego twarz przykrywała maska z ledwowidocznymi cekinami. Łatwo było mi rozpoznać tego idiotę.

-Kook! Wracamy do domu? - wykrzyczał Park, a ja stanąłem jak wryty.

-Ćć, uspokój się. Mów odrobinę ciszej.

-Dobrze Kookie!

-Zabiore Cię stąd w najbliższym czasie i uciekniemy razem. Co ty na to?

-Tak! Kocham Cię!

-Ja Ciebie też - odpowiedział przytulając partnera.

Zacisnąłem pięści. Ze złości ugryzłem wewnętrzną część policzka - powoli z moich ust wylewała się świeża krew, która miała mi uświadomić, że przegrałem.

Za moimi plecami rozgrywała się najgorsza scenka jaką można sobie wyobrazić. Jimin Park umarł, przepadł na zawsze, a ja muszę się zmierzyć z własnymi uczuciami. Zapanować nad nimi, ujarzmić je jakoś. Kolejne lata spędzę sam - grając w koszykówkę, całe dni na hali - tylko trening. Bliscy przyjaciele nigdy nie zastąpią mi rodziny. Potrzebuję większej dawki miłości. Tęsknię za Tobą Mamo, Tato.

A Ciebie Jimin kocham i zawsze będę kochać - wyszeptałem sam do siebie i odszedłem w niepamięć.

Miracle || Yoonmin ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz