HOLLY
Następne dni mijały szybko. Budziłam się wtulona w Niuśka i zasypiałam wtulona w Niuśka. W sumie to było nudno. No oczywiście oprócz pijackich imprez podczas, których robiłam za "tą trzeźwą". Minho miał następnego dnia MEGAGIGAKACA. I to tyle.
Dzwonienie pudła było okropne. Niedość, że bolała od tego głowa to jeszcze szliśmy tam wiedząc, że zaraz wyciągniemy nowego sztamaka z klumpem w gatkach. Stanęłam z przodu. Newt po lewej, Alby po prawej. Drzwiczki rozsunęły się. Na podłodze leżała jakaś chuderlawa postać. Newt zeskoczył do pudła i zaklął tak jak jeszcze nigdy. Minho byłby z niego dumny. Złapał postać pod ręce i krzyknął, żeby chłopaki wyciągnęli go na powierzchnię. Delikatnie ułożył chłopca na ziemi. Chłopca. Nie chłopaka. Mógł mieć najwyżej dwanaście lat. DRESZCZ'u przeklinam cię! Co to biedne dziecko tu robi! Tak wiem. Zachowuje się jak nadpobudliwa mamcia, ale to prawda. Poza tym od niańczenia i bycia mamą nas Streferów, jest Newt. Czemu DRESZCZ zaczął znęcać się też nad takimi no jakby na to nie patrzeć dziećmi. Clint nasz od miesiąca nowy Plaster razem z Jeffem rzucili się (dosłownie) na niego i zabrali go do Bazy. Alby powiedział wszystkim, żeby się rozeszli. Newt akurat miał grzebać w roślinkach razem ze mną.
-Czy wcześniej do Strefy przysyłali tak młodych?-zapytałam zszokowana.
-Nie. Najmłodsi mogli mieć tak z czternaście lat. Nigdy nie mniej-odpowiedział Newt. Wyrywaliśmy chwasty w milczeniu. Jake siedzący obok był strasznie blady. Kiedyś zdradził mi, że strasznie boi się DRESZCZ'u. W sumie ja też się ich boję. Na kolacji Will powiedział nam, że dzieciak miał w kieszeni kartkę. Newt bardzo się tym zainteresował.
-Co na niej było?-zapytał.
- "Nora Bóldożerców. Hasło: Chwytaj, zadanie, krew, zgon,trup. Pamiętajcie o guziku"-powiedział Will
-Wyjście. To musi być wyjście-Rozentuzjazmowany Sam wstał-mówiłeś Alby 'emu?
-Jasne-odparł nasz Plaster. Przeprosił nas i powiedział, że idzie zmienić się z Clintem przy czuwaniu przy chłopcu. Dokończyliśmy kolację. Później Newt i Alby zwołali natychmiastowe Zgromadzenie. Czekałam zniecierpliwiona pod drzwiami. Ciekawe co oni tam postanowią. Sadząc po odgłosach chyba się tam zaraz pozabijają. Po godzinie niecierpliwego czekania razem z resztą naszej "bandy" doczekaliśmy się. Minho i Newt wyszli i zaproponowali, żebyśmy poszli pod nasze drzewo. Rozsiedliśmy się, a oni zaczęli opowiadać jak cała sprawa się ma. Jutro i pojutrze pakujemy się. Wyruszamy za pięć dni. Zwiadowcy w międzyczasie szukają wejścia do nory Bóldożerców. Budole robią drabinę lub kładkę. Cała reszta nie przeszkadza.
-Spoko-zgodził się Sam-tylko, że ten mały nie da rady biec naszym tempem po labiryncie.
-Czy da czy nie da rady tego się dopiero przekonamy-odpowiedział stanowczo Jake. Newtie mruknął coś niewyraźnie i przyciągnął mnie do siebie. Przytuliłam się do niego.
-Będę druhną-szepnął ze sztucznymi łzami w oczach Minho.
-A ja chrzestną dla ich małego Nellyowatego bachorka-dodał rozczulonym głosem Jake.
-A ja poszukam wam dobrego ortodonty-powiedziałam równie słodkim głosem-Ale to jak już z wami skończę.
Jake i Minho wstali i zaczęli udawać, że się obrazili i uciekają. Później już do reszty odbiła nam głupawka. I dobrze. To był jeden z ostatnich naszych wspólnych wieczorów. Kilka godzin później leżałam wtulona między Newta i Sama. Minho chrapał kawałek dalej. Zastanawiałam się co będzie dalej. Co będzie jak znajdziemy wyjście? Jak całe życie będzie wyglądać później?****************************
Witam witam nagłe przyspieszenie akcji, hmmm?
W końcu coś się będzie działo!
Papa Cukrojadek
CZYTASZ
Escape from WICKED [ZAKOŃCZONE]
FanfictionOddzielili mnie od rodziny, przyjaciół, tak na prawdę całego świata. Może to i lepiej... Cały świat zwariował. Nic nie jest jak dawniej. I nic nie będzie takie jak dawniej... Na podstawie trylogii Jamesa Dashnera pt "Więzień Labiryntu"