Wszyscy byliśmy już spakowani. Tobołki czekały na nas tuż przed wejściem do labiryntu. Siedziałam z Newtem na gałęzi naszego ulubionego drzewa. To był wolny dzień. Mieliśmy odpocząć przed jutrzejszą ucieczką. Nagle zobaczyliśmy, że Sam biegnie w naszą stronę. Z daleka usłyszeliśmy jego wołanie. Zeskoczyliśmy i pobiegliśmy do Bazy, wpadliśmy do pokoju. Chłopiec żywo gestykulował, opowiadał coś Alby'emu. Staliśmy przez chwilę w drzwiach. Gdy Alby zobaczył, że przyszliśmy pokazał nam żebyśmy weszli i się zbliżyli. Wykonaliśmy jego polecenie. Szefunio poprosił chłopca, żeby nam też powiedział to co mu przed chwilą.
-Dobra tak w skrócie. Nazywam się Max mam jedenaście lat i wiem więcej o tym miejscu niż wy. Jakimś cudem nie straciłem pamięci. Musimy jak najszybciej uciekać. Niedługo do Strefy wejdą Bóldożercy. Wszyscy. Co do jednego. Będą zabijać. Alby powiedział mi już, że drabiny są gotowe. Nie będę teraz tłumaczyć co i jak trzeba zrobić, po prostu chodźmy-skończył ze śmiertelnie poważną miną. Jak na swój wiek wydawał się wyjątkowo konkretny. To dobrze.
-Ogay, Max, czy jesteś w stanie określić kiedy Bóldożercy zaatakują?-zapytał spokojnie Newt.
-Wiesz co nie jestem pewien, albo dzisiaj, albo jutro. Powinniśmy się przyczaić przed wejściem i zwiewać jak się tylko pojawią.
Max mówił to tak spokojnie. Aż dziwne. Ustaliliśmy z Albym, że od razu ogłosimy stan wyjątkowy każdy ma być gotowy. Chłopaki poszli przekazać wieści pozostałym, a ja zostałam z Maxem.
-Chodź dam ci prowiant i inne potrzebne rzeczy-zaproponowałam.
-Ogay, czy znaleźliście karteczkę z hasłem?
-Tak, a co?
-Zakładam, że hasło będzie trzeba gdzieś wpisać. Przydaliby mi się ochroniarze. Kogoś proponujesz?
-Newt, ja i Jake?
Max wygramolił się z łóżka i przeciągnął. Poszliśmy do magazynku z rzeczami i wybraliśmy dla niego zielony plecak, krótkie i długie spodnie, t-shirt, czapkę i bluzę. Ciasno je upakował i dorzucił prowiant. Był w pełni gotów. Poszliśmy przed Wrota, tam gdzie były nasze plecaki. Reszta też już tam była. Podzieliliśmy się na trzy dwudziestoosobowe grupy, każda miała wejść do labiryntu innymi drogami. Wszyscy moi przyjaciele byli razem. Uff. U nas dowódcą był Minho. W pozostałych grupach Alby i jakiś niski chłopak, którego nie znałam. Nagle usłyszałam ten metaliczny dźwięk. Tur-tur-zgrzyp. Zaczęła się nasza ucieczka-pomyślałam.
-Teraz!-wrzasnął Alby i razem ze swoją grupą wbiegł przez południowe Wrota. Potem to samo zrobił ten niski, tylko że on poprowadził swoich ludzi we Wrota zachodnie. Max mówił im wcześniej, żeby tego nie robili, żeby zaczekali jak Bóldożercy wtoczą się do Strefy. Tylko że i nasz szef, i tamten drugi mieli jakiś dziwny nieobecny wzrok, jakby to nie byli oni. Jak bezmózgie maszyny. Chłopiec upadł na kolana i powiedział tylko dwa słowa:
-To pułapka.
Nagle usłyszeliśmy potworne krzyki i odgłosy bitwy.
-Oni nie mają szans. Są już martwi.
No pięknie. Złapałam Newta za rękę. Boże, ale się bałam. Do Strefy wtoczyła się około tuzin Bóldożerców. Max kazał odczekać jeszcze pięć minut. Po upływie tego czasu Minho krzyknął teraz i wbiegliśmy do labiryntu. Po kilku zakrętach Minho zatrzymał się na krawędzi Urwiska. Nick, który też był Zwiadowcą pokazał gdzie trzeba położyć drabinę, żebyśmy mogli wpełznąć po niej do nory. Tak jak było to wcześniej ustalone ja, Jake, Max i Newt weszliśmy jako pierwsi. Rozglądaliśmy się za czymś w co można by wpisać hasło. Wielkie drzwi i mała klawiaturka. Podbiegliśmy do niej. Max zaczął wpisywać.
Chwytaj
Piiiiiiiik
Zadanie
Piiiiiiiik
Krew
Piiiiiiiik
Zgon
Piiiiiiiik
Trup
Piiiiiiiik
Po czym powiedział "guzik" i nacisnął Enter. Drzwi otworzyły się. Max poszedł krzyknąć reszcie, że możemy iść. Ze szczęścia pocałowałam Newta. Minho przerwał nam i powiedział, że to jeszcze nie koniec i nie ma się z czego cieszyć. Jakiż on poważny. Dopiero teraz zajrzałam za drzwi. Schody. Serio? Minho miał latarkę, więc poszedł pierwszy. Poza tym jakby coś go zjadło to by nie był o szkoda. Żart. Hahahahahhahahahahahahnie. Jakieś dziesięć minut później z rozdziawionymi buziami, staliśmy w gigantycznej hali. To co działo się później jest nie do opisania. Przez ogromniaste drzwio wbiegli uzbrojeni ludzie i zaczęli strzelać do tych, którzy krzątali się po sali. Ktoś kazał nam iść za sobą, a my, nie mając innego wyboru poszliśmy za nim. Było bardzo ciemno. Niespecjalnie wiedziałam gdzie idziemy. Wsiedliśmy do autobusu z przyciemnianymi szybami. Rozejrzałam się. Była nas dwudziestka. Tylko. Jak przyjechałam do Strefy to było powyżej pięćdziesięciu. Całe szczęście, że moi przyjaciele są razem. Wtuliłam się w Newta.
-Śpij-szepnął mi przyjaciel-dużo przeszliśmy, odpocznij.
Przytuliłam go mocniej. Odwzajemnił uścisk. Zasnęłam.*************************
Yuololo kochani,
Jak zauważycie jakieś błendy to bardzo proszem, napiszcie.
Mam nadzieję, że się podobało. Byłabym idealnym pisarzem. Bardzo szybko wyeliminowałam dużą ilość bohaterów. 😂😭I niech to będzie zwyczaj, każdy kto przeczyta rozdział niech napisze w komentarzu NELLY4EVER
Papa Cukrojadek
CZYTASZ
Escape from WICKED [ZAKOŃCZONE]
FanfictionOddzielili mnie od rodziny, przyjaciół, tak na prawdę całego świata. Może to i lepiej... Cały świat zwariował. Nic nie jest jak dawniej. I nic nie będzie takie jak dawniej... Na podstawie trylogii Jamesa Dashnera pt "Więzień Labiryntu"