15

4.6K 277 17
                                    


Camila's POV:

- Camila, wstawaj! - krzyk dziewczyny wyrwał mnie z dosyć głębokiego snu. Jęknęłam z niezadowolenia i przewróciłam się na drugi bok mając nadzieję, że się ode mnie odczepi. Chciałam tylko spać, w końcu były wakacje, nie? Jednak oczywiście nie było mi to dane bo już po chwili leżałam na plecach przygniatana przez siedzącą na mnie Lauren. Uśmiechała się a jej białe zęby połyskiwały w ciemnym pomieszczeniu. Zaraz, ciemnym?

- Lauren do cholery... która jest godzina?

- Hmm, coś koło w pół do piątej - odpowiedziała puszczając mi oko.

- To z jakiej racji ty budzisz mnie o tej godzinie?!

- Shh, po prostu wstań i się ubierz. Tylko jakoś ciepło, na dworze jest chłodno - mówiąc to pochyliła się nade mną i złożyła pocałunek na moim czole. Uśmiechnęłam się i podniosłam się z łóżka. Miałam zamiar wychodzić gdy powstrzymały mnie ręce dziewczyny.

- Nie idź - zamruczała mi do ucha.

- Kazałaś mi się ubrać - zaczęłam się z nią droczyć po czym odwróciłam się i przytuliłam ją.

- Ubierz moją bluzę i spodnie, chyba się zmieścisz? - dokuczyła mi i obie zaczęłyśmy się śmiać bo była lepiej zbudowana ode mnie i nawet jej najbardziej ciasne spodnie będą na mnie zupełnie normalnie leżały. Rzuciła mi białą bluzę i niebieskie spodnie co mnie zdziwiło, bo rzadko widywałam ją w ubraniach innego koloru niż czarnego.

- Odwróć się Lauren

- Serio Camila? - uniosła brew i spojrzała na mnie z niedowierzaniem.

- Odwracaj się zboczeńcu - zaśmiałam się i zaczęłam ubierać widząc, że dziewczyna nie patrzy. Dwadzieścia minut później siedziałam już w samochodzie słuchając muzyki i usypiając z ręką Lauren na moim udzie. Patrząc na jej dłoń i palce moje myśli zaczęły zmierzać w naprawdę niepokojącym kierunku i jak na zawołanie zarumieniłam się. Nie uszło to oczywiście uwadze dziewczyny, która spojrzała na mnie w lusterku i uśmiechnęła się złośliwie.

- Powiesz mi wreszcie gdzie jedziemy? - jęknęłam niezadowolona. Była już prawie piąta a ja byłam w samochodzie z dziewczyną i myślałam o tym co mogłaby mi robić swoimi palcami. Wstawanie o tej godzinie zdecydowanie nie było dla mnie dobre.

- To ma być niespodzianka - przewróciła oczami słysząc po raz kolejny to pytanie.

- To może chociaż powiesz mi za ile tam będziemy?

- Właściwie to już jesteśmy - uśmiechnęła się i nachyliła się by pocałować mnie w usta. Nie chciałam tego kończyć jednak już po chwili dziewczyna otwierała moje drzwi abym wysiadła. Znajdowałyśmy się w jakimś punkcie widokowym. Miałam stamtąd widok na całe miasto, jezioro i kawałek lasu znikający na horyzoncie. Przed barierką były ławki i stoliki na których przyjeżdżające tu osoby pewnie jadły czasami lunch. Lauren wyszła zza samochodu i ruszyła do mnie z jakimś pakunkiem w ręku. Złapała mnie za dłoń i pociągnęła za barierki.

- Oszalałaś? Lauren wiesz, że mam lęk wysokości - znowu burknęłam na co dziewczyna zmarszczyła brwi. Po chwili widziałam już jak schodzi sama, odkłada to dziwne coś i wraca do mnie biorąc mnie na ręce. Uśmiechnęłam się w duchu i wtuliłam w dziewczynę przytulając się do jej ramion. Chwilę później odstawiła mnie na ziemie a moim oczom ukazał się śliczny widok. Byłyśmy na górce, owszem ale nie zauważyłam, że jest tu dosyć płaska, kamienna półka. Na tej półce leżał właśnie koc piknikowy a na nim poduszki i jeszcze jeden koc. Zachwycona tym widokiem spojrzałam na Lauren, która mi się przyglądała.

- Podoba Ci się? - zapytała chyba trochę zestresowana tym co jej odpowiem.

- Tu jest pięknie. Ale dlaczego właściwie tu jesteśmy?

- Uznałam, że nie byłyśmy jeszcze na takiej prawdziwej, no wiesz, randce. A jako, że tu jest naprawdę ślicznie to pomyślałam, że Cię tu zabiorę. No i ślicznie widać stąd wschód słońca - przysięgam, że gdy to mówiła to się zarumieniła.

Ale oczywiście miała racje. Odwróciłam się w stronę widoku, który był tak piękny, że zapierał dech w piersiach. Wschodzące nad jeziorem, miastem i terenami zielonymi słońce świeciło pięknie ale delikatnie. Różowo-błękitne niebo nie było zakryte przez żadne chmury, nic więc nie przysłaniało tego widoku. Słychać było śpiew ptaków i szum wiatru. Lauren stała i przytulała mnie od tyłu a ja po prostu poczułam się bezpiecznie w jej ramionach. Potem już tylko leżałyśmy oparte o poduszki i przykryte kocem przytulając się w ciszy i ciesząc się widokiem przed nami oraz swoją obecnością.

--

miałam ochotę dodać cute rozdział więc go napisałam i dodałam XD

miłego wieczoru (: x 


Dodaje jeszcze raz bo kilku osobom się nie wyświetlał wcale i nie wiem o co chodzi

behind you // camren ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz