- O której masz samolot? - zapytałam na co dziewczyna zmarszczyła brwi i zaczęła przeszukiwać kieszenie w poszukiwaniu biletu. W końcu znalazła i zaczęła ponownie go studiować by mieć pewność, że się nie pomyli. Ja w tym czasie przyglądałam się jej mając świadomość, że widzimy się prawdopodobnie ostatni raz. A przynajmniej na jakiś czas. Lauren była ubrana standardowo w czarne spodnie i czarną koszulkę. Na to miała zarzuconą białą, puchatą, rozpinaną bluzę z kapturem, w której wyglądała naprawdę uroczo.
- Okej, samolot mam o... - nie dałam jej dokończyć mocno się w nią wtulając. Będzie mi tego brakowało i po prostu nie mogłam się powstrzymać.
- Woah, Camz, aż tak będziesz tęsknić? - zaśmiała się poruszając zabawnie brwiami na co tylko prychnęłam.
- Odczep się, jest mi po prostu zimno - odburknęłam i odwróciłam się do niej tyłem udając obrażoną. Chwilę później poczułam jej ramiona wokół mojego brzucha. Przytuliła mnie mocno a potem odsunęła się i otuliła mnie bluzą.
- Proszę, będziesz miała coś, co Ci będzie o mnie przypominać - powiedziała i chociaż starała się ukryć smutek w oczach ja i tak to zobaczyłam.
- I bez tego będę Cię doskonale pamiętać. Nie każdy ma szanse całować tak oszałamiająco piękną dziewczynę - zażartowałam czym w końcu wywołałam uśmiech na jej twarzy.
- No więc, wracając do tego samolotu, jest o 11:30 - podjęła temat lotu.
- To na cholere my jesteśmy tu dwie godziny wcześniej? - jęknęłam niezadowolona na co dziewczyna zaczęła się śmiać.
- Spędzimy ze sobą więcej czasu, nie cieszysz się? - zapytała i po tych słowach złapała mnie za rękę ciągnąc do pobliskiej kafejki.Spędziłyśmy tam dobre półtorej godziny gdy w końcu nadszedł czas odprawy i Lauren musiała się powoli zbierać. Ponownie spojrzała mi w oczy a mój wzrok powędrował na jej usta, za którymi tak bardzo tęskniłam. Przez ostatni tydzień zachowywałyśmy się tylko jak przyjaciółki mając nadzieję, że rozstanie będzie mniej bolesne. Oczywiście, nadzieja była złudna bo będzie mnie to bolało tak czy inaczej cholernie mocno. Dziewczyna jeszcze raz mnie objęła przytulając do siebie długo. W końcu oderwałyśmy się od siebie, stanęłam na palcach i dałam jej buziaka w policzek.
- Uważaj na siebie Lauren. I zachowuj się grzecznie - powiedziałam co znów wywołało jej śmiech.
- A czy ja kiedykolwiek byłam niegrzeczna?
- Cóż...
- Okej, nie odpowiadaj - przewróciła oczami i jeszcze raz sprawdziła czy wszystko ma. Wzięła jedną walizkę a ja drugą i udałyśmy się do hali odpraw.
- Pasażerowie lotu 116 proszeni o udanie się na pokład samolotu - zabrzmiał dźwięk z głośników a ja coraz bardziej zaczęłam panikować wiedząc, że ona zaraz pójdzie.
- Camila, spokojnie. Zobaczymy się jeszcze - powiedziała zmartwiona Lauren.
- Obiecujesz?
- Obiecuje - pochyliła się i pocałowała mnie delikatnie w usta. Nie chciałam przerywać tego momentu ale musiałam. Chwilę potem przytulałam ją ostatni raz i patrzyłam, jak odchodzi. Machała do mnie i zniknęła mi z oczu. Siedziałam na ławce przytulając do siebie jej bluze i z całej siły powstrzymywałam się przed płaczem. Poczułam wibracje w kieszeni i wyjęłam telefon patrząc w ekran.Lauren:
Nie płacz słońce. Pamiętaj, że Cię kochamKONIEC
CZYTASZ
behind you // camren ff
FanfictionO tym, co połączy dwie tak bardzo różniące się i zupełnie sobie obce dziewczyny. Jak to jest gdy ktoś wywraca Twój świat do góry nogami? Jak sobie z tym poradzić? --- 2 część opowieści: Again you - znajdziecie na moim profilu. --- ×liceum ×lauren...