Rozdział I

155 16 9
                                    

      Your love is just a memory...



Podobno wspomnienia napływają do nas falami, gdy nasza pamięć nie może zapomnieć o zadanych ranach przez innego człowieka. Dotyczy to także dobrych rzeczy, które napotkaliśmy w naszym życiu. Nawet dziecko, które pomoże przejść starszej kobiecie przez ruchliwą ulicę nigdy nie będzie przez kobietę zapomniane. Mimo, że umieramy, pamięć o nas trwa na tyle długo, na ile o tym mówimy. Potrzebne są nam osoby, które po naszym odejściu przetrzymają słowa w swoim umyśle.

Jednak co się stanie, gdy wszystkie złe i dobre sceny z naszego życia trzymamy w sobie? Bardzo w środku? Można powiedzieć, że nawet w sercu?

Doskwiera nam tęsknota, która ugrzęźnie nam w sercu. Nawet najlepsze lekarstwo wymyślone przez najlepszego naukowca uczonego, nie pomoże nam zgubić w czeluściach naszego umysły tej pustki.

Pustki od braku.

Braku miłości.

Jeden jego gest, który odgrywał główną rolę na skórze dziewczyny diametralnie zmieniał jej pozycję. Raz zgrabne nogi Mii były zgięte, później, jak struna ruszały się na różne boki, po czym prostowały się. Były niezależne, tak jakby oderwane od ciała. Nie słuchały żadnych jej poleceń, które wmawiała muskając ustami jego ciemną, jak na azjatę, karnację. Tworzyła nowo zdobyte szlaki, które zapisywała na mapie swojej pamięci. Dotykała jego skóry, jego umięśnionego brzucha, delektując się niezłomną euforią. Tak, każde stuknięcie ich ciał powinno zostać zapisane, najlepiej gdzieś, gdzie nikt nie będzie miał dostępu. Także jego oddech powodował coś w rodzaju podniecenia. To odtwarzała co chwili w myśli, aby nie zapomnieć cudownego ciepła wychodzącego z jego ponętnych ust. Można powiedzieć, że nawet, jakby leżał, podniecałby dziewczynę bardziej, niż jakikolwiek mężczyzna.

A był jakiś wcześniej?

On jako jedyny zdobył ją w zaledwie kilka godzin. Był jak treser, który wytresował rasowego psieska. Piesek, jako posłuszny swojemu właścicielowi chodził wpatrzony w swojego pana jak obrazek. Wykonywał sztuczki, żył tak, jak on mu zagrał. Poszła za nim tak daleko, że omotana dopiero po odkryciu złej prawdy zrozumiała, co tak naprawdę kryło się za miłością swojego życia. Zmanipulował ją miłością, sztuczkami, potem po prostu okradł. Jednak dlaczego te wszystkie pocałunki i jego oddech nadal są odtwarzane w jej głowie?

Sama tego nie pojmuje.

Uchyliła oczy. Nie czuła już tego – jego ciepła, oddechu, ani jego gorących ust na jej wargach. Poczuła jedynie zimno, które mroziło jej skórę mokrą od potu. Odetchnęła głośno, tak jakby wolna od wszystkich zmartwień. Czy jednak to mogło być zmartwienie? Wieczne uczucie, że nadal jest blisko pomimo czterech lat rozłąki nigdy nie zniknęło. Sen o nawet małej bliskości po prostu niknie, gdy tylko otwiera swoje oczy.

Życie jest zbyt okropne, najbardziej dla ludzi niewinnych.

Wstała do pozycji siedzącej z delikatnie otwartymi wargami. Poczuła, jak sucho miała w gardle. Potrzebowała jak najszybciej wody. Ujrzała ją przy telefonie, który podłączony do kontaktu ładował się. Sięgnęła po wodę, aby jak najszybciej się jej napić. Usiadła po turecku, odkręciła korek i upiła trochę z butelki. Niestety, woda szybko wyleciała z jej ust niczym z procy.

Nie chciała wiedzieć, ile ta woda tam stała.

Wytarła usta i syknęła głośno, próbując przypomnieć sobie kiedy zakupiła butelkę. Zanim jednak zdążyła sobie przypomnieć cokolwiek usłyszała jedną z kompozycji Gregora Bizeta. Rozpoznając dźwięk szybko odłączyła telefon od ładowarki i po dokładnemu przyjrzeniu się wyświetlaczu po prostu odebrała:

Mów mi Mia - "Mów mi Kai" Part 2Where stories live. Discover now