2. Pokątna

1.1K 69 8
                                    

Obudziłam się cała mokra. Dlaczego? Ponieważ mojemu kochanemu bratu zachciało się mnie budzić o 8 rano w wakacje! Jednak nie powiedział 'wstawaj siostra', musiał wylać na mnie całe wiadro zimnej wody. Złoty chłopak, prawda? Oczywiście odpłaciłam mu tym samym. Nie spodziewał się tego, ponieważ mam dopiero 14 lat, ale w Wolfsburgu nie było takich ograniczeń jak tutaj i mogliśmy używać tam magii już od 11 roku życia.
Kiedy już się ubrałam i zjadłam na śniadanie razem z rodzicami przenieśliśmy się do jakiegoś obskurnego baru.
-To napewno tu? - zapytałam. Zaczęłam się rozglądać dookoła i nigdzie nie widziałam niczego ciekawego, ale ten zapach... skądś go kojarzę. Tylko skąd?
-Jasne! Patrz na to - powiedział James i podszedł do ściany obok śmietnika, stuknął w nią kilka razy różdżką i zamiast ściany było tam przejście!
-Ale jak?! - nie mogłam ukryć zdziwienia.
-Magia...-szepnął Jamie i wybuchneliśmy śmiechem.
-Dzieci ja i tata kupimy wasze książki, a wy pojdźcie po szaty i może później na lody?-zaproponowała mama.
-Świetny pomysł mamo! Przy okazji może zapoznam Belle z moimi przyjaciółmi. - powiedział jak zwykle chętny James.
- No to chodźmy. - pociągnęłam brata za rękę w stronę sklepu z szyldem; "Szaty na każde okazje".
Kiedy weszliśmy do sklepu w oczy rzuciły mi się wieszaki z różnymi ubraniami. Nagle coś lub ktoś mnie pchnął i wylądowałam na podłodze.
- Syriusz! - krzyknął James - Jak dobrze cię widzieć, przyjacielu!
- James, myślałem, że już wszystko kupiłeś do szkoły, ale dobrze się składa, że się spotkaliśmy, bo mam ci dużo do opowiedzenia. Wiesz, że mój brat znalazł sobie dziewczynę?
- Serio? A ty Łapciu nadal sam.-zaśmiał się mój brat. Łapciu? Serio? Co on jakiś pies? Dziwini są.
- A ty, Rogaś, nie jesteś lepszy. - Rogaś? Jest jakims łosiem w tej szkole? - Cały czas uganiasz się za Evans! Ile razy dała ci juz kosza?
- Zobaczysz w końcu będzie moja!
- Tak, a ja trafię do Azkabanu! Uganiasz się za nią od trz...
- Ekhem! Ekhem! - wzrok szanownych panów skupił się na mnie.
- Bella? Jak ty się tutaj znalazłaś? Chodź. - nareszcie ktoś się mną zainteresował.- Syriuszu przedstawiam Ci moją siostrę, Bellę. Bella to mój przyjaciel...
- Syrisz "Łapa" Black, największy casanova Hogwartu i jeden z Huncwotów. - przedstawił się i pocałował wierzch mojej dłoni. Każda dziewczyna byłaby zachwycona, ale ja nie jestem każda.
- Jestem po prostu zaszczycona - odpowiedziałam z sarkazmem. - Jamie idę po szatę. Spotkamy się później. - Już odchodziłam kiedy usłyszałam jak Syriusz mowi;
- Stary, nie mówiłeś, że masz siostrę ani, że to taka laska.
- Jeżeli ja skrzywdzisz to cię własnoręcznie zabije! - mój kochany braciszek zawsze gotowy do obronienia mnie przed złem, szkoda tylko, że nie wie co robiłam w poprzedniej szkole...
Kiedy wychodziłam ze sklepu Madame Malkin zauważyłam brata, który rozmawiał z Syriuszem i jakimś przystojnym szatynem. Postanowiłam podejść.
- Jamie już wszystko kupiłam, możemy wracać. -powiedziałam i odwróciłam się do miodowookiego- Bella Potter.
- Remus Lupin. Jesteś siostrą Jamesa? Widać podobieństwo.- wyjaśnił
- Tak, ale jestem o rok młodsza a a a... apsik! - co znowu?! Jakiś młody wilkołak tutaj jest, bo zawsze tak reaguje na nowy zapach. Ale to niemożliwe, James jest czysty, Syriusz też, bo nic nie czułam wcześniej. Został tylko... Remus! Ale jak taki przystojny i uroczy chłopak może być wilkołakiem? Na rarazie się nie zdradzę, poczekam aż sam mi powie.
- Na zdrowie! - odpowiedzieli wszyscy.
- Dziękuję. - nikt nie był dla mnie taki miły oprócz mojej paczki przyjaciół, ale oni zostali w Wolfsburgu! Ale mi ich brakuje!
- Może pójdziemy na lody? Spokojnie Luniaczku, wiem, że nie masz przy sobie kasy. Oddasz mi później. - Nie zdążyliśmy zareagować, a Jamie już ciągnął nas do budki z lodami. Zauważyłam, że Remus ciągle na mnie patrzy. Dziwne - To dla ciebie siostra. Twoje ulubione. - powiedział i podał mi rożek z gałką malinowych i cytrynowych. Pamiętał. Ale słodko. Już chciałam podziękować bratu, ale ktoś mnie popchnął i ubrudził moją ukochaną sukienkę. Spojrzałam się na czarodzieja z zamiarem zamordowania go, ale gdy spojrzałam w jego oczy zamarłam. Dominick Fryhood, beta z watahy Lasu, jednej z wrogich watah, które uczyły się w Akademii TeenLoup. Wilki lasu nie są zbyt przyjemne i koleżeńskie. Ja jestem Alfą w watasze Księżyca, jednej z tych dobrych i pożytecznych.
- Lepiej uważaj jak łazisz, Potter. -warknął
- To ty na mnie wpadłeś, Fryhood. - odwarknęłam. - Nie moja wina, że jesteś taki ślepy.
- Ty mała gadzino! Pożałujesz tych słów! Jak spotkamy się w Akademii to... - myśli, że zwykła beta może mnie zranić!? Nedoczekanie jego! Poza tym nie idę do Akademii. Hahaha
- Nie spotkamy się, leniwcu! Nie będę chodziła już do Akademii. Od jakiegoś czasu mieszkam tutaj i w najbliższej przyszłości nie mam zamiaru wracać do Wolfsburgu.
- Czyli twoja ekipa nie będzie miała szefa?! - zaśmiał się, a w jego oku zobaczyłam niebezpieczny błysk.
- Annabeth będzie mnie zastępować przez ten czas. Jest prawie tak samo silna jak ja, więc i tak nie macie szans, leszcze!-warknąłam. Annabeth to moja najlepsza przyjaciółka, niestety jej rodzice też są wilkołakami i musiała zostać w mieście.
- Jaka Annabeth? Bella, kim on jest? - zapytaj się James. No tak, oni nadal tu stoją. Odwróciłam się w ich strone;
- Chłopcy to mój znajomy ze szkoły-Dominick. Wiecie co? Ja wracam do domu. Pa Remus, Syriusz! - kiedy odchodziłam szturchnełam Fryhooda w ramię i szepnelam;
- Powiedz Alfie, że niedługo się spotkamy. - i odeszłam szukać rodziców.
***W DOMU***
-Izzy, kim był ten chłopak, z którym się kłóciłaś? - O matko! Czy mój brat nie umie trzymać języka za zębami? Musiał mówić to głośno, do tego przy rodzicach! Kiedyś go po prostu zabije!
- To był mój kolega- mruknęłam
- Nie wyglądał na kolegę, raczej na wroga.
- James! Nie musisz tego tak rozpowiadać - już to widzę, widzę wzrok mamy na sobie. Trzeba zwiewać.- Wiesz co? Ja już pójdę się spakować, w końcu niedługo do Hogwartu...
- Izabello Lilianno Potter! Czy ty komukolwiek zdradziłaś miejsce swojego pobytu?-Euphemia Potter(mama) jak zawsze konkretna.
- Powiedziałam coś w przybliżeniu. Ale to był tylko Dominic Fryhood, nikt ważny. - mam nadzieję, że nie pamięta go z listów.
- Czy to nie jest ten Dominic, z którym cały czas się biłaś?- Serio tato? Popatrzyłam na niego wzrokiem godnym bazyliszka.
- To ten.
- James możesz iść zobaczyć czy nie ma cię w swoim pokoju - ojciec zwrócił się do Jamesa, a ten od dziwo od razu pobiegł do pokoju. Czeka mnie teraz poważna rozmowa z rodzicami.
- No wiec może wyjaśnimy sobie coś, Izzy...
*** James P.O.V***
Czy oni maja przede mną jakieś tajemnicę? Muszę się tego dowiedzieć, najprościej wypytam o to Belle. Ale to dopiero w szkole.
Już za tydzień spotkam się z chłopakami i Lilką. Nie mogę się doczekać. Jestem ciekawy czy Izzy pasuje do Gryffindoru.
*****
1068 słów

maja_sowa

Kiedy Wzejdzie Księżyc|HuncwociOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz