Siostrzane sprawy

3.6K 182 26
                                    

Budzę się w środku nocy i przecieram oczy. Wszędzie jest mega ciemno. Stawiam, że jest około drugiej i się nie mylę, bo mój zegar pokazuje właśnie taką godzinę. Wstaję z łóżka i zakładam trampki. Jestem już przygotowana, bo poszłam spać w ciuchach, żeby było szybciej. Biorę latarkę i ubieram kurtkę. Odwracam się w stronę mojego okna i po cichu do niego podchodzę. Chowam telefon do kieszeni, pociągając za klamkę.

Obieram sobie drzewo, jako cel. Wiem, że to próba samobójcza, ale nie mam wyjścia. Podświetlam sobie drogę i ostatecznie wychodzę na dach, po czym przymykam okno. Staram się robić to jak najciszej, ale upadam na tyłek i ląduję na dachówkach. Krzywię się na swoją głupotę i pomału wstaję na nogi. Narobiłam tyle hałasu, ale mam nadzieję, że nie obudziłam Alice. Stromo tu, a ja chcę się dostać na wielkie drzewo. Brawo ja.

Oddycham ze spokojem i chwytam jedną z grubszych gałęzi, na której się zawieszam. Nie czuję już pod sobą żadnego gruntu, zatem nie ma już odwrotu. Zarzucam nogę na gałąź i się na nią wspinam. Usiadam na niej z ulgą i zaczynam się po niej ześlizgiwać niżej. Jestem już na najniższym punkcie i zeskakuję na trawę. Spoglądam na górę i wzruszam ramionami. Mogło być gorzej.

Otrząsam się i pędzę do lasu. Włączam latarkę i rozglądam się po drzewach. Wszędzie czuć wilgoć. Odnajduję ścieżkę i zaczynam nią podążać. Po dłuższej chwili odnajduję domek na drzewie. To tutaj. Gdzieś tu powinno być to drzewo. Pamiętam dobrze to miejsce... Znalazłam.

Podbiegam od razu do pnia i przy nim kucam

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Podbiegam od razu do pnia i przy nim kucam. Z bliska je oświetlam i dostrzegam pięć śladów. Przypominają zadrapania od pazurów. Przy tym drzewie zaatakowało mnie to "coś". Moje serce zabija szybciej, gdy przykładam dłoń do wgłębień. Pasuje jak do dłoni człowieka. Takie samo rozstawienie. Biorę gwałtowny wdech i wstaję na proste nogi. Zaczynam biec do domu w ogromnym strachu.

Kiedy wybiegam z lasu, słyszę długie wycie. Świetny klimat, dzięki bardzo. Trawa jest strasznie śliska, ale szybko docieram do drzewa i zaczynam się wspinać. Nogi mi się ślizgają na wilgotnej korze, mimo tego udaje mi się dotknąć dachu, na który wchodzę. Czuję ten stres i niepokój rosnący we mnie. Cicho otwieram okno i przeciskam się do środka. Już prawie czuję ulgę. Już prawie.

Rozbieram się i po ciemku układam rzeczy na miejsce. Ściągam trampki i kładę je obok łóżka. Ubieram się w piżamy i wskakuję na pościel. Zakrywam się cała kołdrą i w przerażeniu zapadam w sen, co jest strasznie trudne, bo jestem przepełniona adrenaliną. Z czasem udaje mi się uspokoić i się rozluźniam. Nie zapominam jednak o śladach na drzewie.

🌹

- Rosalie? - zagaduje mnie siostra, kiedy stoję przed lustrem u siebie w pokoju i robię makijaż.

- Co chcesz? - odrzekam zgryźliwie i odkładam kosmetyki. Poprawiam szarą koszulkę i czarne dresy, ale nie odwracam się do Alice.

- Jesteś na mnie zła? - pyta, a ja wiążę włosy w kucyka i spoglądam na nią kątem oka.

welcome to beacon hills ☾ teen wolfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz