Po kilku minutach dziewczyna dobiegła do parku, gdzie usiadła na ławce, mając już pomysł co zrobić. Wyjęła z plecaka tyle pieniędzy ile miała, po czym podeszła do budki telefonicznej i wykręciła numer Steve'a. Choć wiedziała, że to co zrobił było okropne, nie miała dokąd pójść. Ręce jej się trzęsły, tak samo jak nogi. Każdy krok przypominał jej o tym, że Matt już nie wróci. Resztka nadziei i szczęścia które jej pozostały zostały całkowicie zniszczone, przez tę jedną, głupią rozmowę.
- Halo? - usłyszała w słuchawce.
Chciała zacząć krzyczeć, ale ponownie nie umiała.
- Steve, jak mogłeś mi coś takiego zrobić? - szepnęła.
- Kto mówi? - zapytał zdezorientowany całą sytuacją.
- Musisz tu przyjechać, rozumiesz? - chłopak dopiero po chwili rozpoznał jej głos.
- O czym ty mówisz? Jestem w szkole, zresztą ty też powinnaś. - zdenerwował się.
- Wiem, że znasz Matthew, wiem, że robisz to wszystko z litości. Jeśli nie chciałeś, żebym cierpiała, trzeba było nie wracać. Matt już uciekł, wszyscy macie mnie totalnie gdzieś.
- To nie jest tak jak myślisz. Słuchaj, zadzwoń jak ochłoniesz. - zaproponował miło.
- Może być już za późno... kiedy odstawiłam leki, myślałam, że dam sobie radę. Nie chciałam się przyznawać nikomu co przeszłam, ale potrzebowałam pomocy. Nareszcie ją dostałam... szkoda tylko, że na tak krótki czas. - rozłączyła się.
Wyszła z budki i rozejrzała się po miejscu w którym była. Obok większości drzew stali uśmiechnięci ludzie, którzy chyba nawet nie zdawali sobie sprawy jak wiele dostali od życia. Przecież przyjaciel to jedna z najważniejszych osób na świecie. Zawsze cię wysłucha, zrozumie. Większość ludzi takie coś dostaje już w dzieciństwie, inni w okresie dorastania, a Simone była w tej małej grupce ludzi którym ten dar został odebrany.
Nagle telefon w małym pomieszczeniu znów zaczął dzwonić, więc dziewczyna zawróciła i podniosła słuchawkę.
- Simone, gdzie jesteś?
- Nie musisz tego wiedzieć... nawet jeśli byś tu przyjechał, zapewne nie pozwoliłabym ci zamienić ze sobą nawet jednego słowa.
- Do cholery, gdzie jesteś!? Mam dość tego, że nie chcesz dać sobie pomóc. Dopóki nie poznałaś Melanie, nie chciałaś z nikim rozmawiać, mimo, że nikt cię nie odrzucał. Raz nawet chciałem zaprosić cię na randkę, ale siedziałaś wpatrzona w ten głupi ekran! Rzeczywistość jest okropna, oboje o tym wiemy. Czemu nie pozwo...
- Zakochałeś się we mnie?
- Nigdy nie powiedziałem, że przestałem. Przez wakacje umawiałem się z Maryse, ale to nie to samo. Niestety, miałaś to przez cały czas gdzieś. Pocałowałem się z tobą w formie zakładu, a potem wyszłaś na kawę z Thomasem i sam nie wiedziałem, czy jest jeszcze o co walczyć. Obchodziła cię tylko Melanie... uzależniłaś się od niej jak od jakiegoś narkotyku, a teraz patrz co z tobą zrobiła. Musisz przestać o niej myśleć, życie toczy się dalej.
Blondynka sama nie wiedziała co powinna odpowiedzieć. Myślała, że nikogo przy niej nie ma, ale tak naprawdę, to przez Melanie wszystko się tak potoczyło. Może nawet miałaby teraz chłopaka, ale przez swoją ślepą przyjaźń z internetu, nie zauważała ludzi którzy chcieli jej pomóc.
- Jak mogłam sobie to zrobić? - wyszeptała do słuchawki.
- Nie wstydź się terapii... jeśli przyjdziesz jutro do stowarzyszenia, to znaczy, że da się naprawić jeszcze to wszystko. Przejdziemy przez to razem. - uśmiechnęła się przez łzy.
- Nie będę umiała pogodzić się z terapią, skoro wiem, że mnie okłamałeś. Matt ci wszystko powiedział, a ty zamiast zwrócić się do mnie, po prostu to przemilczałeś... - stwierdziła.
- Daj mi jeszcze jedną szansę, a obiecuję, że naprawdę z tego wyjdziesz. Zapomnij o Matthew, on nigdy nie chciał dla ciebie źle. On pragnął jedynie być przy Zoey, nie miej mu tego za złe. - próbował ją przekonać.
- Nie jestem osobą która łatwo wybacza ludziom, Steve. Rozumiem jego decyzję, ale nie wybaczę mu od razu... zgodzisz się ze mną, że każdy z nas popełnił wiele błędów, prawda? Potrzebujemy czasu... - wytarła ręką łzy z policzków.
- Dobra, muszę już kończyć. Wracaj do domu i spróbuj wytłumaczyć rodzicom czemu nie ma cię w szkole, a my porozmawiamy jutro. - rozłączył się.
Tym razem Simone nie miała pieniędzy na taksówkę, więc wróciła do domu na piechotę. Specjalnie szła dość wolno, bojąc się powiedzieć ojcu o swojej ucieczce ze szkoły. O ile matka umiałaby ją zrozumieć, to tata był bezwzględny. Nigdy nie popierał jej przyjaźni z Melanie, a teraz kiedy jego córka miała przez nią depresję, nie wiedział jak ma się zachować, chyba już sam pogubił się w tym wszystkim. Starał się ją zrozumieć, ale patrzenie na swoje dziecko płaczące po nocach i zaniedbujące się dniami nie należało do najlepszych widoków.
Blondynka wyjęła z plecaka klucz i powoli przekręciła go w drzwiach, po czym cicho weszła do domu. O dziwo nie usłyszała nawet najmniejszego szmeru, za to zobaczyła karteczkę leżącą na blacie, do którego podeszła.
"Stwierdziliśmy, że pójdziemy dzisiaj do kina. Zostawiłam ci pieniądze na obiad na blacie, więc zamów sobie pizzę"
Przeczytała i uśmiechnęła się sama do siebie. Korzystając z tego, że ma ciszę i spokój, wzięła z półki swoich rodziców, jej ulubiony film "Earl i ja, i umierająca dziewczyna". Wiedziała, że nie został on oceniany wysoko, ale jej się podobał. Historia dziewczyny chorej na białaczkę nieraz już wycisnęła z niej wiele łez. Zamówiła również jedzenie, tak jak zaproponowała jej mama, przygotowała sobie koc na kanapie. Usiadła tam z jedzeniem i nareszcie poczuła się dobrze. Nikt jej nie przeszkadzał, nie musiała się niczym zamartwiać, była tam tylko ona i jej film. Wiedziała już, że znajduje się na dobrej drodze, by zapomnieć o tym co działo się jeszcze kilka miesięcy temu. Przeszła wiele od momentu śmierci przyjaciółki, nie chciała, żeby przez Matta stało się z nią to samo.
Cel osiągnięty: Pogodzenie się z sytuacją.
CZYTASZ
Stowarzyszenie Pięciu Gwiazd <ZAKOŃCZONE>
Teen Fiction"Przyjaciel" - osoba, którą darzy się przyjaźnią. "Przyjaźń" - bliskie, serdeczne stosunki z kimś oparte na wzajemnej życzliwości i zaufaniu. "Stowarzyszenie Pięciu Gwiazd" to instytucja, do której może dołączyć każdy. Jest ona przeznaczona jednak...