2. Przerwy w sesjach, wcale nie przerwami

38 5 2
                                    

Od pierwszej sesji minęły już trzy dni, a Matthew nadal nie odezwał się w sprawie kawy, lub jakiegokolwiek spotkania z Simone. Mimo, że ona znała go tylko przez pół godziny, przez opowiedzenie mu co jej leży na sercu, czuła się o wiele lepiej. Może z tego powodu, że dokładnie tak samo było z Melanie? Przecież już dawno wszystkie portale społecznościowe udowodniły nam, że przyjaciele poznani w internecie, o wiele chętniej wysłuchają nas od tych realnych. 

Przechodząc jednak do rzeczy, wakacje trwać wiecznie nie mogły. Simone swój poziom nauczania kontynuować będzie w collegu. To będzie jej rozstanie z tą samą klasą, ale nie jest tym przejęta, ponieważ i tak w klasie nie była jakoś bardzo wyróżniona. Nie była prymuską, lalunią, nie lubiła angażować się w sprawy swoich rówieśników. 

Rok szkolny miał zaczynać się już za tydzień, więc Simone już teraz zaprzątała sobie tym głowę. Wprawdzie, robiła to tylko po to, by zapomnieć o swoim pierwszym spotkaniu z Mattem, bo ta myśl nie dawała jej spokoju, odkąd wyszła z budynku instytucji. 

Blondynka siedziała w swoim pokoju, wpatrując się w duże lustro wiszące na ścianie. Musiała przyznać, że od śmierci Melanie bardzo się zaniedbała. Jej platynowe włosy stały się bardzo zniszczone oraz rozczochrane. Zaczęła się ubierać w coraz to brzydsze ubrania. Aktualnie miała na sobie czarny podkoszulek z napisem "Horror" oraz dresy. Stała się bardzo wychudzona, niektórzy mogliby powiedzieć, że ma problemy z wagą, jednak tak nie było.

Pokój Simone też bardzo się zmienił. Niegdyś bardzo czyste i posprzątane biurko, zmieniło się w schowek na kubki z herbatą. Łóżko nie było pościelone od jakichś dwóch tygodni, a poduszki walały się na środku pomieszczenia, gdzie dziewczyna wylewała na nie swoje łzy.

Nagle rozległo się pukanie do drzwi.

- Proszę! - krzyknęła.

Drzwi do pokoju się otworzyły i weszła przez nie kobieta. Stanęła za Simone i przerzuciła wszystkie jej włosy na ramię.

- Mamo, to nie jest dobry czas na takie rzeczy... - powiedziała i odwróciła się w jej stronę.

- Dlaczego? Dziecko, nie możesz się tak zaniedbywać. Zawsze byłaś taka uporządkowana, ale od śmierci Melanie... nie jesteś już tą samą, uśmiechniętą Simone. - położyła córce ręce na ramionach, lecz ta szybko je strzepnęła.

- Mamo, myślałam, że to oczywiste, ale... to stało się tylko niedoszłe dwa miesiące temu... nie chcę po prostu o tym zapomnieć. Wolę przecierpieć to teraz, żeby nie bolało mnie do końca życia. - konwersację rodzinną przerwał dzwoniący telefon Simone.

- Kto to taki? - zapytała matka dziewczyny, wpatrując się w nią.

- To Matthew, jest moim "słuchaczem". Opowiadałam ci już o "Stowarzyszeniu Pięciu Gwiazd" pamiętasz? - odpowiedziała podnosząc telefon z łóżka.

- Dobrze, nie będę ci już przeszkadzać. Jeśli będziesz czegoś potrzebować, jestem w salonie. - kobieta wyszła z pokoju w szybkim tempie. Simone za to, nacisnęła zieloną słuchawkę na ekranie swojego telefonu.

- Halo?
- Cześć, Simone. Zapewne mnie pamiętasz, to ja, Matt. Miałem zadzwonić w sprawie wspólnego wyjścia, więc... może chciałabyś wyjść na kawę? Spotkalibyśmy się w "West" co ty na to? - dziewczyna słysząc nazwę kawiarni, zacisnęła rękę w pięść, żeby przypadkiem nie krzyknąć.
- Jasne, że tak. Będę tam za pół godziny. - odpowiedziała, wymuszając na sobie spokojny ton, po czym od razu się rozłączyła. Wiedziała, że to niestosowne, ale aż w niej buzowało od nadmiaru emocji. Nie chciała, żeby Matt musiał słyszeć ją w takim stanie.

Simone postanowiła zadbać o siebie na to spotkanie. Mimo, że nie miałaby po co stroić się dla Matthew, po raz pierwszy od długiego czasu (nie licząc wyjścia do instytutu) będzie w jakimkolwiek miejscu publicznym. Po śmierci przyjaciółki, zaszyła się w swoim pokoju, nie otwierając się na świat zewnętrzny.

Dziewczyna postanowiła ubrać zwykły biały podkoszulek, niebieski sweter w czarne kropki, oraz dżinsy. Uczesała się, po czym wpięła we włosy spinkę z koralikiem na sznurku, w czarnym kolorze. Nałożyła jeszcze swoje białe trampki na nogi, i była gotowa do wyjścia.

Kiedy zeszła na dół, poszła jeszcze do biura swojej mamy, żeby oznajmić jej, że wychodzi. Podeszła do drzwi, lecz nie zapukała, ponieważ usłyszała kłótnię swoich rodziców.
- Caroline, nie powinnaś wywierać na niej tak dużej presji. Ona potrzebuje trochę czasu.
- Alec, musimy zacząć działać. Nasza córka zaszyła się w swoim pokoju na dwa miesiące, a jeśli czegoś nie zrobimy, możemy nawet nie zauważyć, jeśli doszłoby do okaleczania się, lub... - w tej chwili Simone zapukała do drzwi.

- Wejdź, córciu. - rzekła jej mama, po czym dziewczyna otworzyła drzwi. Zanim cokolwiek powiedziała, wpatrywała się w swoich rodziców. Byli wręcz pokazem idealnego małżeństwa. Ojciec, Alexander, brunet o zielonych oczach, miły, bardzo wyrozumiały dla córki, bo sam za czasów szkolnych, wpadł w złe towarzystwo, zaczął palić i pić. Z nałogów wyciągnęła go właśnie Caroline, blondynka o niebieskich oczach, zawsze pozytywnie nastawiona do życia. Melanie i Simone, śmiały się kiedyś, że są jak para z typowego opowiadania fanfiction.

- Mamo, wychodzę do miasta. Nie wiem kiedy wrócę, jeśli coś by się działo, zadzwoń. - oznajmiła dziewczyna.

- Ty? Wychodzisz? - zapytał zdziwiony ojciec.

- Tak, wychodzę. - odpowiedziała i opuściła pokój.

Minęło kilkanaście minut, i Simone już doszła do kawiarni. W trakcie podróży, dostała sms od Matta, że będzie na nią czekał przy jednym ze stolików na świeżym powietrzu. Jego słowa się sprawdziły, bo już po chwili dziewczyna siadła przy stoliku.

- Cieszę się, że przyszłaś. - uśmiechnął się Matthew. Simone siedziała cicho, nie chciała rozmowy. Jej wystarczyło, że ktoś po prostu przy niej siedział. Nie była dość rozmowną osobą.

- Wiem, że znamy się dopiero cztery dni, ale nie zrażaj się do mnie. Pamiętaj, że jestem tu jako twój przyjaciel, a nie "słuchacz". - próbował przekonać do siebie dziewczynę, lecz bez skutku.

- Nie mogłabym nazwać cię przyjacielem. Przyjaciel, to ktoś, kogo darzy się sympatią, i dobrze się go zna, czego nie mogę powiedzieć o tobie. To, że poznałeś źródło mojego bólu, nie znaczy, że teraz zacznę zachowywać się, jakbyś był moim najlepszym przyjacielem. - westchnęła.

- Hm... rozumiem. Więc, może poznamy się lepiej? Na początek... interesuję się sztuką, zwłaszcza rzeźbą. Jestem osobą, która bardzo lubi poznawać nowych ludzi, oraz łatwo im ufa. W sumie, mogę to uznać za wadę, bo przecież łatwowierność nie jest w żaden sposób dobra. Jestem totalnym książkomaniakiem, trudno jest mnie od tego odciągnąć. Czasami, oprócz rzeźbienia, rysuję też komiksy. Jak na razie, tyle powinnaś wiedzieć. Ty chcesz powiedzieć coś o sobie? - zapytał.

- Nie, nie za bardzo. - odpowiedziała dziewczyna, biorąc kolejny łyk zamówionej przez Matthew kawy.

- Słuchaj, jeśli mam ci pomóc...

- Ty jesteś od słuchania. Nikt nie powiedział, że naszym obowiązkiem jest się przyjaźnić, a na pewno nie ja. Nie będę podawać ci wszystkiego na tacy. Nie jestem taka jak wszyscy. - Simone się zdenerwowała.

- Nie możesz być taka jak wszyscy, bo każdy jest...

- Szczęśliwy? Wesoły? Radosny? Ile jeszcze synonimów ci potrzeba, żeby to zrozumieć? Miałeś być osobą, która nie mówi, miałeś być osobą, która słucha! - krzyknęła dziewczyna.

- Musisz się uspoko...

- Zamknij się wreszcie!!! - przerwała mu Simone i gwałtownie wstała od stolika, przez co kawa wylała się na spodnie Matta. Dziewczyna uciekła od niego bez słowa. Błąkała się bez celu, aż wpadła na pomysł wybrania się do lasu, żeby przemyśleć sobie wszystko jeszcze raz. Nie miała w to miejsce dalekiej drogi, więc szybko się tam udała. Usiadła na konarze drzewa, opierając się o pień. Zamknęła oczy i wsłuchiwała się w szum drzew... ale chwila, od kiedy drzewa krzyczą?

Stowarzyszenie Pięciu Gwiazd <ZAKOŃCZONE>Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz