Rozdział VII

23 5 1
                                    

         -Przepraszam cię, ale to co powiedziałaś to kompletna bzdura. Czy naprawdę myślisz, że mógłbym być do tego zdolny ? Czy ty nie widzisz tego, że mi się podobasz ?- Każde następne pytanie było wypowiadane coraz poważniejszym głosem. Słysząc te pytania czułam się bezradna. Nie wiedziałam co mam na ten temat myśleć. Przecież tak strasznie mi na nim zależy, ale nie chcę być w jego życiu "tą drugą". 

    - Nie rób ze mnie idiotki!- wykrzyczałam mu to prosto w twarz, zwracając tym uwagę przechodniów. Antek nadal zachowywał się jakby nie miał pojęcia o czym ja do niego mówię. Chwycił moją twarz w dłonie i powiedział mi: "Kocham Cię i zależy mi na tobie. Nie wiem co się stało gdy wyszłaś do toalety, ale to nie ma żadnego znaczenia. Karina nigdy nie poznałem tak wspaniałej osoby jak ty." Słysząc te słowa łzy spłynęły mi po policzku. Serce zaczęło mi szybciej bić, a nogi miałam jak z waty. Resztkiem sił postanowiłam mu powiedzieć, że słyszałam jego rozmowę z "kimś" do kogo powiedział- "Kocham Cię". Gdy Antek to usłyszał po raz kolejny roześmiał się, co sprawiło, że chciałam  aby ten dzień się już skończył. Widząc moją złość na twarzy Antek  mocno mnie przytulił. Byłam tak zdezorientowana całą sytuacją, że przez dłuższą chwilę  nie próbowałam się uwolnić z tego uścisku i po prostu stałam jak kołek. Przed oczami stanęła mi sytuacja z naszego pierwszego spotkania. Jak to Antek chwycił mnie gdy zemdlałam. Czułam jego mocne ramiona, które były wspaniałe. Chciałabym rzec "Chwilo trwaj... " ale nie mogłam przestać myśleć o tej rozmowie Antka z "kimś". Próba odsunięcia się od niego okazała się nie możliwa, ponieważ Antek  chwycił mnie bardzo mocno. Po tej próbie szepnął mi do ucha: "Głuptasie mój, kocham Cię i za chwilę Ci wszystko wyjaśnię" Gdyby tak strasznie mi na nim nie zależało podejrzewam, że uciekłabym jak najszybciej. 

     Usiedliśmy razem na ławeczce w parku, było już dość późno, dlatego oprócz nas nie było tam żadnej żywej duszy. Na niebie było mnóstwo, jasno świecących gwiazd, a lekki wiatr kołysał liście  na drzewach. Antek patrząc mi prosto w oczy zaczął tłumaczyć to nieporozumienie. 

-Gdy byłaś w toalecie zadzwoniła moja siostra, która strasznie źle się czuła z powodu rozstania ze swoim chłopakiem. Chciałem ją pocieszyć i to właśnie do niej było "kocham cię" 

Tak bardzo chciałam, żeby to była prawda, ale rozsądek podpowiadał mi, że nie powinnam była mu wierzyć tylko uznać to za błahą wymówkę.

-Nie wspominałeś wcześniej, że masz siostrę...

-Po śmierci rodziców zostałem adoptowany więc Ala tak naprawdę nie jest moją siostrą...-gdy to usłyszałam i popatrzyłam Antkowi prosto w oczy poczułam się strasznie głupio. Nagle z radosnego chłopaka, który ma płomyki radości w oczach zrobił się smutny chłopiec, który tęskni za rodzicami.

-Przepraszam, strasznie mi głupio...-W tym momencie poczułam, że powinnam go przytulić. Widocznie Antek właśnie tego potrzebował, ponieważ jako pierwszy mnie objął. Siedzieliśmy tak w milczeniu. Po pewnym czasie Antek spojrzał na mnie i zaczął opowiadać:

-Gdy miałem 5 lat wraz z rodzicami miałem wypadek samochodowy. Był to październik Wracaliśmy z imienin mojej babci. Pogoda była paskudna, mgła uniemożliwiała swobodną jazdę. Gdy byliśmy już kilometr od naszego domu z naprzeciwka wyskoczył rozpędzony samochód. Mój tata nie był wstanie go widzieć. To wszystko działo się tak szybko... do dziś pamiętam oślepiające światło i krzyk mojej mamy. Ale było już za późno... 

Nagle Antek zamilkł, a ja widziałam jak wiele to dla niego znaczy i ile trudu sprawia mu to traumatyczne wydarzenie z dzieciństwa. Wytarłam jego łzę, która spływała mu po policzku. i mocno go przytuliłam. Antek sprawiał wrażenie, że ten prosty gest sprawia, że jest coraz silniejszy, dlatego kontynuował opowieść... 

Zachęcam do pozostawienia po sobie jakiegoś śladu :) :D Komentarz i gwiazdki mile widziane <3 
Do zobaczenia w kolejnym rozdziale :D Milena. 


Chwilo trwaj...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz