Jasper-Bitwa obiadowa

1.5K 52 8
                                    


*Piper*

Zawiał lekki wietrzyk poruszając delikatnie gałęziami drzewa, na którym siedzieliśmy. Piękne kolorowe ptaki wzbiły się w powietrze. Spojrzałam na blondyna leżącego obok mnie. Jason cicho chrapiąc przewrócił się na drugi bok. Dziwiłam się, że jeszcze nie spadł. Zapewne pomogła mu w tym moc panowania nad powietrzem...

Rozbrzmiał dźwięk oznajmiający o porze obiadu. Tym razem wiatr nie był pomocny dla mojego chłopaka. Miał bliskie spotkanie z ziemią. Ja bezpiecznie zeskoczyłam z drzewa i rozbawiona przyglądałam się poczynaniom blondyna. Próbował wstać, jednak zajęło mu trochę czasu zanim to zrobił. Podeszłam do zaspanego nastolatka i dałam całusa w policzek. Uśmiechnął się, na co dotknęłam jego ramienia krzycząc: "berek!" i jak najszybciej odbiegłam. Oczywiście mój blond superman śmiejąc się podążył za mną. Jestem szybka, więc do pawilonu jadalnego dobiegłam przed Jasonem i zdyszana usiadłam przy stoliku dzieci Afrodyty.

Mieliśmy dzisiaj paru gości z Obozu Jupiter, więc było wyjątkowo tłoczno. Zaczęłam rozmawiać ze swoim rodzeństwem, jednak kątem oka dostrzegłam śmiejącego się Jasona i Percy'ego. Nie przejęłam się tym, ponieważ oni ciągle się śmieją. Po chwili widziałam tylko biel i poczułam coś kremowego płynącego po mojej twarzy. Bita śmietana! Pocisk nadleciał od strony stolika Zeusa. Po oczyszczenia oczu z pysznej zasłony uśmiechnęłam się słodko w stronę mojego chłopaka. Dostrzegłam na jego stole mnóstwo ciast i ciastek.

-Jason! Sądzę, że pięknie wyglądałbyś z plackiem jagodowym na twarzy!-krzyknęłam radośnie dodając tyle czaromowy ile byłam w stanie. Po chwili widziałam jak blondyn uderza się plackiem w twarz. Oszołomiony próbował zetrzeć z siebie fioletowy sok. Wszyscy obozowicze zaczęli się śmiać. Zauważyłam kolejne jedzeniowe pociski nadlatujące z innej strony. Rozpoczęliśmy wielką obiadową bitwę. Próbowałam uchylać się przed ciastami jednak niestety w większości przypadków nie udawało mi się to. Nikomu nie pozostawałam jednak dłużna.

Nagle poczułam silne ręce podnoszące mnie. Jason przerzucił mnie sobie przez ramię i wybiegł z pawilonu jadalnego, w którym Chejron z marnym skutkiem próbował opanować sytuację. Biegł w stronę plaży, a ja roześmiana usiłowałam mu się wyrwać. Gdy weszliśmy na pomost wiedziałam co ma zamiar zrobić, więc zaczęłam śmiać się jeszcze głośniej. Po chwili czułam, że chłopak odbił się od lądu i wpadliśmy do wody.

Gdy wypłynęliśmy nie byliśmy już tak brudni jak wcześniej. Wyszliśmy z jeziora i położyliśmy się na plaży. Zamknęłam oczy i chyba zasnęłam...

Bardzo dziękuję za zaglądanie na moje ff. Zachęcam do komentowania. Buziaki :-*

One-shoty PJ I OHOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz