- Jesteś głupi
- Yhym.
-Jesteś beznadziejny.
- Ehe.
-Jesteś okropny!
- Dużo osób mi to mówi.
- Nosz, dlaczego to nie działa?!
Marco siedział na dywanie i rwał sobie włosy z głowy, główkując nad tym w jaki jeszcze sposób mógłby sprowokować demona do złości. Widać, że brakowało mu pomysłu na wyzwiska, bo rozglądał się w te i we wte szukając jakiejkolwiek pomocy. Tom tymczasem opierał się wygodnie o ścianę i zajadał się krakersami z paczki, którą Star już wcześniej opróżniła do połowy.
-Słabo ci idzie, musisz się bardziej wysilić.
Powiedział między przeżuwaniem smakołyku, który widocznie bardzo mu zasmakował, bo zawartość paczki zmniejszała się w zastraszającym tempie. Marco jedynie zgromił go wzrokiem. Oboje wzięli po jednej karcie ze swoich stosików i obrócili je na drugą stronę.
-Teraz moja kolej.
Różowowłosy zgniótł puste opakowanie w dłoniach i jednym celnym rzutem wysłał je do kosza na śmieci. Otrzepał dłonie i splatając je razem, spojrzał na chłopaka z uśmiechem.
-Jesteś gotowy?
- Na wszystko.
Marco usiadł prosto i z uwagą przyglądał się demonowi, starając się wyłapać w jego twarzy jakiś szczegół, który pomógł by mu odgadnąć, co demon knuje. Jeśli chodzi o jego własne myśli, to czuł się bezpiecznie, umówili się, że aż do rozstrzygnięcia gry Tom nie może do nich zaglądać. Marco wydawało się, że jest gotowy na wszystko. Siedział przed nim pewny siebie i obmyślał w głowie strategię, która mogłaby zagwarantować mu zwycięstwo. Różowowłosy był ciężkim przeciwnikiem, bo jak się okazało, kiedy bardzo mu na czymś zależało, potrafił się kontrolować, przynajmniej taki pożytek z tej gry, że w czymś mu pomoże. Niestety źle się dobrali. Bo oboje byli gotowi wygrać za wszelką cenę.
Przez chwilę mierzyli się wzrokiem, ale żaden nie miał zamiaru ustąpić. Zacięta mina bruneta świadczyła o tym, że był on gotowy na każde wyzwisko i obelgę, jaka tyko może paść z jego ust, na każdą obrazę i...
- Naprawdę jesteś słodki.
Marco drgnął zdezorientowany, a wyraz jego twarzy zmienił się. Nie tego się spodziewał.
- Co?
- Mówię, że jesteś słodki, jak tak zaciekle na mnie patrzysz i łudzisz się, że wygrasz.
Tom prychnął i uśmiechnął się drwiąco. Marco poczuł, że jego policzki zaczynają lekko nabiegać krwią ze złości. „ O nie, nie, nie, opanuj się stary, nie daj mu się sprowokować, wytrzymasz to". Mimo że droga do umysłu Marco była dla demona teoretycznie zamknięta, ten aż zbyt dobrze widział po mimice twarzy jakie to myśli się mu tam kotłują. I wiedział, że jego królik połknął haczyk.
- Skąd możesz wiedzieć, że akurat nie wygram?
Marco starał się, by jego głos dalej brzmiał niewzruszenie.
- Oh, bo ja wiem bardzo dużo rzeczy.
Oparł ręce na dywanie i przysunął się nieco do chłopaka, żeby jeszcze bardziej go rozdrażnić.
- Wiem na przykład, że te twoje rumieńce - Tu wskazał sugestywne na policzki chłopaka - Są na waszej planecie objawem trzech zahowań. Na początku myślałem, że wynikają jedynie ze złości, ale szukając bardziej szczegółowych informacji na ten temat, odkryłem pewną, bardzo ciekawą rzecz.
CZYTASZ
Mój terapeuta
FanfictionStar widocznie miała dość wybuchowej natury demona i po spektakularnym zerwaniu, postanawia wrócić do rodziców na Mewnię na kilka dni. W zaistniałej sytuacji Tom postanowił nauczyć się panować nad agresją, jednak wiedział, że nie obejdzie się bez p...