Marco obrócił się na drugi bok i z ociąganiem uchylił powieki. Obraz ciągle jeszcze się przed nim rozmazywał, ale powoli udawało mu się wyróżnić w nim konkretne kształty. Najpierw ciemny odcień włosów, chwilę później dwa, usadowione wśród nich różki, a na końcu troje zamkniętych oczu na spokojnej, pogrążonej we śnie twarzy demona. Brunet uśmiechnął się na ten widok. Przetoczył się na brzuch i podbierając się na łokciach, przyglądał się z zaciekawieniem temu nietypowemu zjawisku. O ile na co dzień nie potrafił znaleźć w Tomie absolutnie nic, co mógłby skojarzyć z bezbronnością czy niewinnością, tak teraz, widząc je jawnie odbijające się na jego twarzy, nie mógł nadziwić oczu. Wyciągnął rękę i delikatnie ujął między palce kosmyk jego włosów. Obserwował przy tym uważnie mimikę jego twarzy, ale demon ani drgnął. Nieco ośmielony, pochylił się i na chwilę zawisł kilka centymetrów nad nim, wpatrując się w jedno miejsce, aż w końcu zdecydował i złożył krótki pocałunek na czubku jego nosa. Tom mruknął coś przez sen i wtulił twarz w poduszkę, jednak nie przeszła po niej nawet jedna zmarszczka niezadowolenia. Brunet stwierdził, że nie będzie na razie wyrywać go ze snu, za to skorzysta z chwili i pójdzie wziąć prysznic. Podniósł się ostrożnie z łóżka, pilnując by nie wydało z siebie żadnego skrzypnięcia, po czym skierował swoje kroki do łazienki, idąc niemal na czubkach palców. Odpuścił sobie te zapobiegliwe odruchy dopiero, kiedy zamknął za sobą drzwi na klucz. Westchnął z ulgą i zaczął ściągać koszulkę przez głowę. Przez roztargnienie, będące zapewne wynikiem tego, że jeszcze przed chwilą tonął w sennych marzeniach, zahaczył łokciem o leżący na umywalce szampon. Oswobodziwszy się z ubrania, schylił się po niego, a gdy unosił się z powrotem, jego wzrok przypadkiem padł na własne odbicie w lustrze. Szampon uderzył o kafelki po raz drugi, a chwilę później dało się również słyszeć krzyk bruneta i trzaśnięcie otwieranych z impetem drzwi. Hałas był tak wielki, że śpiący do tej pory demon, poderwał się natychmiast z łóżka i rozglądając się nieprzytomnie dookoła, dostał znienacka butelką szamponu w głowę.
- Ała! A to za co?!
Odwrócił się do stojącego w progu bruneta z wyraźną pretensją w głosie, rozmasowując przy tym obolałe miejsce.
- Jeszcze się pytasz?! - Marco stał w samych spodniach pod drzwiami, kipiąc złością i cudem powstrzymując się przed rzuceniem w demona czymś cięższym. - Wytłumacz mi, co to ma być?! - Wskazał na swoją klatkę piersiową i spojrzał na niego oskarżycielsko.
Demon, nadal jeszcze nie w pełni świadomy, przyjrzał się zmrużonymi oczami jego odsłoniętej skórze. Analizował ją przez chwilę, po czym wbił wzrok z powrotem w gniewne tęczówki bruneta.
- Nie wiem o co ci chodzi.
Odparł najzupełniej poważnie z nieco zaspanym wyrazem twarzy, co sprawiło, że ogniste rumieńce na policzkach chłopaka rozkwitły. Podszedł do różowowłosego i usiadł tuż przed nim na skraju łóżka.
- Chodzi mi o to, o to i o to! - Zaczął dotykać palcem poszczególnych miejsc na swoim ciele, intensywnie czerwonych, w niektórych miejscach nawet sino-fioletowych. Ostatecznie zatrzymał palec na swojej lewej piersi, która wyglądała jak podrapana przez wyjątkowo wściekłego kota. Tom przechylił głowę lekko na bok.
- No i co z nimi? Pasują ci.
Na twarzy Marco frustracja mieszała się z niedowierzaniem. Wskazywał to na demona, to na siebie, a z jego ust wychodził tylko niezrozumiały bełkot.
- Ty sobie zemnie żartujesz, tak?
- Niee... Po prostu nie rozumiem, dlaczego spinasz się o kilka malinek.
Odparł Tom jak gdyby nigdy nic, zaraz potem ziewając i zakrywając usta ręką. Co chwila zerkał z utęsknieniem na poduszkę, którą musiał tak gwałtownie opuścić, a do której najchętniej przylgnąłby teraz całym ciałem. Zaraz, dlaczego tego właściwie nie zrobi? A, no tak, Marco. Przeniósł na niego spojrzenie. Coś tam na mnie krzyczy –wywnioskował i znów zerknął na poduszkę. Wygląda na taką miękką...
CZYTASZ
Mój terapeuta
FanfictionStar widocznie miała dość wybuchowej natury demona i po spektakularnym zerwaniu, postanawia wrócić do rodziców na Mewnię na kilka dni. W zaistniałej sytuacji Tom postanowił nauczyć się panować nad agresją, jednak wiedział, że nie obejdzie się bez p...