Że ja mam problemy z agresją?!

4.3K 533 357
                                    

Gramy w rozbieranego pokera?

Marco spojrzał na Toma jak na kompletnego idiotę.

- Nie! Będziemy ćwiczyć twoje panowanie nad złością! Usiądź.

Brunet usiadł na dywanie i zabrał się za rozpakowywanie talii kart. Na jego nosie znajdowały się dodające mu poważnego wyrazu okulary, a na udzie spoczywał niewielki notatnik z długopisem. Skoro już zobowiązał się do pomocy demonowi, to postanowił zrobić to jak należy. Przed państwem Dr. Marco, renomowany psycholog we własnej osobie.

- Co jest?

Uniósł wzrok na demona, który nadal stał nad nim jak słup i przyglądał się temu co robi z wyrazem twarzy, zdradzającym dużą wątpliwość.

- Nie mam pojęcia w jaki sposób parę papierków ma mi pomóc, ale... nadal jestem za pokerem.

Brunet wywrócił ostentacyjnie oczami i pociągnął go za nogawkę, zmuszając tym samym do siadu.

- Zaraz ci to wyjaśnię – Marco zrobił stosik kart i postawił go przed Tomem –Twoim zadaniem jest ułożenie domku z kart.

Demon wbił wzrok w przedmiot z takim uporem, jakby spodziewał się zobaczyć tam Matkę Boską.

- I?

- Co i?

- Jak ma mi to pomóc?

- Będę obserwował na ile stać twoją cierpliwość.

Tom spojrzał na niego trojgiem zdziwionych oczu.

- Sądzisz, że moja cierpliwość nie da sobie rady?

Marco wziął notes i przytrzymał długopis w gotowości.

- To się okaże.

Przez chwilę lustrowali się wzrokiem próbując sprawdzić, który z nich wytrzyma najdłużej bez mrugnięcia. Tom zwęził lekko oczy.

- Co dostanę jak wygram?

- Co tylko będziesz chciał... O ile wygrasz.

Marco oparł brodę na splecionych dłoniach i uniósł ironicznie jedną brew do góry.

- Co tylko będę chciał?

Demon uśmiechnął się chytrze odsłaniając przy tym szereg białych, ostrych zębów i wysunął rękę w jego stronę.

- Umowa stoi.

Marco uścisnął ją bez zastanowienia. Nie było mowy o przegranej, był pewien, że demon zirytuje się po kilku minutach próby zbudowania pierwszego piętra. Nagle zdał sobie sprawę, że różowowłosy może w tej chwili czytać wszystko to, co on sobie tak chytrze myślał, jednak nie przejmował się tym zbytnio. Wygraną miał w kieszeni.

Tymczasem Tom spojrzał na niego jakby z rozbawieniem, by w następnej chwili przenieść spojrzenie na talię kart na dywanie. Sięgnął do nich ręką, lecz zamiast chwycić pierwszą z góry, pstryknął tylko palcami, a karty same z siebie ułożyły się natychmiastowo w pięciopiętrową budowle. Marcowi długopis wypadł z ręki.

- To jest oszustwo! To kompletnie nie sprawdza twojej cierpliwości, użyłeś do tego magii!

- A czego się spodziewałeś wchodząc w zakład z demonem?

Różowowłosy wyglądał na wyjątkowo zadowolonego z siebie i jednocześnie rozbawionego zachowaniem niższego chłopaka. Marco wymachiwał rękami wskazując raz to na demona, raz to na karty, a jego usta poruszały się bezdźwięcznie, jakby zabrakło mu argumentów.

Mój terapeutaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz