Chłopak zmrużył oczy, wyrażając niepewność i nieufność na twoje słowa. Zamrugałaś nerwowo.
- Dlaczego mnie wezwałeś? - zapytałaś w końcu, przerywając niezręczną ciszę i urywając kontakt z przebiegłym spojrzeniem Dipper'a. Wyraz jego twarzy nagle się zmienił, spoważniał.
- Jestem ciekawy wszystkiego z natury. Chciałem się przekonać, czy demon... - wyjął gruby, ciemnobrązowy dziennik, szybko przerzucając strony. - ...czarno-białej wyobraźni naprawdę istnieje.
- Na to wygląda. - odpowiedziałaś, opadając na ziemię niedaleko niego. Schował książkę do wewnętrznej kieszeni granatowej kamizelki i skrzyżował ręce na piersi.
- Co potrafisz?
- Przenikać do umysłów i manipulować złymi, smutnymi oraz poważnymi elementami wyobraźni. Wyobrażenia zazwyczaj opierają się na wspomnieniach, więc przywołuję te, które sprawiają psychiczny lub czasami nawet fizyczny ból i po zmianie ich koloru na czarno-biały, zmuszam do odtwarzania ich w głowie przez czas wyznaczony przeze mnie, ale zazwyczaj dzieje się to tylko podczas snu, a jak sam powinieneś wiedzieć sen bywa przerywany.
Twój monolog na temat twoich możliwości chłopak skwitował tylko skinieniem głowy. Gdy spostrzegłaś, że nie zwraca na ciebie uwagi pogrążony we własnych myślach, ponownie rozejrzałaś się dookoła, mierząc wzrokiem każdy zakątek. Nigdzie nie mogłaś znaleźć swojego cennego amuletu co doprowadzało cię do wszechogarniającego niepokoju. Pomimo rozstrzęsienia, od zewnątrz zachowałaś pozorny spokój, zwracając się do Dipper'a.
- Czy jest coś co mogę dla ciebie zrobić z wyliczonych przeze mnie możliwości? - zapytałaś ze stoickim spokojem.
- W sumie...to nie potrzebuję narazie twojej pomocy. Zapamiętam ciebie i w razie potrzeby znowu cię przywołam. - uśmiechnął się niemal przepraszająco, lekko unosząc czapkę. - Mam nadzieję, że to nie problem, pani [T/I].
Zamrugałaś i pokręciłaś całym ciałem, jak to ludzie mają w zwyczaju kręcić głową. Machając ci, Dipper zniknął w głębi lasu, pod koniec przyspieszając kroku. Odetchnęłaś z ulgą i oparłaś ręce na bokach. Co teraz zrobić? Byłaś uwięziona w tym świecie. Niejeden demon ucieszyłby się i zaczął wprowadzać jakieś chaotyczne zmiany, lecz nie należałaś do tych, którzy potrafią wiele wnieść i zmienić. Na dodatek tutejsze normy magiczne demonom twojego pokroju ograniczały dostęp do mocy. Byłaś prawie bezbronna. Jedyne co mogłaś zrobić to jakoś wtopić się "w tłum" i zastanowić się nad wyjściem z tej sytuacji.
Uniosłaś się do góry, krzyżując nogi w kostkach, opierając łokcie na kolanach i zetknęłaś kciuka z palcem wskazującym u każdej ręki. Przyjmując taką pozę, jak do medytacji, zamknęłaś oko. Skupiłaś myśli i rozluźniłaś się.
Pomimo zaciśniętej powieki dotarło do ciebie jasne, białe światło. Gdy ponownie twój wzrok skupił się na drzewach otaczających cię, już byłaś zupełnie inna. Pochwaliłaś się w myślach za udaną przemianę i spojrzałaś w dół, oceniając swój wygląd. Jeszcze przed chwilą byłaś małą kocią główką, a teraz byłaś niską dziewczyną o długich włosach przedzielonych dwoma kolorami na pół - jak twoja demoniczna postać - tylko blondem i czernią. Na twoje czoło opadała grzywka w tych samych kolorach a tuż pod nią znajdywała się para zielonych oczu o kocich źrenicach. Pomimo wcześniejszych pochwał dla samej siebie, postanowiłaś się upewnić co do reszty wyglądu. Pstryknęłaś palcami i w twojej dłoni pojawiło się lusterko rozmiarem i wyglądem przypominające małą puderniczkę. Otworzyłaś je pospiesznie i twoim oczom ukazał się dokładnie ten sam wygląd co zapamiętałaś. Jedyne co się zmieniło od ostatniej przemiany w ludzką formę to ubranie. Teraz ubrana byłaś w czarny sweter z długim rękawem a na to jeans'owe ogrodniczki z krótkimi nogawkami, a do tego jakieś ciemne trampki.
Przeczesałaś delikatnie palcami grzywkę, przypominając sobie jak to jest dotykać tych miękkich włosów oraz zaciągnęłaś się ciepłym, letnim powietrzem. Postanowiłaś ocenić także umiejętność chodzenia, którą niegdyś opanowałaś, można powiedzieć, że niemal do perfekcji. Ruszyłaś do przodu, stawiając pierwszy chwiejny krok, od którego zgięło ci się kolano u drugiej nogi i upadłaś na trawę.
- Uh...chyba będę musiała to od początku poćwiczyć. - westchnęłaś szeptem, podpierając się na dłoniach i dźwigając swoje wątłe ciało do góry.
Po paru nieudanych próbach, jakoś udało ci się zrozumieć jak to jest musieć chodzić bez pomocy lewitacji i ruszyłaś dalej lekko chwiejnym krokiem przed siebie.
Gdy przeszłaś parę metrów, oparłaś się o drzewo znajdujące się na krawędzi wielkiej przepaści. Z tego miejsca mogłaś zobaczyć całe Gravity Falls (dzięki wspomnieniom tego dzieciaka przy okazji dowiedziałaś się gdzie się znajdujesz) i uświadomić sobie, że jesteś w beznadziejnej sytuacji. Bez wystarczającej ilości magii oraz siły nie mogłaś nic zrobić tylko poruszać się na swoich patykowatych nogach. Westchnęłaś głęboko, zastanawiając się czy zejdzie ci się parę lat czy parenaście. Kwestia wieku nie była dla ciebie istotna - i tak się nie starzałaś, lecz nie mogłaś w pełni być sobą i musiałaś spełniać zachcianki swojego teraźniejszego ciała. Jedna z nich właśnie się uaktywniła i usłyszałaś glośne burczenie w brzuchu.
Gdybyś tylko mogła poprosić kogoś o pomoc...
CZYTASZ
𝐓𝐨𝐱𝐢𝐜.
Fanfiction《 Bill Cipher x Reader {Czytelnik} 》PL Jak to jest być demonem w Świecie Snów? Jak to jest musieć prosić o pomoc osobę, którą gardzisz? Jak to jest żyć ze świadomością, że możliwość powrotu jest znikoma...? Na te pytania zna odpowiedź tylko jedna os...