aicśeizdawD

831 92 11
                                    

Musiałabyś postradać zmysły...

Czy to przypadkiem nie stało się w momencie, gdy zawarłaś pakt z trójkątnym demonem?



Otworzyłaś dłoń i ujrzałaś iluminujący amulet. Może by tak...zostawić tę dwójkę i uciec?

- Co?! - usłyszałaś rozwścieczony głos Charles'a i zrozumiałaś, że czas na ucieczkę właśnie się skończył. Musiałaś teraz samotnie stawić mu czoło.

- Doprawdy zabawne, Charles. - odparłaś, oglądając dokładnie mały kryształ w twojej ręce. - Czy naprawdę tak prosto cię oszukać?

Czemu nagle zachciało ci się denerwować prawdopodobnie najsilniejszego demona? Chyba życie ci nie miłe.

Impulsywnie podrzuciłaś amulet do góry, który gdzieś zniknął, a twój pisk przypominający kocie "miau" wypełnił przestrzeń. Jakimś cudem udało ci się uniknąć w porę ciosu Charles'a. Byłaś mniejsza i zgrabniejsza od niego przez co uciekanie przed jego coraz bardziej powiększającym się ciałem było dla ciebie niezwykle proste.

Wylądowałaś parę metrów dalej, łapiąc zgubę w dłoń. Ledwo zdążyłaś do końca zacisnąć na rzemyku palce, zostałaś powalona i przygnieciona mocno do ziemi. Przez chwilę walczyłaś o możliwość wzięcia oddechu. Swoimi o wiele mniejszymi rękami starałaś się powstrzymać fioletowowłosego nad tobą, który napierał z nadludzką siłą.

- [T/I]! Nie daj się! - usłyszałaś krzyk Billa, który rozwścieczył tym razem ciebie. Warknęłaś i wbiłaś długie paznokcie w pięści Charles'a.

- O ile dobrze pamiętam miałeś mi pomagać Billu Cipherze! - wykrzyknęłaś i jakimś cudem udało ci się odepchnąć napastnika na tyle, aby zadać mu kolejny cios w twarz, zostawiając głębokie wcięcia w policzku. Wstałaś pospiesznie i skierowałaś się w stronę uwięzionego blondyna. Nim zdążyłaś do niego dobiec, przewróciłaś się pod wpływem unieruchomienia nogi. Jęknęłaś i upadłaś z hukiem, a amulet poturlał się daleko przed ciebie. Wyciągnęłaś rękę i starałaś się z powrotem swoją mocą przywołać go do niej, lecz fioletowowłosy był szybszy. Spojrzałaś na niego przez ramię, które chwilę później zostało wykręcone do tyłu. Krzyknęłaś z bólu, słysząc chrupnięcie kości.

- Jakieś ostatnie życzenie, panienko? - sapnął tuż przy twoim uchu, wbijając mocno kolano między twoje łopatki. Syknęłaś i zerknęłaś na jego twarz znajdującą się niebezpiecznie blisko. Przyłożył swoje ciepłe, mokre wargi do twojego policzka i gwałtownie się po tym cofnął. Nadciągnęła kolejna fala bólu; tym razem nieprzyjemny gorąc rozlał się po twoim boku i z twoich ust po raz kolejny wymknął się krzyk. Bezradny krzyk...

Przed tobą wylądował zakrwawiony nóż ze złotą rękojeścią. Zmarszczyłaś nos, starając się nie skupiać na silnym metalicznym zapachu, który wprawiał cię w zawroty głowy. Poczułaś także napływające do oczu, piekące łzy. Powędrowałaś wzrokiem do góry i rozpoznałaś znajomy, lekko rozmazany kształt w powietrzu.

- Zostaw ją. - usłyszałaś gniewny ton niedaleko siebie. Widziałaś ciemność i nie potrafiłaś uchylić powiek. Czy fioletowy demon zrobił ci coś bardzo poważnego...?

Psychopatyczny rechot wypełnił przestrzeń, a ty straciłaś resztki siły i nadziei. Pomimo tego, że zaledwie chwilę temu wypełniała cię moc, gdyż znajdywaliście się w magicznym świecie - coś całkowicie ci ją odebrało. Czułaś jakby z ciebie wyciekała, niczym strużki krwi spływające po twoim boku.

Coś szarpnęło cię mocno za ramię, a po chwili coś nakazało ci zamknąć w pięści niewyobrażalny gorąc. Syknęłaś z bólu, lecz coraz mocniej zaciskałaś dłoń.

Po chwili odpłynęłaś...

- Koteczku? Nie czas na spanie.

- Odwal się, Cipher...Należy mi się.

- Oczywiście, ale może wpierw pozbędziemy się wszelkich przeszkód?

- Pozbędziemy?

- Otóż to. Otwórz oczy.

- Nie.

- Otwórz je, a zadziwię cię jak nigdy dotąd.

- Nie chcę więcej twoich niespodzianek...

- Proszę, [T/I].

- Dlaczego?

- ...Bo tym razem to ja potrzebuję ciebie.

Uchyliłaś ciężkie powieki i jak na powaloną przed chwilą osobę z wielką raną w boku i prawdopodobnie wybitym barkiem, wstałaś nienaturalnie gwałtownie, ani przez chwilę się nie krzywiąc. Stanęłaś dość chwiejnie na nogach, zaskoczona połowicznym brakiem kontroli nad własnym ciałem.

- Doskonale.

- Cipher? Co ty robisz w MOJEJ głowie?

- Nie tylko w głowie, ale i w ciele.

Zaśmiałaś się chaotycznie, wcale tego nie kontrolując. Spojrzałaś wściekłym wzrokiem w stronę Charles'a, który leżał parę metrów dalej. Jak to się stało...?

- Jesteś SZALONY.

- Chyba już to przerabialiśmy - bardzo dobrze zdaję sobie z tego sprawę.

- Czy...to ja tak załatwiłam Charles'a?

- W połowie.

Zrobiłaś krok do przodu, stawiając niepewnie drżącą nogę na skalnej powierzchni. Demon przed tobą, podniósł się wycierając w kącika ust rozmazaną krew, której barwa przypominała purpurę. Uśmiechnął się pobłażliwie i poprawił kamizelkę.

- Ah, tak chcesz grać, [T/I]? - zapytał fioletowowłosy i klasnął w dłonie, a na jednym z jego palców zawisnął rzemyczek.

- Najchętniej gram w gry, których i tak ty nigdy nie wygrasz. - odpowiedziałaś nie swoim głosem; zabrzmiałaś bardziej jak robot. Na twoich ustach zagościł mimowolny uśmiech.

- Czy aby napewno musimy go bardziej rozjuszać?

- Bez tego nie byłoby zabawy~

Stanęłaś pewniej na nogach, starając się za wszelką cenę zniwelować drżenie i nie spuszczałaś wzroku z granatowych oczu demona. Miałaś ochotę zacisnąć powieki, gdy gnał prosto w twoją stronę, lecz druga połowa nie pozwalała ci na to. Niespodziewanie znalazłaś się w powietrzu i okrążyłaś wściekłego Charles'a, czując napływającą siłę i pewność siebie. Czas to zakończyć.

- Oddaj amulet po dobroci, Charles. Or else. - zaczęłaś, lecz "drugi umysł" podpowiedział ci, abyś na koniec przy okazji mu trochę pogroziła.

- Nie ma mowy.

- Spodziewałam się tego...nie pozostawiasz mi wyboru.

Po tych słowach poszybowałaś prosto na rywala i nim zdążyłaś do niego dotrzeć, coś jakby wyskoczyło z twojego ciała. Potrząsnęłaś głową, odzyskując pełną kontrolę i zobaczyłaś Billa tuż nad drugim demonem. Blondyn wbijał coś prosto w oko, które jeszcze przed sekundą paliło się granatowym płomieniem. Charles zawył z bólu i rzucił przeciwnika na bok, łapiąc się za ranę. Dostrzegłaś jak spomiędzy palców Ciphera wyślizguje się ostrze, którym zostałaś wcześniej zraniona.

- Dość tego! - Charles wstał gwałtownie i skierował się szybkim krokiem w twoją stronę. Dzieliło was zaledwie 5 metrów, a ty stałaś całkowicie bezbronna, mając pustkę w głowie. Widziałaś już swój obraz za parę sekund: wypalona do połowy twarz i głęboka dziura w czaszce. Prawie przygotowałaś się na to psychicznie...Ręka, w której znajdywał się granatowy płomień wydawała ci się przez chwilę prawie uspokajająca. Prawie...

- Ja, Bill Cipher oświadczam, iż układ został w pełni wykonany! - wrzasnął w ostatniej chwili złotooki i myślałaś, że to ostatnie słowa, które od niego usłyszysz w swoim życiu, lecz przypomniało ci się coś ważnego...



Smak naleśników Billa Ciphera. Coś niesamowitego.

𝐓𝐨𝐱𝐢𝐜.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz