Deszcz zaczął przybierać na sile, a wiatr chłostał twoje nagie nogi. Szczęknęłaś zębami trzymając się za ramiona i trzęsąc z zimna oraz zdenerwowania. Obejrzałaś się na idącą postać obok ciebie. Bill najwyraźniej niewzruszony, szedł twoim tempem chroniony przez przeźroczystą parasolkę, którą wyczarował dosłownie chwilę przed rozpoczęciem ulewy. Jakby był jakąś super pogodynką...Oczywiście co chwila zerkał w twoją stronę, uśmiechając się z satysfakcją na twoje cierpienie. Byłaś demonem do jasnej cholery, a w tamtym momencie byłaś równie bezradna co człowiek. Z powodu niskiej temperatury i utraty sił marszem, nawet nie byłaś w stanie stworzyć sobie jakiegoś nakrycia.
Szybko zrobiło się ciemno z powodu chmur i drogę oświetlał ci tylko blask błyskawic. Byłaś kompletnie zagubiona i wydawało ci się, że krążysz w kółko, lecz nie mogłaś okazać słabości przed Billem. Szłaś pełna obaw przed siebie, pchana już jedynie przez nadzieję, że ta leśna droga kiedyś się skończy i w najlepszym wypadku natrafisz na amulet.
- Co mówisz, koteczku? - z rozmyślań wyrwał cię głos chłopaka w pelerynie, który przystanął.
- O co ci chodzi?
- Od jakiegoś czasu szepczesz pod nosem i zaczynam się o ciebie martwić. Jesteś pewna, że nie potrzebujesz pomocy? - czyżbyś zaczęła majaczyć? Jego słowa zaniepokoiły cię. Dotknęłaś swojego czoła, które temperaturą przypominało dzisiejsze naleśniki - byłaś w szoku, że jeszcze nie parowało.
- Nie potrzebuję twojej pomocy ani twojego towarzystwa. - odpowiedziałaś zgryźliwie.
- Jak sobie życzysz. - powiedział bez cienia jakiegokolwiek współczucia lub przejęcia w głosie. Oczywiście, właśnie go obraziłaś, więc czego się spodziewałaś...Nagle parę kroków za tobą rozłożył się ten sam namiot co rano i Cipher wszedł do środka. Zanim zniknął za kotarą, zerknął na ciebie przez ramię i pokręcił głową. Prychnęłaś do siebie, gdy zapiął materiał przed wejściem na suwak. Gest demona miał symboliczne znaczenie - "osoby bez układu niemile widziane". Stałaś bardzo długo w tym samym miejscu, trzęsąc się coraz bardziej.
W którymś momencie nawet nie zauważyłaś, a leżałaś już na ziemi. Duże krople deszczu spływały po twojej twarzy i wpadały do oczu, przez co musiałaś je cały czas mrużyć. Przez twoje ciało co chwila przechodził dreszcz gorszy od poprzedniego. Byłaś zmęczona, bezsilna i na dodatek miałaś wrażenie, że twoja głowa zaraz eksploduje. Nigdy nie czułaś się tak podle. Głupi Bill Cipher...co on sobie wyobrażał...
I know my ABCs, yet you keep teaching me
I say, fuck your degree, alphabet boy...- Bill, pomóż mi... - już nawet nie byłaś pewna, czy wymawiasz te słowa na głos czy tylko w swojej głowie. Świat zaczął się obracać z nienaturalną szybkością, a ty zamknęłaś oczy. Uśmiechnęłaś się do siebie, jednocześnie samej sobie współczując. Nie zauważyłaś tego wcześniej, ale zaczynałaś być zależna od demona. Byłaś wściekła na niego, na siebie, ale nie mogłaś się oprzeć...
You think you're smarter than me with all your bad poetry
Fuck all your ABCs, alphabet boy
Alphabet boy
My alphabet boy...Nie byłaś pewna czy znajdujesz się w powietrzu czy może zostałaś pochłonięta przez ziemię. Byłaś w kompletnie innym świecie; wszystko było inne, ciemne oraz nieistotne.
- ...kotku? - usłyszałaś dźwięczny ton głosu tuż przy swoim uchu. Jego ciepły oddech ogrzewał twoją szyję oraz ramiona.
- Tak...Bill, zabierz mnie stąd - stęknęłaś i łapczywie zaciągnęłaś się powietrzem.
- Zgadzasz się? - to pytanie było ostatnie co usłyszałaś i zdążyłaś tylko pokiwać głową zanim pochłonęła cię całkowita, wszechogarniająca ciemność.
Otwierałaś i zamykałaś oczy, niezdecydowana czy nie masz siły mieć uchylonej powieki czy być pozbawiona jakiegokolwiek źródła światła i ogarnięta przez ciemność. Obydwie opcje były trudne do wyboru i dlatego musiałaś otwierać i zamykać oczy, co chwilę widząc inny obraz. Raz był to Cipher, po czym jego peleryna, później widziałaś sufit, a raczej materiał namiotu, po czym poczułaś miłe ciepło niedaleko stóp i ujrzałaś ogień, ostatkami sił uniosłaś rękę, gdy blondwłosy demon zapytał cię o układ. Byłaś zamroczona i gdy jedyna ciepła rzecz na zewnątrz twojego ciała, czyli łzy zaczęły spływać po lodowatych policzkach, nawet warunki układu się nie liczyły.
- Czy ty...się...na moje warunki...pomoc...amulet...? - usłyszałaś pojedyncze słowa i trzymając rękę w górze, podpierając łokieć na kolanie poczułaś otaczające twoją dłoń ciepło i chciałaś się tego uczepić. Złapałaś drugą ręką za przedramię Cipher'a i mocno pociągnęłaś. Ten ruch wymagał od ciebie ilości siły, której już nie posiadałaś. Poczułaś tylko ukłucie w boku i nieprzytomna opadłaś głową na coś miękkiego.
You're the prince of the playground
Little alphabet boy...Tak, Cipher'a w ogóle nie obchodziło co się z tobą stanie. Kierował się jedynie własnymi rządzami i nawet wyrzuty sumienia nie mogły go powstrzymać. Był pewny, że zgoda na ten układ nie była do końca świadomie podjęta, ale nie zaprzeczał i nie miał zamiaru czekać. Nie bez powodu został najwyższym demonem w Świecie Snów...
CZYTASZ
𝐓𝐨𝐱𝐢𝐜.
Fanfiction《 Bill Cipher x Reader {Czytelnik} 》PL Jak to jest być demonem w Świecie Snów? Jak to jest musieć prosić o pomoc osobę, którą gardzisz? Jak to jest żyć ze świadomością, że możliwość powrotu jest znikoma...? Na te pytania zna odpowiedź tylko jedna os...