5

25 2 2
                                    

Matt

Wszedłem do sali i wtedy zobaczyłem ją. Patrzyła na mnie co zdradzało, że mnie rozpoznała. No kochana, tak szybko się mnie nie pozbędziesz. Ruszyłem wprost na miejsce obok niej. Gdy widziałem jej wielkie rumieńce czułem niesamowitą satysfakcję. Nie obchodziło mnie to, że szczerzę się jak głupi. Teraz najważniejsze, że mam kolejną szansę. Tylko teraz wyłapać odpowiedni moment. Zagadam jak przestanie rozmawiać ze swoimi znajomymi. Na sali nastała cisza. Wszedł profesor i zaczął swoją paplaninę. W końcu miałem czas na uderzenie.

-Hej, pamiętasz mnie? - szepnąłem w jej stronę.

-Trudno Cię nie pamiętać, panie zapatrzony. - uch, tego się nie spodziewałem. Nie będziesz sobie ze mną tak pogrywać kochana. Musisz być moja.

-Mówisz, że ciężko Ci mnie zapomnieć? - powiedziałem cicho jednym z moich seksowniejszych głosów. Zauważyłem, że na jej ramieniu pojawiła się gęsia skórka. Czyżby zadziałało?

-N nie to miałam na myśli. - szepnęła delikatnie się jąkając. Na razie wszystko idzie zgodnie z planem. Czas na punkt kulminacyjny.

-No ale na kawę dasz się zaprosić? - Spytałem troszkę głośniej niż pierwotnie. Odwróciła głowę w moja stronę. Znów mogłem oglądać jej duże niebieskie oczy otoczone długimi rzęsami. Na jej twarz ponownie wkradł się rumieniec. Widziałem zagubienie w jej oczach. Powiedz tak, proszę.

-No dobrze, niech Ci będzie. -odpowiedziała. Tak! Tak! Zgodziła się. Teraz jeszcze tylko omówić szczegóły.

-Nie przeszkadzam wam? - nagle usłyszałem zimny głos profesora. Tym sposobem znalazłem się, niestety wraz z nią na środku auli czytając jakieś durne papiery. No ale nie miałem na co narzekać, gdy ona czytała swoje zasady mogłem bez przeszkód ją podziwiać. Nie powiem, piersi miała idealne. Dzięki Bogu ubrała dzisiaj bluzkę z dużym dekoltem.

Avrill

Gdy wyszłam z sali miałam dość tego całego przedstawienia. Chciałam jak najszybciej jechać do domu. Ruszyłam szybko w stronę auta mojego przyjaciela, bo gdy wychodziłam zgubiłam go gdzieś w tłumie. Szłam przez chodnik prowadzący do parkingu. Dało się zauważyć, że wyprzedziłam cały tłum ze względu na targające mną emocje. Stawiałam szybkie i stanowcze kroki, gdy nagle poczułam równie stanowcze szarpnięcie za mój nadgarstek.

-Gdzie uciekasz? - Usłyszałam za sobą głos Tristiana. Jego uścisk się zluzował, a ja szybko wysunęłam z niego rękę i poszłam dalej. Słyszałam z sobą jego kroki dorównujące szybkością moich.

-Aaa nawet mi nie mów, musiałam stać z tym dupkiem na środku sali i wszyscy się na nas gapili! Mam ochotę z stąd uciec! - Odburknęłam nadal idąc szybkim krokiem.

-Czemu nazywasz go dupkiem? Z tego co wiem to jest całkiem miły. - powiedział obojętnym głosem. Jednak wyczułam w nim nutkę nadziei.

-To on do mnie zagadał pierwszy i wtedy złapał nas profesor. - odparłam.

-Wiem, to przecież ze mną rozmawiałaś. - W tym momencie zgłupiałam.

-Jak to z tobą, rozmawiałam przecież z tym przystojnym dupkiem, który mnie wpakował w to bagno. - Powiedziałam bez zastanowienia tak jakby to było wytłumaczenie tej całej sytuacji.

-No to przecież mówię. - powiedział ochrypłym, niskim głosem. Gdzieś go już słyszałam, ale przecież Tristian nie miał takiego... O nie. Zatrzymałam się momentalnie. Chłopak również, ponieważ nie słyszałam już kroków. W jednym momencie serce podskoczyło mi do gardła. Cała złość minęła, a zastąpił ją strach. Czułam się jak w cholernym horrorze! A jeśli to ten sam chłopak? Nie dowiem się puki sama tego nie sprawdzę. Rozmyślałam tak chyba dość sporo czasu. Powoli odwróciłam się do tyłu. Ku mojemu zdziwieniu nie było tam nikogo. Ludzie idący na parking już dawno zaczęli mnie omijać. No cóż, widocznie nie dowiem się kto to był, ale jeśli to był Tristian to go chyba zabiję gołymi rękoma! Obiecuję. Odwróciłam się szybko na pięcie aby znów iść w stronę auta, gdy nagle wpadłam na kogoś. O nie. Tylko. Nie. On.

-T t to ty jednak. - nie mogłam wydobyć z siebie ani słowa więcej.

-Przepraszam Cię Avrill. - powiedział chwytając mój podbródek i zmuszając do spojrzenia w jego brązowe oczy. Wiedział, że wtedy przez moje ciało przechodzą dziwne dreszcze. Teraz szczególnie poczułam je na ramionach. Zaraz, czy on mnie. Czy on mnie przeprosił? Nagle cały strach i negatywne emocje opuściły mnie całkowicie. - To co mała, kiedy masz czas na tą kawę? Jutro o 16? - zadziwiała mnie jego pewność siebie. Pewnie wyrywał już mnóstwo lasek. Te formułki zna na pamięć. Poczułam lekki niepokój. Skoro zna te formułki na pamięć to na pewno nie musi się w ogóle starać. No ale miałam mu dać szansę. Z resztą, już jakimś cudem się zgodziłam. Nie wypada mi teraz odmówić. Tak, zdecydowanie nie wypada.

-Noo ok, myślę, że będę mieć trochę czasu. - Jego oczy rozbłysły a na twarzy zamiast nadziei wymalował się szeroki uśmiech, który mi także się udzielił. - To gdzie mnie zabierasz? Skowroneczku? - Chciałam aby uśmiechnął się jeszcze bardziej. Czułam się wtedy... lepiej?

-To tajemnica. - Schował swoje białe ząbki i delikatnie uniósł kącik swoich ust do góry. 

-To gdzie mam na ciebie czekać? - Rzuciłam zdezorientowana.

-Przyjadę po ciebie. - puścił mi oczko i powoli oddalił się w stronę parkingu.

-Ale przecież nie wiesz gdzie mieszkam! - krzyknęłam. Ten chłopak nie wie co robi. Nawet się nie odwrócił. Usłyszałam jedynie głośny gwizd. Zwrócił uwagę dwóch chłopaków opierających się o Czarnego Forda Mustanga. Dalej nie śledziłam ich wzrokiem, ponieważ stwierdziłam, że Tristian już dość się na mnie wyczekał. Ruszyłam więc na drugą stronę parkingu. Szybko ujrzałam auto mojego przyjaciela i jego samego za kierownicą. Zaczął wymachiwać rękoma gdy mnie zauważył. Wyglądał komicznie, ponieważ szyba tłumiła jego głos. Gdy podeszłam bliżej to przyłożyłam dłoń do ucha udając głuchą i powiedziałam niemym głosem "co? Nie słyszę Cię". Wiem, że był wkurzony, ale co ja mam poradzić na moje dzisiejsze przygody? Gdy tylko otworzyłam drzwi żałowałam, że w ogóle chwyciłam za klamkę.

-Avrill! Do jasnej cholery! Gdzie ty byłaś?! Czekam tutaj już 20 minut! Możesz mi wytłumaczyć co robiłaś? - jego ton powoli opadał - Martwiłem się o ciebie. - powiedział znacznie ciszej.

-O kochany. Mam co opowiadać. - Powiedziałam mimo wszystko radosnym głosem. Rozumiałam złość Tristiana. Czyżbym uczyła się "oddzielać od emocji innych"? Jak to ujęła pani Margaret.

-A coś ty taka rozanielona? Spotkałaś jakiegoś przystojniaka, co? Tłumacz się kochana. - poruszył zabawnie brwiami i odpalił auto.

-Co? Żadnego przystojniaka! No, może trochę. - zaśmialiśmy się równocześnie i zaczęłam opowiadać co stało się podczas jego nieobecności.

AvrillOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz