Rozdział 10

11 1 0
                                    

Obudziłam się z krzykiem. Najgorszy koszmar w życiu. Pomyślałam. Dobra idziemy do pracy. Jest 7.40 za 10 min muszę być w pracy e tam kto by się przejmował pff. Wiem będę się powtarzać ale aż mnie zzdera z ciemności. Zwleklam się z łóżka doczlapalam do łazienki. Wykonałam poranną toaletę i gimnastyke by obudzić mięśnie. Zjadłam śniadanie wybrałam czarne glany rozciągliwe spodnie bluzkę z czaszką na srodku i czarna skórę z ćwiekami na barkach. Wzięłam telefon i poszłam do garażu wzięłam pierwszy przy brzegu motor i popedzilam do bazy i kochanego, cudownego.. stop koniec z czułościami. Nie zakładałam kasku bo uwielbiam jak wiatr rozwiewa mi włosy. Po 5 min byłam kolo tego cudownego budynku gdzie mam zacząć pracę. Przed wejściem stało dwóch wysokich, ogromnych ochroniarzy. Miałam już wchodzić ale zatrzymał mnie jeden z nich.
- Przepraszam a panienka czego tu szuka? - zaśmiali się - spa jest 2 km dalej.
- Przepraszam ale ja tu pracuję. - powiedziałam ze spokojem w głosie i pokazałam im swoją przepustkę.
- To dziwne. Mówił ci coś szef o jskimś a raczej jakiejś nowej pracownicy? - szepnął do drugiego.
- Nie nic a nic mi takiego nie powiedział.
- Albo mnie przepuścisz albo Ci rozwalę ten jebniety łep! - powiedziałam już lekko poddenerwowana.
- Złość piękności szkodzi.- zaśmiał się.
Nie wytrzymałam wyciągnęłam pistolet, który był przypięty do mojego paska. Chciałam ich zabić. Kiedy zobaczyli że trzymam w rękach broń momentalnie podnieśli ręce do góry. Bałam się tego co teraz się wydarzy.
- Tylko spokojnie odłóż tą broń. Nie rób głupstw - krzyczeli. Chyba się mnie trochę bali. Odpowiedziałam im:
- Jak się odsunięcie i pozwolić mi wejść do środka!
- Chyba się przesłyszałem. Nie ma takiej mowy!- krzyknął
Nie wytrzymałam i nacisnęłam za spust. Trafiłam jednego i zobaczyłam że nie żyje. Drugi rzucił się na mnie z pięściami ale nie wiedział że jestem nauczona sztuki walki, ponieważ mój dziadek był zawodowym żołnierzem. Jednym ciosem go pokonałam i bez problemu weszłam do środka. Nie obyło się bez dziwnych i wscipskich spojrzeń lustrujących mnie od góry do dołu. Dotarłam do gabinetu i weszłam do środka bez pukania co będę się cackac. Chłopak dziwnie się na mnie patrzył.
- Słucham?- zapytał.
- Ja w sprawie pracy- gdy to mówiłam wzięłam krzesło i na nim usiadłam on obserwował każdy mój ruch.
- Nie pamietam żeby był nabór na pracowników.
- To sobie przypomnij- warknelam nie Miło.
- Kochaniutka chyba nie wiesz do kogo mówisz.- wstał i popatrzył na mnie spod byka. Zacisnelam mocno pięści w kulkę by mu nie przywalić.
-. A ty nie wiesz co mogę ci zrobić- Powiedziałam z ironia wyczuwalna w głosie.
Przeszedł do okola biurka i wyciągnął broń i odbezpieczyl. I on myśli że się tego przestrasze. Śmieszny jest. Jednym susem wyrzuciłam z jego ręki pistolet i dobylam go we własne malutkie rączki.
- Noi i co cwaniaczku?!- zapytałam z kpiną.
- Przyznaje jesteś dobrą więc mogę rozważyć twoja propozycje i pracę.
- Dziękuję łaskawco- zaśmiałam się. Odwróciłam się na pięcie i wyszłam bez trudu z tego zakochanego miejsca. Czyli mnie nie poznał cała przyjaźń to jedna wielka ściema w która uwierzyłam. Jestem nic nie warty śmieciem. Gdy Chciałam otworzyć drzwi auta zatrzymała mi droge ręka odwróciłam się w stronę przeszkody i spotkałam się twarzą w twarz z Tom'em.
- Czy kazałem ci odejść?
- Nie , ponieważ ja sama o sobie decyduje a nie jakiś zadufany w sobie palant. Ups mowa o .....
Nie dokończyłam zdania ponieważ szefuncio mnie pocałował. Jeszcze raz ON MNIE pocałował. Wy to rozumiecie?! Jego malinowe usta były jak stworzone dla moich. Smakował mnie, jego język penetrowanal moje dziąsła. To było niesamowite uczucie i to jeszcze z nim. Moim marzeniem.
- Myślałam że się nie domyśle?- zapytał.Więc czas udawać głupią.
- O co ci chodzi?- zakpilam.
- Ty już wiesz co- zasmial się- Ale jednego ci pogratuluje- gdy to mówił zbliżył się do mojego ucha- Teraz wyglądasz jeszcze bardziej sexownie niż przed ten.
O kurwa czy on to powiedział? Na serio? Jprdl jestem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemię. Odlece zaraz na Księżyc.
- No muszę przyznać że długo ci to zajęło.
- No cóż zmieniła się diametralnie kruszynko.
Czy czy on on mnie nazwał kruszynka. O Boże serio będę za chwilę miała Kisiel w majtkach chyba że już mam. W domu sprawdze.
- Do jutra i pamiętaj bądź punktualnie o 7 godzinie.
- Część- jedynie to udało mi się powiedzieć. Widziałam tylko oddalajaca się postać w kierunku bazy. Nawet nie zauważyłam jak slinka mi moczy moja ulubiona koszulkę. Ach to moje szczęście. Wsiadłam do samochodu i odjechał am z piskiem opon w kierunku domu. Jedynie zdążyłam zobaczyć osobę wyglądająca przez okno w moja stronę. Usłyszałam burczenie w brzuchu. Nigdy nie umiałam gotować wiec postanowiłam zjeść na mieście. Nawet nie wiedziałam czym to się skończy ale to dopiero za chwilę. Podjechalam pod Starbucks'a i weszłam do środka. Ustawiła się w kolejce gdy przyszła moja kolej zamówiłam jedzenie i usiadłam na wolnym miejscu. Gdy byłam w połowie konsumowania posiłku zwróciłam się w stronę wejścia u zauważyłam w przejściu obsciskujaca się parę. Nie zaricilabym na to większej uwagę gdyby nie to że byli nimi Max z Angela. Prawie zaksztuszajac się kanapka patrzylem co robią. Dosiedli się do grupki chłopaków i nie mogłam uwierzyć że nie dostrzegłam gangu chloptacia z klubu. Teraz taka ksywe dostal odemnie. Byli tu przez cały czas a ja nic nie widziałam. Ach ta głupota chyba jest zaraźliwa. A zarazilsm się nią od Max'a. Cały czas ich obserwowałem co czynią. W końcu jeden z nich mnie przyłapał na gapieniu sie nie powiem że był brzydki bo nie był. Karmelowa skóra piękne czarne włosy i niebieskie oczy, umięśniony Ach aż slinka cieknie. Szepnął coś do przyjacielu i każdy odwrócił się w moja stronę. No wiecie takiej piękności się oprzeć.
                    ⬇⬇⬇⬇⬇⬇⬇⬇

Max również się odwrócił i uśmiechnął zniewalająco

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Max również się odwrócił i uśmiechnął zniewalająco. Oj kochanienki na mnie to już nie działa pomyślałam. Bylo ich z sześcioro nie liczyć zakochanych skowronkow. Nie zważając na nic wróciłam do swojego zajęcia. Czyli pozerania kanapki i popijania kawą. Oni cały czas coś tam szeptali między sobą no ale cóż miałam na sobie odsłaniając bluzkę no nie. Ta trzeba się popatrzyć. Nagle światło zasłoniła mi postać stojąca przede mną był to ten chłopak co mnie przyłapał.
                          ⬇⬇⬇⬇⬇⬇

                          ⬇⬇⬇⬇⬇⬇

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Podszedł do mnie i spytał.
- Masz ognia?- zapytał z szelmowym uśmiechem na twarzy. Z daleka jest ładniejszy. Pomyślałam.
- A co dostanę wzamian?- zapytałam niewinnie.
- Niegrzeczna?
- Zależy kto mi popadnie cukiereczku- gdy to mówiłam wstałam ukazując piersi i kierowała sie do wyjścia. Gdy.....

Dziękuję za pomoc @PaniMilik07.

PorzuconaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz