Rozdział 2

2.1K 131 5
                                    



Po 5 minutach byłam na miejscu i dostrzegłam moje przyjaciela, siedział na ławce i wyraźnie był zestresowany? Nie mam pojęcia czym, przecież nigdy tak nie wyglądał jak się miał ze mną spotkać.. musiała to serio być coś poważnego.

- Jacob! Hej – podeszłam do niego, a on pocałował mnie w policzek, co było czymś nowym... zazwyczaj mówiliśmy sobie tylko cześć, albo przytulaliśmy się na pożegnanie. No cóż, tak czy inaczej było to miłe z jego strony.

- Crystal... cieszę się, ze przyszłaś – był wyraźnie zmartwiony, a ja zaczęłam się bać co ma mi do powiedzenia. W sumie nigdy też nie był taki poważny

W najgorszym wypadku wyzna mi, że mnie kocha, a ja niestety nie będę mu mogła powiedzieć tego samego i biedny zapadnie na wieki w friendzone.

- możesz zacząć mówić, bo coraz bardziej zaczynasz mnie niepokoić – powiedziałam.

-Eh no dobra.. wyjeżdżam – CO? Nie, nie on nie może wyjechać.. pewnie tylko żartuje prawda? Głupi żart, Jacob ty śmieszku...

-Żartujesz, prawda? – w głębi duszy błagała, żeby powiedział tak. Nie mógł mi przecież tego zrobić

-słuchaj.. wiem, ze to tak nagle, ale moi rodzice znalezli nowa lepsza prace.. co wiąże się z tym , ze będą mogli mi zapewnić wszystkie potrzebne rzeczy żebym mógł spełnić swoje marzenia – powiedział, a ja poczułam, ze do oczu zaczynają mi napływać łzy.

- próbowałem ich namówić na zostanie tutaj, mówiłem, ze tu czuje się dobrze, ale oni nie chcieli mnie słuchać. Coraz bardziej zaczynają się dla nich liczyć tylko pieniądze, a moje potrzeby już nie – w tym momencie po prostu nie wytrzymałam i wybuchłam płaczem.

- NIE, NIE! Nie możesz mi tego zrobić! Zostawisz mnie tu sama? Przecież na pewno da się coś wymyślić... cokolwiek... wiem! Możesz przecież zamieszkać u mnie Mama by się ucieszyła, ze nie siedziałbym cały dzień w internecie tylko z kimś rozmawiała – wiedziałam, ze takie gadanie nic nie da, ale zawsze warto próbować wszystkiego.

-Crys proszę cię tylko nie płacz... uwierz mi, ze bardzo bym tego chciał, na prawdę.. ale moich rodziców już raczej nic nie przekona.. to dla nich za ważne, a raczej nie pozwolą mi zostać samemu tak daleko od nich, zwłaszcza, ze jeszcze jestem niepełnoletni.. – powiedział, a ja zaczynałam coraz bardziej płakać.. skoro tak daleko wyjdzie to co będzie z naszą przyjaznia? Przecież rozmawianie przez internet to nie będzie to samo...

- powiedz mi chociaż gdzie? – szlochałam

- do Australii – powiedziała, a mnie po prostu zamurowało.

- Gdzie?! Jak to do Australii?! Przecież to jest cholernie daleko od Brighton! – rozpłakałam się jeszcze bardziej, nie chciałam go stracić.. nie teraz kiedy tak bardzo go potrzebowałam

-wybacz mi Crys.. pamiętaj, ze zawsze będę o Tobie myśleć.. lot mam już dzisiaj wieczorem, wiec możemy posiedzieć jeszcze trochę czasu razem jak chcesz – oznajmił, a ja nie mogłam uwierzyć, ze już jutro nie będę mogła patrzeć na jego uśmiech, który dawał mi siłę każdego dnia

- Jacob proszę... czy.. czy.. to znaczy, ze już się nigdy nie zobaczymy? – zapytałam cicho

- przecież wiesz, ze nie wytrzymam bez ciebie za długo.. będę cię odwiedzać, to nie będzie tak, ze wcale nie będziemy się widzieć – może po jego słowach trochę mi ulżyło, ale jednak będzie ode mnie te cholerne kilkaset kilometrów i nie będzie mi mógł pomoc, kiedy tego będę potrzebowała..

Love or PassionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz