Rozdział 6

1.4K 95 9
                                    


- A więc, tak jak już mówiłam słyszałem od Marcusa dużo informacji o tobie, oczywiście pozytywnych - zaczął pan McCall. Wcześniej już się przedstawił, wiec znam jego nazwisko. - Uważam, że jeździsz doskonale, dlatego tym bardziej chce cie u siebie w klubie - no tak, przecież jeszcze nie wie, ze rezygnuje...

- Emm.. to znaczy na razie chciałam tylko wpisać się na listę, na zawody - powiedziałam cicho.

- A.. no dobrze, ale wiedz, ze w każdej chwili możesz przyjść, a ja na pewno cię przyjmę - w sumie cieszyłam się, że będę miała taka możliwość, jak już wrócę do jazdy. W ogóle nie spodziewałam się tak szybkiego przyjęcia no ale cóż, to miłe z jego strony.

- Dam ci kartkę, na której są wszystkie potrzebne informacje, jak już se zdecydujesz to daj znać - lekko się uśmiechnął. - A i masz jeszcze formularz zgłoszeniowy - podał w moją stronę mały papierek.

Przez ten cały czas, kiedy wszystko mi opowiadał, korciło mnie żeby spytać o tego chłopaka... Nie chce być wścibska, więc nie wiem, czy to taki dobry pomysł.

W sumie skoro był u pana McCalla to pewnie ma tutaj jakieś treningi albo coś podobnego, więc bardzo możliwe, że jeszcze kiedyś się spotkamy.

- Bardzo dziękuje - odwróciłam się i podążyłam w kierunku drzwi. Cóż ten dyrektor wydawał się dość milą osoba, jednak gdy wychodziłam to czułam na sobie jego spojrzenie, co było hmm.. trochę niekomfortowe?

- A i Crystal - spojrzałam jeszcze raz w jego kierunku. - Jeśli będziesz chciała mój bratanek oprowadzi cie po naszym klubie - powiedział, a ja potrząsnęłam tylko głową w geście, ze rozumiem.

- Okej, to może to zrobić jak już przyjdę oddać kart zgłoszeniową... - jakoś nie miałam teraz ochoty poznawać jakiejś nowej osoby. - Do widzenia - powiedziałam i w końcu mogłam wyjść z tego pomieszczenia.

Chciałam w końcu wrócić do domu i odpocząć trochę, a poza tym zapomniałam zadzwonić do mamy, wiec pewnie własnie teraz przeżywa jakiś zawal, jak to moja mama.

Mam tylko nadzieje, ze Megan ogarnęła swój chlew. Jest tu dopiero jeden dzień, a nasz pokój wygląda jakby przeszło przez niego tornado.

Ah, mogłam się spodziewać, ze moja przyjaciółka jest takim leniem, ze pewnie do tej pory leży na tym łóżku i przegląda coś w telefonie. Mogę się nawet o to założyć...

Wracając do domu, uznałam ze zrobię nam jakieś zapasy.
Nie, nie kupiłam samych słodyczy... Uznałyśmy, że będziemy się "zdrowo" odżywiać i nawet pójdziemy na siłownie. Na razie się mobilizujemy, więc spokojnie.

Pomijając dwa słoiki Nutelli, (którą kocham, bo była to moja pierwsza miłość jak byłam mała, więc musiałam ją kupić, tyle razem przeżyłyśmy) kupiłam nam tylko najpotrzebniejsze rzeczy.

Oczywiście, na moje nieszczęście wychodząc ze sklepu znowu na kogoś wpadłam.

Czy wpadanie na przypadkowych ludzi to jakiś mój dar?

Spojrzałam do góry, ujrzałam wysokiego chłopaka o jasnych oczach i gęstych włosach pewnie musza być takie miłe w dotyku

Stop Crystal o czym ty myślisz.

Teraz dopiero zorientowałam się, ze to chłopak, który wychodził od dyrektora. Mimo tego, ze widziałam go teraz z bliska, no prawie z bliska, bo stała przede mną jakaś żyrafa, dosięgałam mu ledwo do szyi. Nie mogłam go rozpoznać, a jednak cały czas z kimś mi się kojarzył.

Nagle usłyszałam jego głos.

- Uważaj trochę jak chodzisz niezdaro - chyba trochę się wkurzył.. no cóż jak się nie umie chodzić to tak jest. Czemu ja spotykam samych idiotów? Życie mnie nie lubi...

Love or PassionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz