Rozdział 12

1.6K 131 25
                                    


Wreszcie nadszedł ten wyczekiwany dzień, kiedy w końcu będę mogła zacząć treningi do zawodów. Przez tydzień starałam się jak najbardziej oszczędzać nogę i stosować się zaleceń lekarza, który dawał mi na prawdę świetne rady i to chyba jemu mogę za wdzięczyć to, że teraz mogę wejść na lód. Oczywiście Jacob też miał w tym jakąś zasługę, bo gdyby nie zawiózł mnie do szpitala mogłoby być nie za ciekawie. Jednak mimo jego gestu trudno jest mi na niego spojrzeć tak samo jak kiedyś. Zranił mnie bardzo mocno, a ja nie jestem typem tej osoby, która szybko wybacza w takich sytuacjach.

Przez cały czas próbował się ze mną w jakiś sposób skontaktować. Ja jednak unikałam go jak tylko jest to możliwe. Wiem, że chciał tylko porozmawiać i może powinnam mu na to pozwolić, ale miałam dziwne przeczucie.. przeczucie, że stanie się to co kiedyś. Nie chciałam nawiązywać z nim jakichkolwiek relacji, bo najzwyczajniej w świecie się bałam. Wiem, ze nie można żyć przeszłością, ale ja nie mogłam zapomnieć o tych wszystkich przytłaczających wydarzeniach z okresu, kiedy wyjechał. Obiecał mi coś, a potem tą obietnice złamał. Nawet już nie potrafię rozmawiać z nim tak jak kiedyś. Zmieniło się wszystko, nie tylko wygląd, ale i jego charakter. Nie wiem, czy teraz będę miała odwagę zapomnieć o wszystkim i traktować go tak jak w Brighton. Trudno jest na nowo zbudować zaufanie z kimś, z kim nie widziałam się tak długi czas, a na dodatek ten ktoś potraktował mnie jak jakiś przedmiot. Nasza znajomość mu się znudziła i pewnie utrudniała jego wszystkie plany, bo po co zawracać sobie głowę dziewczyną, z którą nie można się normalnie spotkać? Zastanawiam się tylko czemu tak się stało.. przecież nie musiał pisać ze mną codziennie, nie wiadomo jak długo. Mógł tylko czasem napisać jedno głupie "cześć", a to wszystko wyglądałoby inaczej.

Jednak wybrał inną drogę i dla niego łatwiej było wymazać naszą cała relacje i całkowicie stracić kontakt. Taka była jego decyzja, a ja nic nie mogłam z tym zrobić...

* * *

- Myślę, że powinnaś z nim porozmawiać - westchnęła Megan, biorąc łyk kawy. - To chyba o wiele lepsze wyjście niż nie robienie nic żeby dowidzieć się prawdy.
- To nie jest takie łatwe... - powiedziałam i zrezygnowana oparłam się łokciami o stolik. - Może on chce się tylko pośmiać, a potem znowu wyjechać?
- Możesz w końcu zapomnieć o tym co było? Z takim podejściem to będzie ciężko cokolwiek zrobić.
- Postaw się na moim miejscu - spojrzałam na Meg. - Nie wiesz jak ciężko jest spojrzeć na kogoś, na kim ci zależało, a potem ten ktoś po prostu cie zostawił - westchnęłam i wróciłam do poprzedniej pozycji.
- A może teraz zaczęło mu zależeć i chce wszystko naprawić?
- Coś w to wątpię - powiedziałam, bawiąc się słomką od mojego kubka. - Nawet jeśli mu zależy, to po co było to wszystko? Po co tak mnie potraktował? Nie rozumiem tego.
- Chwilowe zagubienie? - Meg prychnęła ze śmiechem, a kąciki moich ust lekko uniosły się do góry.
- Jeszcze gdyby to było chwilowe - jęknęłam.
- A co jak wyłączyli mu internet? - zaśmiała się cicho. To miłe, że próbuje mnie jakoś pocieszyć. - Na pewno - spojrzałam na nią lekko rozbawiona.

Za to lubiłam rozmowy z Megan, że zawsze szukała czegoś pozytywnego. Może nie zawsze było to trafne, ale chociaż się starała.
Ciesze się, że po tym całym zajściu w klubie udało mi się z nią jakoś pogodzić. Nie powinna była tak kłamać, ale rozumiem ze zrobiła to dla mojego dobra. Może nie było to fajne z jej strony, bo gdybym się dowiedziała od razu nie byłoby tego całego zamieszania... ale jest moją przyjaciółką i potrzebuje jej szczególnie teraz. Poza tym gdyby Jacob nie poprosił ją o to, żeby nic mi nie mówiła to pewnie prędzej, czy później zrobiłaby to sama.

Zamieniłyśmy z Megan jeszcze kilka zdań i kiedy dopiłam kawę, pożegnałam się z moja przyjaciółką i ruszyłam jak najszybciej na pierwszy trening. Nie mogłam się przecież spóźnić na spotkanie z moim nowym trenerem. Nie ukrywam, ze stresuje się jak nie wiem co. Mam tylko nadzieje, ze jakoś się dogadamy, bo w końcu to jego wskazówki pomogą mi coś osiągnąć.

* * *

Weszłam do szatni i od razu opadłam na jedną z ławek. Nie sądziłam, że mój nowy trener, a właściwie trenerka tak mnie wymęczy. Ale lubiłam to uczucie. Czułam wtedy taką ogromną motywację, że mimo zmęczenia wróciłabym jeszcze poćwiczyć. Oparłam głowę o ścianą, a kiedy usłyszałam lekkie skrzypniecie drzwi szybko się zerwałam. W przejściu zobaczyłam Vivan, tak nazywała się osoba, dzięki której mam nadzieje uda mi się wypaść jak najlepiej w najbliższym czasie.

- Spisałaś się Crystal. Bardzo podoba mi się twój styl i jeśli każdy trening będzie tak wyglądał to masz wygraną w banku - uśmiechnęła się ciepło.

Nie ukrywam, ze poczułam znajome ciepło w środku. Jej słowa były bardzo mile i ciesze się, że to akurat na taką osobę trafiłam.

- Jeju, bardzo dziękuję - odwzajemniłam jej uśmiech. - A ja dawno nie miałam tak świetnego treningu.
- Szykuj się już na kolejny, bo dzisiaj to była dopiero rozgrzewka - spojrzała na mnie rozbawiona. - A teraz przepraszam, ale muszę już iść i załatwić resztę spraw, do zobaczenia jutro.

Nie mogłam się doczekać kolejnego dnia i kolejnego treningu. Jednak teraz marzyłam tylko o moim łóżku i jakimś fajnym filmie. Nie ukrywam, że kocham łyżwy, ale mój stary trener zawsze mi powtarzał, że nie mogę robić nic na siłę i pamiętać, że nie jestem robotem, więc też muszę odpoczywać.

Kiedy wyszłam z szatni zobaczyłam coś, a właściwie kogoś, kogo raczej nie miałam ochoty widzieć. Na lodzie odbywał się aktualnie trening hokeja, a jedna z osób, które grały był Jacob. Zapomniałam zupełnie, że on też tu trenuje, bo w końcu spotkałam go już pierwszego dnia tutaj...Przez ułamek sekundy nasze spojrzenia się spotkały, a ja nie myślałam i niczym innym jak udanie się już do domu. Nie chciałam się z nim widzieć.. jeszcze nie teraz.

Kiedy już prawie znalazłam się przy wyjściu, usłyszałam znajomy głos za sobą.

- Crystal, poczekaj chwile! - spojrzałam w kierunku Jacoba, który szedł w moją stronę. Wiedziałam, ze ten moment kiedyś nadejdzie, nie sądziłam tylko, że będzie to dzisiaj, - Musisz mnie wysłuchać - powiedział zasapany, kiedy wreszcie udało mu się do mnie dojść.
- Nie Jacob, nie mogę - spojrzałam na swoje stopy, które w tym momencie wydały się bardzo interesujące.
- Oczywiście, że możesz i to zrobisz. Wiem, że byś teraz nie odeszła kochanie - czy on musi być taki pewny siebie? - Poczekaj tu, pójde tylko zdjąc łyżwy.. i nawet nie waz się ruszać.
- Nie komplikuj tego, po prostu zapomnijmy o sobie, okej? - spojrzałam teraz na jego twarz i zobaczyłam tam rozczarowanie? - Możesz już wrócić do treningu, to chyba teraz jest ważniejsze i jak widzisz mogę odejść - uśmiechnęłam się ironicznie.
- Ale.. ja nie mogę zapomnieć Crystal - złapał mnie za nadgarstek i odwrócił w swoją stronę. - Ja.. ja nie umiem pogodzić się z tym, że mogę znowu cie stracić. Chce tylko wszystko naprawić.. - nasze spojrzenia skrzyżowały się. - Zależy mi na tej rozmowie.. zależy mi na tobie.

*****************

Hej wszystkim. Od razu chciałam przeprosić za długi brak rozdziałów, ale wena trochę ode mnie odeszła, a na dodatek nie miałam zbytnio czasu:/ mam jednak nadzieje, ze rozdział wam się spodobał i wybaczycie ta nieobecność. Z góry mówię, że nie wiem kiedy pojawi się kolejna część.

Wiem, że już długo po sylwestrze, ale szczęśliwego nowego roku xx






To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 08, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Love or PassionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz