Chapter Five - Lazy Sunday

8 1 0
                                    

Była sobota. Spała, sobie smacznie, gdy nagle obudził mnie dźwięk SMSa. Jęknęłam i poszukałam ręką telefonu i odblokowałam ekran. Zegar wskazywał 8:00. Wkurzyłam się, bo to pewnie Lil robi sobie żarty. Otworzyłam wiadomość. Była od Nialla.
Seksiak:(kiedy on zdążył zmienić nazwę huh?)
Wstawaj śpiochu, jadę do ciebie z naleśnikami, donutami, wieloma przekąskami i kawą. Będę za 5 minut, włączaj laptopa, oglądamy filmy :*
Ja:
Nienawidzę cie za takie pobudki :v
Seksiak:
Morda kapciu
Lily mi powiedziała, że nie miałyście wczoraj swojego wieczorku i staram się ją zastąpić, więc łaskawie nie marudź.
Ja:
Jesteś słodki Niall :*
Seksiak:
Wiem <3333

Postanowiłam, że nie będę się jakoś stroić dla Nillera, bo znam go tyle lat, że to by było śmieszne. Zeszłam na dół i zobaczyłam karteczkę na lodówce.
Jedziemy do ciotki Marlyn na urodziny, wrócimy jutro. Możesz zaprosić Nialla lub Lily. Mama
Super. Zapytam się blondyna czy zostanie, bo zakładam, że Lily jest jeszcze zajęta Casperem skoro wysługuje się Niallem.
Wzięłam laptopa i zaniosłam do siebie. Włączyłam go i odłożyłam na łóżko. Podeszłam do garderoby i wyciągnęłam jakieś szorty i bluzkę z rożkiem lodów truskawkowych. Założyłam strój na siebie, a włosy spięłam w luźnego koka. Rozległ się dźwięk, a ja zeszłam na dół otworzyć Niallowi. Chłopak wszedł zasypany reklamówkami. Ruszył za mną do pokoju, po czym przytulił mnie na przywitanie. Włączyliśmy film i zjedliśmy przyniesione przez chłopaka jedzenie. Blondyn zgodził się też na dotrzymanie mi towarzystwa w nocy. Resztę dnia spędziliśmy na oglądaniu filmów, seriali oraz na wygłupianiu się. Wieczorem przyniosłam Niallowi kołdrę i poduszkę, aby miał na czym spać. Rozłożył się wygodnie obok mnie. Zgasiłam światło i chwyciłam telefon obok łóżka. Zaczęłam przewijać instagrama i inne social media. Niall robił to samo. Nagle chłopak odezwał się.
-Fajny jest ten Harry z twojej klasy.
-Huh, co?-mruknęłam odrywając wzrok od urządzenia.
-Harry jest spoko. Dołączył do drużyny piłkarskiej i jest w porządku. Gadałem z nim parę razy i umówiliśmy się z nim oraz Louisem, Liamem i Zaynem na jutro na mecz futbolu. Chcesz iść z nami?
-Co-ja nie wiem, nie znam tych wszystkich zasad i tak dalej. Będę wam przeszkadzać Niall.
-Ew, kochanie nieprawda-dźgnął mnie w policzek.- Chodź z nami, i tak nie masz co robić
-Pod warunkiem, że kupisz mi Nachosy-wydęłam wargi.
-Cokolwiek sobie zażyczysz przyjaciółko-uśmiechnął się.
Niall już nie odezwał się, a ja nie wiedząc kiedy zasnęłam.
~~~~~~~~~~~~~~~~~
-WSTAWAJ!-usłyszałam głos nad moim uchem.
Powoli otworzyłam oczy, jęcząc z niezadowolenia. Zobaczyłam Louisa śmiejącego się ze mnie i zapewne z mojej dezorientacji. Popatrzyłam na miejsce obok mnie i stwierdziłam, że Niall wstał i musiał zadzwonić po chłopaków.
-Mam nadzieję, że macie dla mnie śniadanie-rzuciłam do Lou.
-Ależ oczywiście Śpiąca Królewno-zażartował chłopak.- Ale teraz pośpiesz się, bo za godzinę musimy wyjść, bo trzeba jeszcze zgarnąć Harrego.
-To on nie może przyjechać tutaj?-mruknęłam.-Nie wyrobię się w godzinę.
-Hmm-zastanowił się.-Zobaczymy co da się zrobić, a ciebie widzę za chwilę na dole.
Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki trochę się ogarnąć. Spięłam włosy w koka i nawet nie przebrałam się z piżamy, bo nie miałam na to czasu. W kuchni zastałam chłopaków robiących tosty. Jedynie Lou gadał przez telefon zapewne z Harrym. Podeszłam do Nialla od tylu i dźgnęłam go w żebro. Chłopak krzyknął i jeden tost, którego blondyn miał na widelcu, zderzył się z moim czołem. Syknęłam z bólu, a następnie roześmiałam się. Wzięłam 2 tosty od chłopców i zaczęłam jeść. Po skończonym posiłku wstawiłam talerz do zmywarki po czym pomogłam w sprzątaniu kuchni. Rozległ się dzwonek. Liam poszedł otworzyć i okazało się, że to Harry. Poszłam się szybko przebrać w jeansowe szorty i luźny, szary top. Włosy rozpuściłam, przez co opadły falami na moje łopatki. Nienawidziłam faktu, że są kręcone, no ale cóż. Wzięłam jeszcze tylko jakieś Vansy i telefon i dołączyłam do chłopaków na dole. Okazało się, że mamy 20 minut, żeby dotrzeć na stadion. Pojechaliśmy więc szybko samochodem Zayna, łamiąc połowę przepisów drogowych. Kupiliśmy szybko bilety i weszliśmy na trybuny. Nagle przypomniało mi się, że Niall obiecał mi Nachosy.
-Niaaaaaal
-Co Lu?
-Obiecałeś kupić mi Nachosy-zrobiłam słodkie oczy w jego kierunku. Chłopak westchnął zrezygnowany.
-Dobrze, ale szybko, bo zaraz zacznie się mecz
-Dziękuje Niall-pocałowałam go w policzek
-Ktoś coś jeszcze chce?-spytał blondyn i wysłuchał zamówień.
-Nie damy rady przynieść tylu rzeczy!-oburzył się.-Harry, chodź z nami
-Ugh, no dobra-jęknął brunet.
Poszliśmy do bufetu, gdzie sprzedawała gruba, radosna brunetka. Kupiliśmy nachosy, dwa duże popcorny, piwo dla Lou, 2 cole i orzeszki. Zapłaciliśmy i wróciliśmy na miejsca. Siedziałam między Niallem, a Harrym. Chłopcy co chwile wyjadali mi smakołyk, mimo że sami mieli jedzenie. Przez to ja zaczęłam jeść popcorn Nialla i pić colę Harrego. Nie wyglądali jakby mieli coś przeciwko, więc kontynuowałam. Zaczął się mecz. Nie bardzo wiedziałam o co chodzi, ale dowiedziałam się, że nasi wygrywają.

-Ale jak to kurwa mogliśmy przegrać 3:4!-warknął wkurzony Niall, dla którego rozgrywki zawsze były ważne.
-Nie wiem, tak dobrze nam szło-powiedział zirytowany Liam-Chodźmy na pizzę, bo umieram z głodu
Wszyscy się zgodziliśmy i poszliśmy do Pizza Hut. Po obiedzie chłopcy odwieźli mnie do domu, a ja skończyłam z lodami i jakimś romansidłem przed telewizorem.
------------------------
Jest i 5 rozdział!
Jak narazie akcja mało się,rozwija, ale po prostu nie chcę, żeby książka skończyła się po 10 rozdziałach
Miłego ❤️
BC

 Be yourselfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz