Rano jak zwykle zaspałam. Nic nowego. W pośpiechu poszłam się umyć, a następnie wróciłam do pokoju założyć biały T-Shirt z kieszonką na której był wizerunek smoka,a do tego ogrodniczki. Dopełniłem wszystko klasycznymi Vansami. Rozczesałam włosy i zostawiłam je rozpuszczone. Chwyciłam mój plecak i pośpiesznie wybiegłam z domu. Dzisiaj tato nie musiał jechać do klienta więc zostawiłam drzwi otwarte. Pobiegłam jak najprędzej na przystanek i wsiadłam do pierwszego lepszego tramwaju. Popatrzyłam na telefon. Była 7:45 więc może się nie spóźnię. Z tego wszystkiego zapomniałam zjeść śniadanie. No nic, kupię coś w szkolnym sklepiku. Wysiadłam na odpowiednim przystanku i wręcz pobiegłam do szkoły. Wleciałam niczym torpeda do środka i z ulgą stwierdziłam, że mam jeszcze 3 minuty. Popatrzyłam na plan i sprawdziłam gdzie jest pierwsza lekcja i udałam się w stronę sali od matematyki. Pod klasą kłębiło się już sporo osób, ale oczywiście oprócz Lily, która się spóźni. Zaczęłam oglądać jak się kto zmienił przez wakacje. Victoria, Alexis i Sue, nie zmieniły się wcale. Martha ścięła włosy. Trójca sukowatości (patrz:Juliet, Susanne i Patty) zaczęły się jeszcze bardziej malować, przez co wyglądały jakby ktoś je pomalował pędzlem. Damon przyciął trochę włosy przez co wygląda chujowo. Lydia, Veronica i Miley chyba trochę urosły albo to ja się skurczyłam. U Thomasa,Victora, Chrisa, Sebastiana i Williama nie zauważyłam jakichś większych zmian. Oceniłam sobie w głowie jeszcze parę osób i weszłam do klasy, gdyż zabrzmiał dzwonek. Usiadłam jak zwykle na końcu. Veronica spytała mnie czy może się przysiąść, a ja stwierdziłam, że Lil mogła się pospieszyć i zgodziłam się. I tak będę z nią siedziała na innych lekcjach więc ona będzie musiała sobie poradzić z Mary, gdyż tylko tam jest wolne miejsce. No ewentualnie koło Philippa. Współczuje Lily, bo codziennie dojeżdża godzinę do Amityville i nigdy nie ma czasu, żeby wyjść gdzieś ze znajomymi, edit: ze mną. Czasem tylko jeżdżę do niej lub ona do mnie i tyle. Dobrze, że mam też tutaj w NY jeszcze jednego przyjaciela Nialla, z którym znam się od podstawówki. Szkoda, że chodzi do innej klasy. Miał się nawet przepisać do nas, ale po pierwsze nie pozwiliłam mu, po drugie ma tam trzech kupli (Louisa, Liama i Zayna, ale o nich kiedy indziej), a po trzecie lista była już zapełniona, bo dołączył do nas Hazza.
Omg serio go tak nazwałam? Idiotka.
Moje przemyślenia przerwał głos pani Garcii czytającej listę obecności.
-Lily Lynch?!
-Stoi w korku-mruknęłam.
-To za karę postoi sobie w kozie po lekcjach-uśmiechnęła się wrednie.
Suka.
Tak. Alice Garcia jest jedną z tych beznadziejnych nauczycielek. Nie dość, że na lekcji totalnie nic nie robimy to jeszcze jest wredna. Matematyczka dokańczała sprawdzanie obecności, ale już jej nie słuchałam. Zaczęłam oglądać widoki za oknem. Nagle moją uwagę przyciągnęły dwie całujące się pod drzewem osoby. Przyjrzałam się się im i zauważyłam, że to Lily i Casper. Rozglądnęłam się po sali i faktycznie bruneta nie było. Cyknęłam im szybko zdjęcie i wysłałam do Lily. Chwilę później dziewczyna przerwała wymianę śliny ze swoim chłopakiem i odczytała wiadomość. Automatycznie zalała się rumieńcem i odwróciła się w stronę okna przy którym siedziałam. Pomachałam jej tylko, a ona wystawiła mi środkowy palec. Mimo, że jesteśmy przyjaciółkami, to Lily i tak się krępuje, gdy patrzę jak ona mizia się z Casperem. Dosłownie minutę potem zziajana blondynka i chłopak stali w drzwiach do klasy. Lil zmierzyła mnie morderczym wzrokiem i gdyby dało się nim zabijać to leżałabym już martwa. Dziewczyna niechętnie usiadła z Mary, a Casper przysiadł się do Philippa.
-Macie spóźnienie i za karę zostaniecie w kozie na godzinę!-powiedziała swoim skrzekliwym głosem pani Garcia.
-Mhm ta, ok-Lil wywróciła oczami.
Nauczycielka tylko spojrzała na nią z pogardą.Tak mniej więcej minęło 5 lekcji i właśnie była przerwa na lunch. Usiadłyśmy z Lily tam gdzie zawsze w zeszłym roku. Razem z nami były jeszcze Anne, Lydia, Veronica, Casper i Niall z bandą kumpli.
-Co dzisiaj porabiacie?-spytała radośnie Anne.
-Mam trening-odpowiedziałam.
-Co trenujesz Lu? Czemu o tym nie wiedziałam?-zaciekawiła się Vera.
-Luna trenuje akrobatkę na szarfach!-Niall prawie opluł się kanapką z ekscytacji.-Jest naprawdę dobra!
-To nic takiego-zaśmiałam się.
-A do mnie...-zaczęła Lydia z chytrym uśmieszkiem.-PRZYJEŻDŻA DZISIAJ NICHOLAS!-pisnęła z radości.
-Kim jest Nicholas? -spojrzałam na nią podejrzliwie.
-Ou, nie mówiłam ci? Nicholas to mój chłopak-powiedziała spokojnie.
-CO?! I DOPIERO TERAZ SIĘ O TYM DOWIADUJE?! AWW OMG TO WSPANIALE!-skoczyłam na dziewczynę i ją przytuliłam. W moje ślady poszedł też Niall. Usiadłam z powrotem na moim miejscu. Casper pocałował Lily w czoło. Omg, czy oni muszą być taką idealną parą?
Zadzwonił dzwonek więc poszłam do szafki po strój na wf. Jeśli się nie mylę to teraz ostania lekcja. W szatni Juliet całowała się z Damonem. Skrzywiłam się na ten widok, bo oni dosłownie pożerały swoje twarze. W sumie nic nowego. Wzięłam swoje rzeczy i zamknęłam szafkę. W szatni szybko przebrałam się w krótkie czarne szorty i T-Shirt z Adidasa. Ubrałam jeszcze buty i po drodze związałam włosy. Na sali ustawiłyśmy się w szeregu i zaczęłyśmy rozgrzewkę, którą prowadziła Camille. Za nią jak zwykle była Martini. Ja stałam gdzieś pod koniec. Po rozgrzewce miałyśmy wybierać składy do gry w siatkówkę. Byłam w drużynie Olivii. Gdy miałyśmy zaczynać drzwi od sali otworzyły się i do środka weszli wszyscy chłopcy. Okazało się, że będziemy grać z nimi. Nie lubię tego, no ale co zrobić. Do naszej drużyny dołączył Thomas, Harry, Damon i Chris. Harry przechodząc koło mnie, klepnął mnie lekko w tyłek i uśmiechnął się zalotnie. Ugh, jak ja nie lubię takich kobieciarzy!----------------
Jest i trójka!
Ten rozdział pisało mi się bardzo przyjemnie i mam nadzieję, że wyszedł w miarę znośnie xD
Następny z perspektywy Harolda xD
Buziaczki i do następnego ❤️
CZYTASZ
Be yourself
FanfictionKsiążka o życiu zwyczajnej dziewczyny imieniem Luna. Ma swoją przyjaciółkę, znajomych, nie ma chlopaka, trenuje, spełnia marzenia, ma wielkie ambicje. Z zewnątrz bardzo silna i odporna na komentarze innych, lecz jak jest naprawdę? Może pewien chłopa...