Rozdział 4

417 40 2
                                    

Uh, te sześć dni jakoś minęło i nic ciekawego się nie zdażyło. Kisame od czasu do czasu oprócz jedzenia przyniósł mi parę książek, za co jestem mu wdzięczna. Dziś wyruszam na podbój Akatsuki. O 12:00 siły powrócą mi całkowicie i teraz już nigdy nie będę musiała czekać dwóch tygodni, co jest bardzo wygodne. Jest już 11:50, co znaczy, że za piętnaście minut przyjdzie po mnie Kisame, oprowadzi po organizacji i pójdziemy na obiad, na którym będą chyba wszyscy. Nie miałam pomysłu co zrobić, więc poszłam do mojej łazienki, by wziąć szybki prysznic. Ledwo zdążyłam z niej wyjść, a w drzwiach pojawił się Kisame.
- Cześć, wybacz za spóźnienie, ale po drodze spotkałem zakałę organizacji, którego niedługo poznasz
- Mhym, nie ma sprawy, chodźmy! - powiedziawszy to zerwałam się z miejsca i już byłam przy drzwiach
- Dobra, ale ostrzegam, że zapewne sąsiad z naprzeciwka nie da ci spokojnie żyć...
- Dam radę. Kto to?
- Ma na imię Tobi... - słysząc to imię uśmiechnęłam się nieznacznie- jest dosyć... hmm... irytujący?
- No trudno, przynajmniej mam pokój na końcu korytarza... czyli tak jak chciałam. Kto ma dalej pokoje?
- Obok twojego jest Sasoriego, dalej Hidana, później mój, i ostatni Konan, po przeciwnej stronie jest Tobiego, Deidary, Kakuzu, Itachiego i Lidera.
- A gdzie pokój ma Zetsu?
- Skąd wiesz, że jest tu ktoś taki?
- No ten... Połapałam się w tych imionach nie widząc tych osób na oczy, więc czemu się dziwisz?
- Eh, no dobra, nie ważne. Po pierwsze raczej rzadko jest w organizacji, a po drugie ma on pokój w ziemi i nie ma drzwi. Przechodzi przez ścianę i jest u siebie, ale uwierz, że nie chciałabyś trafić do jego pokoju...
- Dobra, wszystko już wiem, idziemy na obiad!
- Tylko na to czekałem - odpowiedział z uśmiechem i wyszedł z pokoju.
Przeszliśmy przez korytarz i znalezliśmy się przed dużymi drzwiami przez które weszliśmy. Wystrój i ogólny wygląd jadalni, który zobaczyłam, był niezły, jak na organizację przestępczą. Po jednej stronie pomieszczenia stał duży stół, a przy nim krzesła. Po drugiej stronie była naprawdę duża kuchnia, częściowo oddzielona od jadalni przez ściankę. Dopiero osoby, które tam były, zainteresowały mnie. I to bardzo. W końcu zobaczyć kogoś na żywo, kogo życiorys się słuchało przez parę lat to jednak coś, no nie? Przy stole siedzieli już wszyscy oprócz mnie, Kisame, Sasoriego, Zetsu i Paina, który wszedł zaraz za nami. Wszystkie twarze zostały zwrócone w naszym kierunku. Poznałam wśród nich całą szóstkę.
- No więc to jest Aisu, jest u nas od tygodnia, nie musicie się jej przedstawiać, bo was zna... - zaczął Pain
- Jak to od tygodnia? Czemu ja nic nie wiedziałem? - podejrzanie cicho powiedział Hidan uważnie się mi przyglądając
- Nie przerywaj mi - podniósł głos lider
-No to ja może... - nie dokończyłam, bo nagle coś zwaliło mnie z nóg
- Cześć Aisu-chan! Jestem Tobi! Tobi lubi Aisu-chan! Tobi jest dobrym chłopcem! - No, powiem szczerze, nieźle mu idzie udawanie debila. Strasznie chciałam odpowiedzieć coś w stylu: "Cześć Tobi, tfu, znaczy Madara, tfu, znaczy Obito!" ale się powstrzymałam, gdy przypomniały mi się słowa Alexa i jego list.
-Cześć Tobi, chcesz coś do jedzenia? Widzę, że każdy robi tu sobie sam posiłki - Tobi przytaknął. Parę słów i nagle wszyscy prawie wypluli to, co mieli w ustach.
-Coś nie tak? - spytałam z lekkim niesmakiem, a wszyscy jak jeden mąż pokręcili głowami.
- No to co chcesz?
- To co ty, Aisu-chan!
- Ja sobie zrobię chyba zwykłe kanapki... Jesteś pewien, że też je chcesz?
- Tak!
- W takim razie chodź do kuchni - powiedziałam z uśmiechem, a on nic nie odpowiedział, tylko mnie tam zaniósł na rękach. Szczerze to już go lubię, a bałam się, że będzie on takim debilem w stylu Hidana.
- No dobra, to gdzie jest chleb? - spytałam rozglądając się po dużej kuchni z wysepką na środku
- Tobi wie! Tobi pokaże! - Mówiąc to znów wziął mnie na ręce i doskoczył do szafki w której się owy chleb znajdował
- Świetnie, możesz mnie puścić - jeszcze nie dopowiedziałam ostatniego słowa, a już stałam na ziemi - To ile chcesz tych kanapek?
- Tobi che tyle ile Aisu-chan!
- Na pewno? Ja sobie robię trzy, a dla takiego dużego i dobrego chłopca to może być za mało - powiedziałam śmiejąc się
- Tobi nie chciał męczyć Aisu-chan robieniem kanapek! Ale skoro Aisu-chan mówi, że Tobi może więcej to Tobi chce pięć!
- O mnie się nie martw, nie mogę przecież pozwolić, by taki dobry chłopiec jak ty głodował, prawda? Chętnie zrobię ci te kanapki- powiedziałam nie przestawając się uśmiechać. Przy nim nie da się nie uśmiechać. Gdy zrobiłam kanapki wyszłam zamykając Tobiego w kuchni sam na sam z jego pięcioma kanapkami. Mam nadzieję, że się tam nie pozabijają. Gdy usiadłam przy stole i zjadłam kanapki, do jadalni wpadł Tobi i zauważyłam, że co niektórzy dziwnie się na mnie patrzą, postanowiłam się spytać.
- Coś się stało? - zapytałam siedzącego na przeciw mnie Deidarę
- Tak. Po pierwsze, czemu nie boisz się przebywać z taką ilością przestępców w pomieszczeniu i czemu zachowujesz się jakbyś była w organizacji conajmniej od roku? A po drugie, kumplujesz się z Tobim? Jesteś albo chora psychicznie jak on, albo głupia jak on.
- Yyy? Ja się z Tobim nie kumpluję!- kontem oka zauważyłam jak Tobi pochyla nieco głowę w dół jakby był smutny - ja się z Tobim przyjaźnię! Jeśli można by tak to ująć po pięciu minutach znajomości - ku ździwieniu wszystkich powiedziałam to z wymalowaną pewnością na twarzy - A jak ci coś Deidara nie pasuje, to twój problem. I tak inną drogą, to gdzie się podziało twoje "un"?
- Poszło sobie, un- odpowiedział z uśmiechem, ale dopiero teraz do niego dotarło i złapał się rękoma za usta po czym je szybko oddalił
- No wiesz co, żeby tak na obiedzie się całować przy wszystkich to już chyba przesada, nie prawdaż?
- Zaraz zaraz, un. Skąd wiedziałaś, że gdy coś mówię powinienem mówić także "un", un? I skąd wiedziałaś o moich ustach na rękach, un?
- Powiedzmy, że zgadłam
- O nie, nie, z ustami mogłaś zgadnąć, bo to w moim klanie rodzinne, ale nie przypominam sobie, żebym coś przy tobie mówił. 
- W takim razie podpowiem, że wiem o wszystkich jeszcze całkiem sporo, może być?
- Dobra, narazie ci odpuszczę ten temat, bo coś kręcisz. Mówiłem także, że dziwię się, czemu się nie boisz przebywać z całym Akatsuki w jednym pomieszczeniu.
- Hmm... Szczerze? Gdybym walczyła z wami wszystkimi na raz bym raczej wygrała. Ale nie wnikajmy w to na razie. A teraz wybaczcie moi mili, ale idę do pokoju.
W drodze powrotnej spotkałam na korytarzu Tobiego, który skakał i krzyczał coś ze szczęścia.
- Tobi? Co jest?
- O! Aisu-chan! Tobi jest szczęśliwy!
- Tak? A czemu? - spytałam z zainteresowaniem
- Bo na początku Tobi był szczęśliwy, bo Aisu-chan nie nakrzyczała na Tobiego gdy ją przytulił, tylko zrobiła Tobiemu kanapki i go zostawiła samego w kuchni, żeby Tobi mógł zjeść, a później jak Tobi słuchał jak Deidara senpai pyta się Aisu-chan czemu się kumpluje z Tobim, a Aisu-chan powiedziała mu, że się z Tobim nie kumpluje to Tobiemu chciało się płakać, a jak Tobi usłyszał jak Aisu-chan mówi, że się z Tobim nie kumpluje tylko przyjaźni to Tobi był jeszcze bardziej szczęśliwy!
- Naprawdę?- zdziwiłam się bardziej takim natłokiem słów, niż ich sensem
- Tak! Jeszcze nikt tutaj nie powiedział Tobiemu, że się z nim przyjaźni!- no nie, teraz to wymiękłam, normalnie słyszałam jego historię pare razy i nigdy nie chciało mi się płakać, ale w jego głosie było tyle żalu i radości, że nie wytrzymałam i jedna łza spłynęła mi po policzku. Gdy zauważyłam, że Tobi przygląda się jej uważnie z lekko przechyloną głową otarłam ją szybko i z uśmiechem na ustach powiedziałam - To jak Tobi? Mogę cię odprowadzić do pokoju?
- Tak! Aisu-chan odprowadzi Tobiego do jego pokoju! A czy Aisu-chan wie gdzie jest pokój Tobiego?
- No jasne! Przecież sama mam swój pokój naprzeciwko! - po kilku okrzykach radości Tobiego wreszcie dotarliśmy pod nasze pokoje
- Hmm.. No, to pa, Tobi!
- Pa Aisu-chan!
Czyżby mnie lubił? Chociaż nie wiadomo, co on myśli. On cały czas udaje, więc czemu teraz by tego nie robił? Po chwili myślenia o nim umyłam się i poszłam spać, mimo, że była jakaś siedemnasta. Położyłam się na łóżku i po chwili zasnęłam.

Jakby ktoś jeszcze nie zauważył: mam obsesję na punkcie Obito :v Co wcale nie znaczy, że fabuła będzie się kręcić wokół niego B) Piszcie, czy się podoba :)

Aisu w AkatsukiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz