Rozdział 10

372 27 19
                                    

A oto przedstawiam przed państwem najnowszy rozdział!

___________________

Sama już nie wiem, co miał oznaczać ten dziwny, a jednocześnie odrobinę przerażający sen. Poza kilkoma koszmarami w dzieciństwie, moje sny były raczej odzwierciedleniem pomniejszych marzeń.

Tak czy inaczej, to chyba nie moment na zamyślanie się. Nie wiem, co odbiło Sasoriemu, by stwierdzić, że bez problemu przejdziemy przez niemały kawał pustyni w samo południe. I to w długich, czarnych płaszczach.
Upał stawał się dla mnie nie do zniesienia już jakąś godzinę temu i, jeśli nadal będziemy iść w tym palącym słońcu, to chyba zemdleję.
Poprawka - na pewno zemdleję.
Zastanawiam się, czy torturowanie mnie sprawia mu jakąś dziką przyjemność, czy może nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, co przeżywam.

W sumie sama dziwię się, że nie zwróciłam mu uwagi na czas, gdy tylko weszliśmy w ten suchy i wietrzny klimat. O czym ja myślałam, że nawet tego nie zauważyłam?!
Ach, no tak. Prawdopodobnie o śnie i innych takich. Bywa.

- Sasori? Nie uważasz, że jest ciut... No wiesz... Za gorąco, duszno, wietrznie, piaszczyście i takie tam na przechadzanie się o tej porze po pustyni?
- Hm? Nie, dla mnie jest w porządku - przeklnęłam w myślach. To oczywiste, że marionetce takie rzeczy nie przeszkadzają.
- A nie moglibyśmy chociaż pobiegnąć? Mimo wszystko to byłoby lepsze od długiego marszu.
- Możemy, jeśli nie zrezygnujesz w połowie. W takim wypadku cię tu zostawię.
- Ojej, jak miło - ucięłam - Więc chodź już, bo w końcu to ja cię zostawię - odgryzłam mu się i zaczęłam biec.

Sasori po chwili wyrównał ze mną krok i odrobinę wyprzedził. Nie miałam zamiaru się ścigać, tylko utrzymywać stałe tempo. Poza tym, to on był tu od nawigacji. Mi w Sunie zdarzyło się być może raz, czy dwa, więc nie znałam jej położenia na tyle dokładnie, by bez problemu tam trafić.

*Dwie godziny później*

- Ledwo żyję - wysapałam nawet nie oczekując odzewu.

Mimo, że mieliśmy jakiś czas temu jeden postój przy oazie, nie nacieszyłam się zbyt długo odpoczynkiem. Kilka minut po naszym przyjściu pojawiły się dwa oddziały ANBU, tak więc musieliśmy się stamtąd zmywać. Co prawda, ci ninja nie mieli z nami szans, ale, jak to stwierdził Sasori, nie możemy dać znać wiosce, że tutaj jesteśmy. No cóż.

- Powinniśmy dotrzeć do murów wioski za kilka minut - powiedział Akasuna.
A mi w tym momencie na chwilę odebrało mowę. W końcu to on odezwał się pierwszy!
- Tak? Jakoś nigdzie ich nie widzę - odparłam rozglądając się do okoła.
- Zaraz zobaczysz.

Faktycznie. Po wcześniej wspomnianych kilku minutach, ujrzałam mury wioski. Ale nie, nie daleko od nad. Były one maksymalnie pięćdziesiąt metrów dalej, co było dosyć zadziwiające.

- Ale jak? - zapytałam.
- Zapewne za sprawą Kazekage oraz zwykłego piasku niesionego przez wiatr.
- Rozumiem - ucięłam i zamyśliłam się spoglądając na wielką ścianę.

Sięgnęłam po manierkę, by napić się w końcu wody. Zastanawiam się, czemu jeszcze strażnicy nas nie wykryli. No cóż, pewnie jeszcze mało wiem.
Po ugaszeniu pragnienia, schowałam pojemnik do plecaka.

- Od czego zaczynamy? - zapytałam chcąc poznać nasz plan.
- Najpierw musimy ją znaleźć. Na naszą niekorzyść, ona może pałętać się po całej wiosce.

Pokiwałam głową ściągając płaszcz w czerwone chmury oraz słomiany kapelusz. W sumie, ciekawie mogłoby być, gdybym weszła w tych ubraniach do wioski. Myślę jednak, że przetestuję to kiedy indziej.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 16, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Aisu w AkatsukiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz