5

2.3K 52 17
                                    

Nastepnego dnia obudziłam się przed Wiktorem. Chwilę leżałam i przyglądałam się spokojnie śpiącemu koło mnie mężczyźnie. Odszukałam swój telefon z zamiarem sprawdzenia godziny. Było dopiero po ósmej, a do dyżuru o dziesiątej mieliśmy jeszcze półtorej godziny, dlatego postanowiłam wstać i zrobić śniadanie. Zosia miała dzisiaj na drugą lekcje, dlatego wchodząc do kuchni byłam zaskoczona gdy zastałam ją siedząca przy stole.
-Cześć Zosiu. Coś się stało, że już nie śpisz? -zapytałam zdziwiona
-Cześć Aniu. Nie, po prostu nie mogłam spać..-odpowiedziała smutna
-Napewno nic więcej się nie wydarzyło? Mnie możesz zawsze wszystko powiedzieć -odparłam siadając koło niej
-Wiesz...wczoraj pokłóciłam się z chłopakiem, a kiedy próbowałam z nim później porozmawiać, żeby wszystko wyjaśnić to nie chciał mnie nawet słuchać
-Widocznie potrzebuje to wszystko przemyśleć. Daj mu może trochę czasu, a zobaczysz wszystko się wyjaśni -próbowałam jakoś pocieszyć nastolatkę
-Może masz racje. To co skoro już i tak nie śpimy to może w takim razie zrobimy jakieś śniadanie? -zapytała już z nieco lepszym humorem  
-Pewnie. Na co masz ochotę?
-Hmmm...na naleśniki -uśmiechnęła się zadowolona
-No to w takim razie bierzmy się do pracy
--------------------
Podczas robienia naleśników dużo rozmawiałyśmy i wygłupiałyśmy się. Przy pracy towarzyszyły nam wesołe melodie lecące z radia, które zaczęłyśmy śpiewać z uśmiechem na ustach. W miedzy czasie Wiktor zdarzył wstać i słysząc nasze śmiechy przyszedł do kuchni. Będąc na miejscu obserwował nas stojąc opartym o framugę drzwi.
-Co wam tak z samego rana wesoło dziewczyny? -zapytał nagle z uśmiechem podchodząc i witając się z każda z nas
-O cześć tato. Wesoło bo mamy dzisiaj dobre humory prawda?-odpowiedziała Zosia
-Dokładnie -uśmiechnęłam się szeroko
-Co dobrego tutaj robicie? -spytał obejmując mnie od tyłu
-Naleśniki. Zjesz z nami? -zaproponowałam
-Z wielką chęcią. To ja wam może pomogę i nakryje do stołu- zaproponował pomoc Wiktor
Chwile później całą trójką siedzieliśmy przy stole i zajadaliśmy śniadanie. Poranek minął nam w bardzo przyjemnej atmosferze. Po zjedzonym posiłku każde z nas powoli zaczęło szykować się do wyjścia. Zosia do szkoły a my do pracy. W związku z tym, że dzisiaj jest piątek postanowiliśmy pojechać wraz z Zosią gdzieś na weekend.
-Zosiu co ty na to, żebyśmy pojechali na weekend nad jezioro? -zaproponował Wiktor dopijając herbatę
-W sumie czemu nie, to bardzo fajny pomysł -odpowiedziała zadowolona
-To decyzja podjęta. W takim razie jak skończysz lekcje to możesz przyjść do nas na bazę i wtedy razem pojedziemy do domu, a po drodze ustalimy szczegóły -powiedziałam zadowolona z nadchodzącego wyjazdu
-Dobrze, a teraz lecę bo nie chce się spóźnić na lekcje. Trzymajcie się
-Pa kochanie. Miłego dnia-odpowiedzieliśmy równocześnie
-My chyba też powinniśmy się zbierać, jeśli nie chcemy się spóźnić do pracy- usłyszałam głos mężczyzny
-Masz racje. Lepiej chodźmy bo Góra będzie zły
-----------------------
Niedługo potem byliśmy już na miejscu. Wysiedliśmy z samochodu i objęci weszliśmy do środka stacji. W kuchni stała Martyna z Renata rozmawiając o czymś, a Adam z Piotrkiem grali w piłkarzyki.
-Dzień dobry wszystkim -przywitałam się
-Czołem młodzieży -zawołał Wiktor
-Dzień dobry -odpowiedzieli zgodnie ratownicy
-No i co Adaś. Myślałeś, że mnie pokonasz? -śmiał się Piotrek po wygranej z kolegą
-E tam. Jak nie tym razem to na rewanżu mi się uda. Jeszcze zobaczymy kto będzie się śmiał ostatni- mówił pewien siebie Adam
Ja w miedzy czasie poszłam do szatni się przebrać. W ślad za mną ruszył również mężczyzna. Gdy poprawiałam włosy przed lusterkiem Wiktor objął mnie w pasie i szepnął mi na ucho:
-Nie mogę się doczekać naszego wyjazdu. W końcu będziemy mieli chwile odpoczynku
-To prawda. Wszystkim należy nam się chwila relaksu- uśmiechnęłam się
Kiedy wyszliśmy przebrani z szatni Wiktor poszedł do kuchni zrobić sobie kawy, a ja poszłam się przewietrzyć. Na zewnątrz na ławce siedziała Martyna.
-Mogę się dosiąść? -spytałam
-Pewnie. Widzę, że ci się układa -odpowiedziała z uśmiechem na ustach
-Jak narazie tak. Wreszcie czuje, że żyje. Ale ty też cała w skowronkach
-To dzięki Piotrkowi. Po tej całej sytuacji z Potockim pokazał mi, że naprawdę mu na na mnie zależy
Niestety nasza miła rozmowę przerwało nagłe wezwanie:
24s zgłoś się
-Zgłaszam się 24s
Macie wezwanie na ul. Śląska 12. Młody mężczyzna wyskoczył z pierwszego piętra przez okno
-Przyjęłam. Dobra Martyna leć po Piotrka i jedziemy
-------------------------------
Chwile pózniej byliśmy na miejscu. Po wstępnym badaniu okazało się, że mężczyzna ma złamaną prawa rękę i lewa nogę. Jego znajomi powiedzieli, że prawdopodobnie podczas imprezy coś wziął i potem zaczął się dziwnie zachowywać. Zabraliśmy pacjenta do karetki i przetransportowaliśmy do szpitala.
Przez resztę dnia nie mieliśmy zbytnio poważnych wezwań. Kilka zatruć, jakieś zasłabnięcia, poród i wypadek samochodowy.
-------------------------------
Wreszcie nadszedł koniec naszego dyżuru, a w bazie czekała już na nas Zosia
-Cześć młoda -przywitałam się wchodząc na stacje
-Cześć Aniu. Taty nie ma?- zapytała
-Miał jakieś nagłe wezwanie ale może niedługo wróci. Pójdę się tylko przebrać i zaraz wracam dobrze?
-Jasne przecież nigdzie mi się nie spieszy -zaśmiała się
Chwilę później siedziałyśmy z Zosią na kanapie czekając na powrót mężczyzny. Mijała już kolejna godzina a zespół dalej nie wrócił. Nastolatka zaczęła się niepokoić, więc postanowiłam zadzwonić do Wiktora. Niestety za każdym razem włączała się poczta głosowa. Obie odchodziłyśmy od zmysłów co mogło się stać jednak nikt nie myślał, że prawda okaże się taka straszliwa.
-------------------------  

Cześć oto kolejna część przed wami. Mam nadzieję, że się podoba. Dziękuje wszystkim, którzy czytają i komentują to motywuje. Nawet się nie spodziewałam a jest już ponad 800👀 i 60🌟jesteście wspaniali. Trzymajcie się ciepło 😘

Miłość ponad wszystko Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz