60

10.9K 652 300
                                    

Postanowiłam zostać w Korei. Jako, że moi rodzice są bogaci to nie ma problemu z wynajęciem czegoś. Właśnie za godzinę mam pójść z Tae poszukać jakiegoś mieszkania. Nie mogę uwierzyć, że w końcu jesteśmy razem. Odeszłam z klubu a dziewczyny mają dzisiaj lot. Będę za nimi tęsknić. No może nie z każdym ale za większością. Były dla mnie jak rodzina.

--"--

Siedziałam na ławce w parku, bawiąc się telefonem. Nagle ktoś wyrwał mi z rąk urządzenie. Wystraszona a zarazem zdziwiona, że "złodziej" nie ucieka, spojrzałam w górę.

- Taehyung! Wystraszyłeś mnie!- Gwałtownie wstałam i odebrałam swoją własność.

- Horrorów się nie boisz a mnie tak? Dziwna jesteś.- Zauważył po czym zachichotał.

- A ty co? Niby normalny?- Spytałam zarzucając ręce na jego szyję.

- Nie. Dlatego do siebie pasujemy.- Chwycił mnie za biodra i pocałował.

- Będziemy tak stać i się całować czy znajdziemy mi jakieś mieszkanie?- Delikatnie się uśmiechnęłam się.

- Tak. Chodź.- Złapał moją dłoń i ruszył w tylko jemu znanym kierunku.

Po paru ulicach oppa oznajmił, że pierwszy lokum znajduje się w budynku przed nami. Oczarowana architekturą szłam nie zwracając uwagi na to co się wokół mnie dzieje.

- Justyna uważaj!- Usłyszałam krzyk Tae, a zaraz po tym leżałam na ziemi. Usłyszałam pisk opon i zobaczyłam czarne auto zawracające. Za kierownicą siedziała dobrze znana mi osoba. Z przerażeniem w oczach spojrzałam na ulicę gdzie zobaczyłam Tae w wielkiej plamie krwi, która z każdą chwilą robiła się coraz większa. W moich oczach momentalnie pojawiły się łzy.

Uratował mnie.

Podbiegłam do bezwładnego ciała, a wokół zebrali się ludzie.

- Tae! Tae! Ocknij się! Tae słyszysz mnie?!- Chwyciłam hi za ramiona i zaczęłam potrząsać.- Niech ktoś mu pomoże! Zadzwońcie po karetkę!

Spanikowałam. Jakiś Pan podszedł do nas i odciągną mnie od niego.

- Co Pan robi?! Proszę mnie zostawić!- Wyrywałam się.

- Uspokój się. Tak my nie pomożesz.- Próbował uspokoić mnie.

- Ale Tae...- Przerwał mi

- Zaraz przyjedzie karetka.- Powiedział kojącym głosem.

Tak jak mówił szybko przyjechała karetka. Wzięli ho na nosze i wpakowali do pojazdu. Wyrwałam się mężczyźnie i podbiegłam zanim zdążyli zamknąć.

- Mogę z wami jechać?- Spytałam z nadzieją.

- Kim Pani jest?- Spytał jeden z nich.

- Narzeczoną.- Wymyśliłam na poczekaniu.

- Proszę szybko wsiadać. Nie mamy czasu.- Pośpieszył mnie.

________________________________________
10/10

Dam dam dam!
Ktoś się spodziewał?
Jeszcze zostały trzy rozdziały i koniec.

Ato koniec naszego maratonu.
Następny rozdział w poniedziałek.

Następny rozdział w poniedziałek

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Snapchat || Kim Taehyung Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz