Rozdział 1

5.6K 157 22
                                    


-Skończone- mruknął z zadowoleniem rzucając pliki kartek, na ciemne biurko. Czarnowłosy mężczyzna, uśmiechnął się ironicznie sięgając po kartki, następnie nawet na nie nie spoglądając włożył je do czarnej teczki, gdzie trafiały wszystkie zakończone misje. Schował teczkę do szuflady zamykając ją z cichym trzaskiem. 
-Teraz zajmiesz się tym- rzucił mu czerwoną teczkę, która spadła wprost na kolana blondyna. Draco leniwym ruchem podniósł teczkę, mrużąc przy tym swoje stalowe oczy. 
-Wysyłasz mnie samego na misję samobójczą?- Zapytał zaciekawiony przeglądając akta.
-Nie, ale możesz się zabić mnie to nie przeszkadza- odpowiedział, odchylając się na fotelu do tyłu- Dam Ci najlepszego partnera, który wróci w tym tygodniu- Draco przechylił głowę, w bok lekko przymykając swoje powieki. 
-Dasz mi kolejnego, frajera, który nawet nie potrafi rzucić najzwyklejszego zaklęcia? - Harry uśmiechnął się przebiegle, kciukiem przejeżdżając po dolnej wardze. 
-Na razie nie zamartwiaj tym, swojego móżdżka Malfoy- rzucił wyraźnie rozbawiony-A teraz wynocha, nie mam zamiaru spędzić tu nocy zwłaszcza z tobą   – Draco uśmiechnął się ironicznie, palcami bębniąc w czerwoną teczkę, która leżała na jego kolanach. 
-Parkinson całkowicie Tobą zawładnęła co Potter?- zadrwił. 
-Zamknij się Malfoy tobą zawładnęło za to, co innego. 
-Oj bliznowaty, jak mogłeś dać się babie- Harry rzucił mi pobłażliwe spojrzenie, na co blondyn prychnął- Nawet Parkinson da się ujarzmić. Na każdą jest sposób. 
-Ty i te twoje rady Malfoy prędzej  one wprowadzą mnie do grobu niż rodzina Parkinson. 
-Do jutra Potter - mruknął wychodząc z jego gabinetu gdy oddalił się od jego gabinetu przystanął na chwilę na korytarzu oglądając się za siebie - Bliznowaty ciamajda, a nie mężczyzna- burknął pod nosem ruszając się w stronę windy. Nacisnął pozłacany guzik przywołujący windę w między czasie, poprawił swoją czarną skórzaną kurtkę.
-Nawet Parkinson nie dałbym się stłamsić, jak Potter - warknął pod nosem wchodząc do widny. Palcem wcisnął guzik z literą P. Oparł się o ścianę, w myślach wyobrażając sobie dzisiejszą imprezę. On i jakaś dziewczyna na jedną noc do tego alkohol o tak to idealne połączenie. Już sobie wyobrażał, piękną kobietę dobierającą się do niego, gdy dźwięk widny wyrwał go zamyślenia. Zaklną pod nosem kierując się w stronę swojego samochodu. Wsiadł w swoje sportowe auta, dźwięk silnika była dla niego idealna muzyką. Ruszył z piskiem opon, kierując się pod wyznaczone miejsce spotkania z swoim przyjaciółmi. 

 Zaparkowała tam gdzie zawsze, wysiadł zablokowując samochód. Wszedł bez kolejki do swojego ulubionego klubu, co spotkało się z wiązankami przekleństw, burknięć kierowanych w jego stronę. Wszedł do środka a jego oczy od razu powędrowały na tłum tańczących dziewczyn, skąpo ubranych, odważnie ruszających w rytm klubowej muzyki. Loże oraz stoliki z idealnym widokiem na parkiet świeciły pustkami, tylko przy jednym okrągłym stoliku siedziało dwóch mężczyzn. Draco od razu ruszył w ich kierunku niby przypadkiem  potrącając parę osób.
-Siema smoku- krzyknął lekko podpity Zabini unosząc swoją prawą dłoń. Nott skinął jedynie blondynowi głową. Draco usiadł na krześle obok Notta, który zawzięcie się w coś wpatrywał.
-Za ten wieczór - krzyknął Blaise. wlewając do gardła kolejnego drinka tego wieczoru.

-Już jest moja - Nott od razu poderwał się z miejsca, kierując się w stronę atrakcyjnej kobiety.
-Ja dziś od puszczam- mruknął Zabini nalewając sobie alkoholu- Albo w sumie, mówią że trzeba iść za głosem serca, a ono mówi że ta laska jest bardzo do-dobra - wstał na równe nogi, nie zważając na blondyna, który został sam. 
-Witaj przystojniaku - uśmiechnął się seksownie słysząc kobiecy głos, zerkając w bok na seksowną, atrakcyjną  blondynkę, która dosłownie wypychała swój biust prosto w jego twarz.
- Witaj piękna  - mruknął z seksowną chrypą w głosie, pochylając się w kierunku jej czerwonych kuszących ust.
-Może pójdziemy gdzieś  - zagryzła dolną wargę przyciągając go bardziej do siebie za kark, gdzie splotła swoje dłonie.
-Do mnie?
 -Doskonały pomysł - szepnęła do jego ucha, jedną ręką zjeżdżając po szyj, po torsie zatrzymując się na jego kroczu. Uśmiechnęła się zachęcająco, zaciskając swoją dłoń na jego najczulszym miejscu. Syknął, nabierając więcej powietrza do płuc. 

Zamruczał pod nosem, przewracając się na drugi bok. Zmarszczył brwi, czując coś ciepłego, dziwnego pod swoją dłonią. Otworzył jedno oko, chcąc sprawdzić, co lub kto leży w jego łóżku. Otworzył drugie oko, mrugając nimi kilka razy. Spojrzał w bok, gdzie leżała za pewne naga blondynka, która spała w najlepsze zakopana w jego najlepszej, ulubionej zielono satynowej pościeli. Wstał do pozycji siedzącej, obrzucając spojrzeniem swoją sypialnię. Jego ubrania  oraz nieznajomej leżały po rozrzucane po całej drewnianej podłodze. Wstał z łóżka przecierając dłońmi swoje oczy, przez co  potknął się upadając z hukiem prosto na zimne drewniane panele.
-Kurwa - syknął pod nosem obracając się na plecy - Kurwa nigdy więcej - mruknął niezdarnie próbując podnieść się z zimnej podłogi. Gdy stał na równych nogach, spojrzał w dół na białą prześwitującą koszulkę należącej do blondynki która mimo hałasu wciąż smacznie spała.
-Głupia szmata - warknął pod nosem, kopiąc bluzkę gdzieś w bok. Ruszył prosto do łazienki,  od razu wszedł pod prysznic odkręcając zimną wodę. Oparł dłonie o ścianę, wyłożoną ciemnymi kafelkami. Głowę schylił w dół zamykając oczy, pozwalając by zimne krople wody spadały na jego gorące ciało. Z minuty na minutę woda stała się co raz bardziej gorąca, co zmusiło Draco'na do wyjścia z prysznica. Chwycił biały puchowy ręcznik, owijając się nim w biodrach, wszedł do swojej sypialni po drodze zbierając porozrzucane rzeczy blondynki. Nie wahając się ani razu rzucił w nią, jej ubraniami. Obudziła się od razu  z cichym piskiem, Draco wywrócił oczami podchodząc do swojej szafy.

-Ubieraj się, im szybciej znikniesz tym lepiej - powiedział chłodno, wyciągając z szafy białą koszulę. 
-Nie udawaj takiego twardziela, chodź tu do mnie - zaśmiał się pod nosem, obracając się do niej przodem. 
-Jesteś głucha czy głupia?

-Myślałam, że było Ci dobrze- mruknęła marszcząc swoje, ciemne brwi.
-Dobrze?- zapytał kręcąc głową - Kochanie w tym łóżku, były lepsze od Ciebie a teraz grzecznie zbieraj swoje rzeczy i wynocha. Nic tu po Tobie- zostawił ją samą, wychodząc do salonu- Masz pięć minut!- Krzyknął idąc do swojej kuchni, w celu zrobienia sobie mocnej kawy. Z filiżanką świeżej parującej, spojrzał na wielki kuchenny zegar, który wskazywał 7;45. 
-Kurwa spóźnię się się- warknął pośpiesznie wypijając kawę. Skrzywił się czując parząco ciecz w swoim gardle. Natychmiast wpadł do pokoju, przebierając się w wcześniej naszykowane ubrania
-Jesteś  cholerny dupkiem- prychnął pod nosem, nawet nie przejmując się słowami blondynki. 
-Jeszcze tu jesteś – burknął z odrazą na tyle głośno by w pełni usłyszała każde jego słowo. Cichy szloch, trzask drzwiami, cisza co wprawiło go choć trochę w lepszy nastrój. Wyszedł równo o 8;00 zjechał winda na sam dół. Zignorował brunetkę, która zalotnie się do niego uśmiechnęła, za każdym razem gdy mijali się w windzie. Podszedł do swojego ukochanego auta. Wyjechał z piskiem opon za raz jednak utknął w korku, który kończył się pod jego mieszkaniem. Walnął dłonią w kierownicę.
-Po cholerę wam prawko jazdy, jak wy jeździć nie umiecie - krzyknął trąbiąc na biały samochód przed nim.
 Dojechał pod ministerstwo mocno spóźniony, gdy tylko dotarł na swoje piętro od razu skierował się do swojego biura. Mocno trzasnął drzwiami, ściągając z swoich ramion skórzaną kurtkę rzucając ją na czarną kanapę. 
-Lorena!- krzyknął siadając za biurkiem. 
-Gdzie są papiery?- syknął wskazując na psuty blat.
-Przepraszam panie Malfoy – powiedziała wystraszona, kuląc się pod jego wzrokiem. 
-Nie za to Ci płacę, no już na co czekasz. Rusz się kobieto- zasiadł za biurkiem..


~~Francja~~

Hermiona stała przy oknie w jednej dłoni trzymając kieliszek z czerwonym winem. Na jej twarzy widniał lekki uśmiech, a oczy wpatrywały się w oświetloną Wieżę  Eiffla.
-Jane- odwróciła się przodem do wysokiego szatyna, posyłając mu jeden z jej czarujących uśmiechów. Mężczyzna zabrał jej kieliszek, odkładając go na szklany czarny stolik. 
-Dobrze wiesz, że nie lubię, jak mnie tak nazywasz- uśmiechnął się przepraszającą oplatając swoje ręce wokół jej tali przyciągając, ją w swoją stronę. 

-Lubię, gdy się złościsz- pochylił się nad jej twarzą - Jesteś w tedy taka seksowna – mruknął składając pocałunek na jej szczęce. 
-Szkoda, że już...- uniemożliwiła mu dalszą wypowiedz, przywierając do jego ust. Z początku nie oddał pocałunku, co zachęciło Hermionę do dalszego działania. Jej zwinne dłonie, dostały się pod jego czarną koszulkę, która idealnie opinała jego umięśniony tors, nim odpięła suwak od dżinsów. Chwycił delikatnie  jej nadgarstki.
-Fabien - mruknęła, oburzona wpatrując się w jego ciemne oczy - Nie rozmawiajmy o tym teraz - poprosiła. 
-Nie wiem, czy zasłużyłaś. Byłaś bardzo niegrzeczna- zniżył głos, puszczając jej nadgarstki. Jego dłonie od razu znalazły się, na jej pełnych biodrach.
-To, na co czekasz?
-Co, Ty ze mną robisz ma belle?

Dramione We found loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz