Rozdział 13

2.2K 95 15
                                    

 Hermiona leżała na brzuchu z głową, ukrytą w satynowej pościeli, jedyną oznaką życia był cichy pomruk, wydostający się jej ust. Otworzyła oczy szybko mrugając, po chwili z powrotem zamknęła z powodu, rażącego światła. Przewróciła się na plecy skrzywiła się czując, dziwny ból, w dole pleców. Dźwignęła się na łokciach, rozglądając po pokoju.
-Moja głowa- jęknęła, prawą dłonią dotykając skroni.
-Widzę, że nareszcie wróciłaś do żywych- przymknęła oczy, ciężko wzdychając. Cichy chichot, niechcianego gościa, przyprawił, ją o niemiłosierny ból głowy- Kac, morderca wita - poczuła, jak materac obok niej, się ugina, poczuła mocny zapach, męskich perfum. Nie rozpoznawała ich, a pulsujący ból głowy, z każdą minutą stawał się nie do zniesienia.
-Kimkolwiek, jesteś odjedź- syknęła łapiąc się za głowę, wyciągnął w jej stronę dłoń, mała flaszeczka zabłyszczała w jego dłoni, przez promienie słoneczne wpadające do pokoju.
-Co, to?- Zapytała, wpatrując się w buteleczkę.
-Na kaca, bierz, póki, jestem dobry – wzięła od, niego eliksir, otwierają buteleczkę. Jednym chlustem, wypiła całą zawartość.
-Dzięki.
-Wcześniej, się wczoraj zebraliście- zamrużyła, swoje oczy wpatrując się roześmiane, oczy Blaise.
-Nic, nie pamiętam- oświadczyła, załamanym tonem.
-Draco, za to, doskonale pamięta.
-A skoro mowa o nim, gdzie jest, Malfoy i co Ty tu, robisz?.
-Jest, już po dziesiątej, za godzinę zamykają bufet. Postanowiłem się, and Tobą zlitować, więc Cię obudziłem- wyjaśnił – Wracając, do smoka, je śniadanie. Pośpiesz, się za nim rzuci się na, tę blondynkę, co się do nas dołączyła- wstał z łóżka, poprawiając swoje ubranie. Blaise wyglądał, zdumiewająco, dobrze w jasnych, dżinsach oraz ciemno zielonej koszulce.
-Jaką, blondynkę?
-Przedstawiła się, nam, jako asystentka, ministra ma na imię Laura- odpowiedział wzruszając ramionami-, Chociaż, wydaję się dziwna, co jest jeszcze ciekawsze, bo...
-Nie, lubisz blondynek?- Spytała, przerywając jego wypowiedź.
-Lubię, ale wolę rude – mrugnął do niej.
-Wyjdź, muszę się ubrać.
-Możesz się ubrać, przy mnie nie raz widziałem gołą kobietę- poruszył brwiami, usta wyginając łobuzerskim uśmiechu.
-Zabini!- Krzyknęła zabijając, go wzrokiem.
-Dobra, już dobra- uniósł do góry, ręce w geście podania. Wyszedł, dwa razy, oglądając się przez ramię.
Hermiona usiadła na łóżku, spuszczając stopy, na zimne panele. Weszła do łazienki, instynktownie spojrzała w dół miała na sobie jedynie czarną koronkową bieliznę. Oblała się rumieńcem, widział ją, w samej bieliźnie, przecież sama nie wygramoliła się z sukienki. Odsunęła od siebie te myśl, wchodząc pod prysznic. Po szybki prysznic za pomocą różdżki ułożyła swoje włosy. Założyła białą bieliznę, oraz zielną sukienką do tego kurtka dżinsowa. Na stopy założyła ulubione baleriny, do tego okulary przeciwsłoneczne. Uśmiechnęła się do siebie w lustrze. Zeszła na dół, przy recepcji skręciła w lewo, znalazła przy basenie. Z daleka, zauważyła blondyna, wiedziała ten jego firmowy uśmieszek, ten wzrok jak patrzył na tą blondynkę. Pokręciła głową, jak mieli udawać dobre narzeczeństwo, gdy ten podrywał każdą możliwą kobietę.
-Hermiona – rozradowany głos Notta, zabrzmiał przerywając, rozmowę między blondynem a blondynką. Draco, spojrzała, na Hermione skanując każdy milimetr jej ciała.
-Mam nadzieję, że wsypałaś się kochanie- zagadnął uśmiechając się rozbrajająco, panna Granger, uśmiechnęła się lekko, nie dając po sobie poznać zażenowania.
- Dawno tak, dobrze nie spałam – odparła siadając obok, Malfoy- Hermiona Granger a pani?– Podała jej swoją dłoń, patrząc na blondynkę przyjaznym wzrokiem.
-Jestem Laura – odpowiedziała ściskając jej dłoń.
-Dobrze, że jesteś Hermiono, właśnie rozmawialiśmy o dzisiejszym balu- Hermiona chwilowo zadziwiły słowa Notta, po chwili jednak przypomniała sobie, że minister coś tam wspominał pod czas wczorajszej rozmowy.
-Aaa no tak, zapomniałabym- mruknęła , nalewając sobie soku – To, o, której rozpoczyna się bal?.
- O, 20: 00,dziś wieczorem. Nasze ministerstwo zawsze organizuje bal, o tej porze roku. Macie szczęście, że przyjechaliście akurat teraz, u nas są najlepsze uroczystości- zaśmiała się, a Hermiona wywróciła oczami. W Anglii ministerstwo, też organizowało najlepsze bale i uroczystości, miała już to powiedzieć. Ale powstrzymała się nie chciała wdawać się z Laurą w żadne, rozmowy a zwłaszcza na takie tematy, których nie lubi.
-No to musimy udać się na zakupy – Hermiona uniosła zdziwione spojrzenie na Diabła, dopiero teraz dotarło do niej znaczenie jego słów. Ona też nie miała żadnej godnej sukienki na ten bal. W ogóle nie spodziewała się takich uroczystości, pod czas ich misji.
-Nie tylko ty- mruknęła naburmuszona, nie tak chciała spędzić ten dzień.
-Mogłybyśmy się razem wybrać na zakupy, ale mam inne jeszcze sprawy do załatwienia – zagadnęła opierając głowę na dłoni, Hermiona dziękowała w duchu Merlinowi. Nie bardzo podobała jej się perspektywa zakupów, a zwłaszcza z Laurą.
-Ja wolę inny rodzaj spędzania czasu – odpowiedziała Miona, upijając łyk soku.
-Jeśli będziesz mieć czas, możesz wpaść na chwilę pomożesz Gran.. Hermionie w doborze sukni - blondyn poczuł kopnięcie, Hermiona kopnęła go z całej siły prosto w kostkę. Draco lekko się skrzywił z powodu, bólu objął swoją partnerkę w tali przyciągając do siebie- Pożałujesz – syknął jej do ucha, odsunął od jej głowy swoją twarz z udawanym uśmiechem.
-Ile, się znacie?- Zapytała, świdrując blondyna wzrokiem.
-Bardzo długo- odpowiedzieli, jednocześnie.
-Och, nawet za siebie odpowiadają – pisnęłam, zachwytem –Jesteście, tacy uroczy.
-Nawet, nie, wiesz, jak bardzo- skomentował Zabini, grzebiąc widelcem w talerzu- Czasem zachowują się, jak długoletnie, małżeństwo- dodał.
-Są gorsi, od moich rodziców, a jak się zaczną, kłócić. Czasami, lecą talerze – wtrącił Nott, posyłając ukradkowe, spojrzenie Zabiniemu.
-Och, to każdemu się zdarza. Ja kiedyś, swojego chłopaka zaatakowałam, kieliszkiem wina. Niestety, kieliszek, rozbił się na jego głowie.
-Nic mu, się nie stało?- Zapytała Hermiona, z troską.
-Niestety... kieliszkowi, tak- Nott, uniósł swoje brwi, a na jego twarzy pojawił się cień, uśmiechu.
-A, Twojemu chłopakowi?- Zapytał Zabini, opierając podbródek, na wewnętrznej stronie dłoni.
-Jest, cały i zdrowy, ale moje kieliszki nie.
-Tak, jak talerze, państwa Malfoy – westchnął, teatralnie Nott, przez chwilę wpatrując się w twarz, blondynki.
-Tak, biedne talerze- skomentował Diabeł, z szatańskim uśmiechem.
-Przesadzają- mruknął Draco, chciał kopnąć, Zabiniego, prosto w nogę, ale zamiast jego, trafił w Laurę.
-Ał, Czy, Ty kopnąłeś mnie?– Syknęła, z bólu, patrząc na młodego arystokratę.
-Nie, Hermiono czy ją kopnęłaś ?– Spiorunowała go wzrokiem, Draco uśmiechnął się , ironicznie. Zganianie, winy na innych to jego drugie Hobbi, za raz po lataniu na miotle i wkurzaniu Granger.
-Wybacz, złapał mnie skurcz- sprostowała, uśmiechając się przepraszająco.
-Nic, się nie stało. Mnie też, czasem łapiąc skurcze, polecam ci eliksir, musisz dostarczyć, swojemu organizmowi witamin.
Hermiona, skinęła gorliwie głową, upijając sok, pomarańczowy z swojej szklani. Sprytnie, zajęła czymś swoje usta, by tylko czegoś nie odpowiedzieć, przemądrzałej blondynce.
-Widzisz, kochanie sprezentuję Ci to, na urodziny- kopnęła go w kostkę, widząc zbolałą minę arystokraty, uśmiechnęła się szerzej.
-Oj, skarbie Ciebie, chyba też skurcz złapał– zaśmiała się promienie, on tylko obdarzył ja najbardziej piorującym spojrzeniem, na jakie było go stać.
- Muszę was już, opuścić. Mam, jeszcze parę spraw do załatwienia – odpowiedziała patrząc wprost na blondyna, Hermina miała ochotę walnąć ją prosto w twarz.
-Myślałem, że nigdy sobie nie pójdzie – Zabini odetchnął z ulgą, gdy Laura zniknęła im z oczu. Nott podzielał z nim te same odczucie, jedną zawiedzioną osobą był, Draco.
-Serio, talerze – syknął blondyn, mierząc swoich przyjaciół, wściekłym spojrzeniem.
-O, co Ci chodzi?- spytał Blaise, wzruszając ramionami.
-Idę na, zakupy- oznajmiła Hermiona, podnosząc się z swojego krzesła.
-Idę, z Tobą, nie zamierzam siedzieć tu, z tymi idiotami- oplótł, dłoń wokół jej nadgarstka, ciągnąc w stronę wyjścia.
-Tylko, się nie zabijcie, wy moje gołąbeczki – krzyknął za nimi Nott.
-Widziałem, to- skomentował Zabini, opróżniając swój talerz.
-Niby, co?
-To, jak się patrzyłeś na nią!
-Na Hermione?
-Na Laurę – odpowiedział.
-Zachowujesz, się jak zazdrosny chłopak.
-Ona, jest dziwna – wyznał, po chwili widząc rozbawiony wzrok, Notta.
-Bo na, Ciebie nie leci?

Dramione We found loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz