Rozdział 7

2.1K 83 7
                                    

Hermiona z 5 minutowym spóźnieniem dotarła do ministerstwa. Po drodze wpadła na kliku mężczyzn, jakimś cudem wciskając się na siłę do windy. Odetchnęła z ulgą, gdy znalazła się na swoim piętrze.
-Granger!- Krzyknął Zabini, widząc ją zmierzającą do swojego gabinetu.
-Zabini czy to ważne?- Zapytała zatrzymując się.
-Tak- odpowiedział.
-Słucham
-Dziś idziesz w teren wraz z Nottem- poinformował ją, wkładając ręce do kieszeni- Czeka na dole- dodał obracając się na pięcie- Dostałaś wczoraj papiery?- Zapytała przez ramię, zatrzymując się na chwilę.
-Tak dostałam i mam kilka pytań- położyła ręce na biodrach, patrząc na niego nieodgadnionym wzrokiem.
-Nie teraz, Nott czeka na dole- przypomniał jej odchodząc.
-Aha – mruknęła za nim rozkładając ręce, na boki. Ruszyła powrotem do winy, jadąc na dół. Nott czekał przy wyjściu, opierał się o nogą o budynek z rękami splecionymi na klatce piersiowej.
-Szybko- skwitował, patrząc na swój zegarek.
-Nie marnujemy czasu, jedziemy moim czy Twoim?- Zapytała, szukając w torebce kluczy.
-Moim chodź- wyciągnął klucze z kieszeni.
-To, co na dziś?
-Mam odwiedzić mieszkanie Browsa – odpowiedziała jej krótko, przekręcił kluczyk silnik obudził się do życia. Wyjechali na główną ulicę, Hermiona wpatrywała się za szybę. Oprała swoje rozgrzane czoło o chłodną szybę samochodu.
-Czemu tak długo, byłaś w Francji?- Uśmiechnęła się leniwie.
-Miałam misję- odpowiedziała, proso z mostu.
-Fajnie było?
-Nawet, nie wiesz, jak bardzo – zaparkował przed obskurnym budynkiem. Hermiona wszyła z samochodu, rozglądając się po ulicy.
-Chodź – zamknął samochód kierując się do środka budynku, chcąc nie chcąc ruszyła za nim.
-Dzień dobry a państwo to, do kogo?- Hermiona stanęła obok, Notta, gdy zatrzymała ich starsza pani.
-Dzień dobry, przyszłam do swojej przyjaciółki, a teraz wybaczy pani, ale śpieszy się nam- pociągnęło go za ramię wchodząc na schody.
-Gdzie te mieszkanie?- Spytała cicho w odpowiedzi wskazał na drzwi znajdujące się na pierwszym piętrze. Podszedł do drzwi, pociągnął za klamkę drzwi same się otworzyły, zaprosił ja gestem do środka.
-Cóż facet, chyba nie wie jak sprzątać- mruknęła patrząc na bałagan w mieszkaniu.
-A czego się spodziewałaś?– Prychnął, biorąc do ręki książkę leżącą na podłodze.
-To wygląda, jakby ktoś czegoś szukał- obróciła się wokół własnej osi.
-Nie wydaję mi się, może pospiesznie się pakował albo...- urwała patrząc na nią.
-Albo czegoś szukał – dokończyła. Usłyszeli szmery na schodach, klamka opadła w dół, oboje wyciągnęli różdżki.

Zabini, zrobił sobie mała przerwę, akurat wpadł do arpartamentu gdzie mieszkał jego najlepszy przyjaciel, kiedy tylko przekroczył próg jego mieszkania. Zatrzymał się w półmroku patrząc na swojego przyjaciela, z pod byka. Natomiast Draco, nie przejął się zbytnio wzrokiem Blaise, leżał rozłożony krzyżem na plecach gapiąc się w sufit na podłodze obok kanapy. Zabini chciał usiąść na fotelu, ale Draco natomiast skierował na niego swój wzrok, jakby wyczuwając zamiary swojego najlepszego kumpla.
-Co ty odwalasz?- Zapytał stając nad nim.
-Nic- odpowiedział beztrosko- Umieram nie widać?
-Stary urlop to nie koniec świata
-Nie wiem, co mam robić z tym czasem wolnym, ja tu umieram- warknął
-A czemu tak leżysz?- Zapytał spokojnie.
-Już mówiłem czekam na śmierć
-No to sobie poczekasz
-Mam dość Zabini, chcę do pracy- krzyknął ·
-Masz jeszcze przecież parę dni urlopu
-Nie wytrzymam tu
-To idź się zabaw z jakąś panienką
-Nie jeszcze, któraś sobie coś uroi, a tego już nie wytrzymam
-Idź na spacer
-Zabini czy się dobrze czujesz?
-To weź prysznic
-Już brałem
-Nie wiem Stary, co mam Ci poradzić, muszę wracać do ministerstwa- powiedział z uśmiechem.
-Nie! -Krzyknął – Nie zostawiaj mnie
-Przykro mi stary, ale praca wzywa – pożegnał się z nim machnięciem dłoni wychodząc z jego mieszkania.

Rzucili na siebie zaklęcie demaskujące, drzwi się otworzyły w progu stanęło dwóch mężczyzn. Weszli do środka pozostawiając otwarte drzwi.
-Nie ma go
-Przecież widzę nie jestem ślepy – burknął jeden.
-Wracam poczekamy na niego, aż się zjawi- skinął mu głową wychodząc pierwszy. Za nim wyszedł drugi z mężczyzn, zamknęli drzwi poczekali aż zejdą na parter.
-Nie tylko my na niego czekamy- zdjęła z siebie zaklęcie.
-Na to wygląda musimy być pierwsi
-Czeka nas niewyspana noc – mruknęła kierując się do wyjścia, za nim jednak wyszła jej wzrok powędrował na regał z półkami a raczej nad nim, gdzie kawałek ściany był zdarty.
-Na co się tak patrzysz?- Zapytała przyglądając się jaj z boku.
-Widzisz?- Wskazała na ścianę.
-Tssa

Szła wolnym krokiem wzdłuż ulicy, ręce schowała do kieszeni granatowego płaszcza. Miała wiele osób, szła za nim nie mogła stracić go z oczu. Musiała być dyskretna, uśmiechnęła się unosząc głowę do góry. Widziała, że nie jest sama, zbliżali się do wyznaczonego miejsca skręcił w uliczkę, ruszyła za nim. Wyminęła go, mężczyzna uniósł zdziwiony głowę, jednak nie spodziewał się tego. Ktoś zaszedł go od tyłu, poczuł ból, za nim opadł na as walet przed jego oczami mignęła mu postać kobiety.
-No brawo, chociaż to ja wykonałem czarną robotę- burknął patrząc na leżącego mężczyznę.
-Nie ważne, kto co wykonał- uśmiechnęła się słodko- Ważne, że nasz zadanie jest wykonane- dodała z dumą. Nie musieli czekać długo na resztę, Nott zdziwił się na widok Zabiniego.
-A ty, co tu robisz?- Zapytał.
-Wracacie do ministerstwa, Potter chce się z wami wiedzieć- mruknął z powagą, Hermiona nigdy nie wiedziała tak poważnego Blaise. Spojrzała zdziwiona na Notta, ale ten zdawał się jej nie zauważać tylko wpatrywał się w swojego przyjaciela.
-Teraz o tej porze?
-Tak- przytaknął obracając się na pięcie. Nott ruszyła za nim, Hermiona obejrzała się na nieprzytomnego Browsa.
-Idziesz?- Głos Nott, sprowadził ją na ziemię. Ruszyła się z miejsca idąc w stronę, Notta.

Weszła do biura Harrego, za nią weszli Nott i Zabini, usiadła na jednym z foteli zakładając nogę na nogę. Postać poruszyła się w drugim fotelu, znajdującym się przy ścianie.
-Po co nas tu wezwałeś?- Zapytała odwracając wzrok od postaci.
-Pierwsza rzecz, gratuluję powodzenia akcji – postać prychnęła pochylając się do przodu, światło w pomieszczeniu błysnęło. Hermina spostrzegała, że to był Malfoy, uśmiechnął się drwiąco na widok miny Hermiony.
-Granger, nie ciesz się tak jeszcze przed tobą wiele niepowodzeń – z jego ust wyleciał, dym skrzywiła się na zapach tytoniu.
-Nie licz na to Malfoy – odgryzła się mrożąc swoje czekoladowe oczy.
-Dość, jak ma Cie ze sobą pracować skoro nawet pięciu minut nie potraficie wytrzymać bez dogryzania sobie- Hermiona przeniosła wzrok na Pottera.
-Przecież to nie z nim będę pracować- prychnęła zaplatając ręce na klatce piersiowej.
-Nie koniecznie- uśmiechnął się tajemniczo, patrząc na ową dwójkę- Blaise – mruknął dając znak czarnoskóremu.
-Wracając do sprawy, jutro można przesłuchać Browsa, Granger zajmiesz się tym- zwrócił się do niej, Malfy zmierzył ją wzrokiem, na koniec uśmiechając się drwiąco. Zacisnęła usta w wąską linię, mierzyli się wzrokiem- Poszło zbyt łatwo- oparł się plecami o ścianę.
-Jak na czarnoksiężnika, byłego śmierciożercą, nie chował się zbytnio łatwo go złapaliśmy zbyt łatwo- przyznała Hermiona.
-Tak jakby...- uciął Nott szukając odpowiedniego słowa.
-Chciał być złapany – dokończył za niego Malfoy, patrząc na swoje dłonie.
-Dokładnie, może chciała abyś my pierwsi złapali go – Nott zamyślił się przez chwilę nad słowami Hermiony.
-Nie chciał, żeby go złapali tamci - powiedział głośno.
-Nic o nich nie wiemy
-Możemy się dowiedzieć, nie odpuszczą póki nie wiedzą, że go mamy – Hermiona zmarszczyła swoje brwi, patrząc na zamyślonego Harrego.
-Dobra, ale na pewno nie po to nas tu wezwałeś – powiedziała patrząc na niego wyczekująco.
-Nie, ministerstwo z Ameryki potrzebuje naszego wsparcia zapraszają czwórkę z najlepszych aurorów na bankiet, oraz żeby im pomóc w ich sprawie- wyjaśnił Zabini.
-Czwórkę? Chcesz abym, ja z Malfoyem pojechali na misję?
-Nie schlebiaj sobie Granger- wstała z fotel mierząc hardego złowrogim spojrzeniem.
-Nigdzie nie jadę zwłaszcza z nim!- Krzyknęła.
-Hermiona!- Harry uniósł swój głos, patrząc srogim wzrokiem na jej twarz.
-Zdania nie ziemię!- Krzyknęła, obróciła się na pięcie wychodząc trzaskając drzwiami. 

Dramione We found loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz