Wyjazd?

410 27 3
                                    

Dzisiaj jest ten dzień. Erik wyjeżdża. Od rana nie odbierał telefonu, jedyne co, to wczoraj prosił bym przyszła na pożegnanie nad rzekę, tam gdzie się spotkaliśmy miesiąc temu. Wiem też, że będą niektórzy znajomi. Szłam ze spuszczoną głową, zdenerowowana, bo chłopak nie odbiera i nie odpisuje na sms'y, i smutna. Po chwili zaczepił mnie Mark. 

-Hej Silvia! - Krzyknął podbiegając do mnie. 

-Cześć. - Powiedziałam lekko smutnym głosem, ale uśmiechnęłam się.

 Mark zobaczył moje łzy w oczach. 

-Wszyscy będziemy tęsknić za Erikiem, ale za niedługo znowu przyjedzie. - Od razu wiedział dlaczego nie mam humoru.

 -Tak... - Tylko tyle powiedziałam.

 Po chwili optymizm Marka nieco poprawił mi humor i śmiałam się razem z przyjacielem. Szliśmy dalej i spotkaliśmy Touko. 

-Heeeej! Też idziecie do Erika ma pożegnanie? - Spytała się z uśmiechem na twarzy. 

Kiwnęliśmy głową. Szliśmy w trójkę trochę rozmawiając, a Touko tuliła się do Marka. To wyglądało zabawnie. Doszliśmy na miejsce, było tam kilka innych osób, ale śladu po Eriku brak. Wszyscy czekaliśmy, bylo już po czasie. Zaczęłam sie mocno martwić i zadzwoniłam do chłopaka. 

-Erik dziś nie wyjdzie. - Odebrał ojciec Ericzka.

 -Dlaczego? - Zapytałam z wyraźnym przerażeniem.

 -Ponieważ źle się czuje. - Rozłączył się.

 Zbladłam, przeprosiłam wszystkich i pobiegłam w stronę domu chłopaka. Rozumiem, mógł się źle poczuć, ale to bylo ważne spotkanie, i mógł mi o tym powiedzieć... Zadzwonić, czy coś. Naprawdę bardzo się martwiłam. Dobiegłam i zapukałam. Drzwi otworzył mi zapłakany Erik. Od razu z całej siły go przytuliłam. Weszliśmy do pokoju, a chłopak rzucił mnie na łóżko i namiętnie pocałował. 

-Mój organizm jest osłabiony, nie mogę przyjść. - Rzekł smutnym głosem.

  -Czyli nie pożegnasz się? - Wtuliłam się w niego. 

-Nie. - Uśmiechnął się.

 -Ale... Jak to? - Zdziwiłam się, nie znam go od tej strony. 

-Ja tu zostaję. - Na te słowa popłakałam się ze szczęścia i jeszcze mocniej przytuliłam chłopaka.

 Chłopak jedynie wytarł moje łzy, naprawdę nie miał siły na wiele. 

-Trzeba to powiedzieć innym. - Powiedziałam cicho.

 -Zadzwonię do Marka, on już zadba by inni wiedzieli. - Rzekł.

 Jestem w szoku, moje szczęście jest podobne gdy Erik przyjechał tu, on nie wyjeżdża! Będzie ze mną! 

-Dobrze... Ale szybko. - Uśmiechnęłam się.

 Erik pokiwał głową i zadzwonił, powiedział i rozłączył się. 

-Nie tylko ty się cieszysz. - Zachichotał.

 -Nie tylko ja, ale tylko ja tak bardzo. - Pocałowałam go słodko, usiadłam chłopakowi na kolanach, po czym lekko pchnęłam by się położył, a ja położyłam się na nim. 

Była to troszkę dłuższa chwila czułości. Głównie z mojej radości, niestety Erik jest trochę słaby i nie ma siły na wiele. Znaczy... Nie żebym czegoś chciała... Nie ważne. Całowaliśmy się, ja byłam nad chłopakiem. Erik przewrócił mnie, bym ja była na dole i zaczął całować moją szyję, lekko jęknęłam. Zauważyłam, że Erik coraz bardziej słabnie. Wtuliłam się niezbyt mocno, pocałowałam w policzek i pogłaskałam chłopaka po klacie. 

-Odpoczywaj. - Szepnęłam.

 Erik zbladł, a ja zaczynałam się coraz bardziej martwić. Gdy zamknął oczy szybko pobiegłam do pokoju jego ojca, i opowiedziałam, że chłopak zasłabł. Natychmiast zadzwonił po pogotowie a ja leżałam obok Erika i przytulałam go.

Erik x Silvia - Miłość bez granicOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz