*Rozdział 8*

4.9K 515 172
                                    

Tydzień później

Adrien

Kolejny tydzień, a my nadal nie wiemy jak pomóc Marinette.

Z każdy kolejnym dniem tracę nadzieje, że uda mi się ją odzyskać.

Siedzimy właśnie razem z Nino i Alyą u Mistrza, próbując bezskutecznie coś wymyślić.

- A może sprowadzimy jej rodziców?

- Nino! Myślisz, że o tym nie pomyślałam?! Dzwoniłam do nich, ale to nie była przyjemna rozmowa.

- Co powiedzieli? - spytałem.

- Jej mama na mnie najpierw nakrzyczała, a potem się rozpłakała. Jest w Chinach i nie zamierza wrócić. No chyba, że dopiero na rozprawę rozwodową. A jej tata jest poza Paryżem. Jak z nim rozmawiałam był pijany i nie sądzę, że nam pomoże - odpowiedziała smutno.

- Mistrzu, znalazłeś coś? - spytał Nino.

- Niestety nie. To pierwszy taki przypadek w historii.

- Czyli nie można jej pomóc?

Po moich policzkach spłynęło kilka łez.

- Gdybyśmy znaleźli kryjówkę Władcy Ciem moglibyśmy odebrać mu miraculum - rzekł Nino.

- To by nie pomogło. Jej akuma jest zbyt silna - oznajmił Mistrz.

Wstałem i podszedłem do okna. Paryż stawał się ruiną i to z mojej winy.

- Adrien, nie możesz się załamywać. Nie tylko ty jesteś winny. Wszyscy do tego dopuściliśmy. Może i ona jest opętana, ale nadal cie kocha i nie zapominaj o tym. Choćby nie wiem co się stało nie możesz się poddać. Wykorzystaj ten swój urok i walcz o nią - powiedziała.

Jej słowa naprawdę podniosły mnie na duchu.

Narrator

Dziewczyna kroczyła dumnie korytarzami kryjówki swojego pana. Na twarzy miała szeroki złośliwy uśmiech. Za nią szedł jej wierny sługa Ilustrachor.

Weszli do wielkiej sali. Wszędzie latało pełno białych motyli. Na środku przy wielkim oknie stał człowiek w masce. W rękach trzymał kolczyki Biedronki.

- Witaj panie - oznajmiła oschłym tonem.

- Co cię do mnie sprowadza? - spytał wściekły.

- Oddaj mi swoje miraculum, a cię oszczędzę.

Władca Ciem odwrócił się i spojrzał na nią w szoku. Nie spodziewał się takich słów.

- Chyba zapomniałaś kto jest twoim panem - chwycił swoją laskę i podszedł bliżej niej.

- Nie sądzę - zaśmiała się.

Szybko powaliła Władcę Ciem na ziemię. Zaczęła się między nimi walka.

Ilustrachor tylko czekał aż jego pani skończy.

Po zaledwie kilku chwilach dziewczyna wytrąciła mężczyźnie laskę z ręki. Jego twarz była we krwi. Nie spodziewał się, że tak drobna i słaba osoba może się okazać tak potężna.

- Powinnam ci podziękować panie. To dzięki tobie mam tę wspaniałą moc.

Jednym szybkim ruchem zerwała mu broszkę.

Zobaczyła jak mężczyzna przemienia się.

Kiedy zobaczyła kto skrywał się pod maską zaśmiała się najpodlej jak potrafiła.

- Proszę, proszę czyż to nie nasz sławny projektant Gabriel Agreste? - zapytała z kpiną.

- Nie możesz! - krzyknął.

Chciała go zabić. Pokonać raz na zawsze.

- Może najpierw dorwiemy jego synalka. Co ty na to moja słodka? - spytał rudzielec.

- To wspaniały pomysł. Będziesz patrzył jak umiera - wyszeptała w stronę mężczyzny.

- Nie pozwolę ci go skrzywdzić! - krzyknął.

- Jakie to żałosne - wymruczała.

Przypięła broszkę do swojego kostiumu.

Otoczyła ją fioletowa mgła.

Po chwili przemieniła się.

Miała na sobie długą fioletową suknię bez ramiączek przypominającą skrzydła motyla. Suknia z przodu była krótsza a z tyłu dłuższa. Jej oczy były ciemno fioletowe a źrenice miały kształt motyla. Jej włosy były o wiele dłuższe. Końcówki jej włosów miały fioletowy kolor.

- Idź i pożegnaj syna bo za niedługo możesz nie mieć takiej okazji.

Gabriel Agrest szybko wybiegł ze swojej dawnej kryjówki.

- Od teraz jestem Miss Fortune.

Gabriel

Biegłem ile sił w nogach. Co ja najlepszego narobiłem?

Stworzyłem potwora.

Jak najszybciej dostałem się do domu Mistrza. Wiedziałem, że tylko on może mi teraz pomóc.

Ja tylko chciałem odzyskać żonę.

Gdybym wiedział, że tak to się skończy nigdy bym jej nie opętał.

Nie obchodziło mnie, że jestem cały we krwi.

Ją trzeba powstrzymać.

Kiedy stanąłem przed drzwiami zacząłem w nie walić.

Nie mogłem się opanować.

Kiedy drzwi się otworzyły, staruszek spojrzał na mnie w szoku.

- Odebrała mi miraculum - oznajmiłem.

Mistrz od razu zbladł.

- Tato?!

Zamarłem słysząc ten głos.

Po chwili obok Mistrza pojawił się mój syn.

Czyli to on jest Czarnym Kotem.

*****

Gabriel się nawrócił. Kto się cieszy?

Zbliżamy się do końca. Jeszcze 2 rozdziały i epilog.

Książka od początku miała być taka krótka.

Czytasz komentuj.

OpętanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz