Część 10

70 6 4
                                    


- Bardzo mi przykro , ale musieliśmy wprowadzić ją w stan śpiączki. - Powiedział lekarz.

Między nami nastała cisza , którą przerwał odgłos otwieranych drzwi przez które na szpitalnym łóżku wyjechała Rose. Wyglądała jak duch. Moje rozmyślanie o jej wyglądzie przerwały głośne szlochy Sky i Sophie. Wszyscy ruszyliśmy w kierunku sali na której miała leżeć moja księżniczka. Po chwili do sali wszedł lekarz , a ja od razu zadałem pytanie , które nurtowało mnie od kilku chwil.

- Ile będzie w takim stanie?

- Jeżeli jej stan się nie pogorszy to za dwa może trzy tygodnie będziemy ją wybudzać. Ważne abyście byli przy niej. To bardzo pomaga , jeżeli taka osoba wie , że ma do kogo wracać- Powiedział mi lekarz.

- To kto zostaje pierwszy ? - zapytała Sophie

- Ja zostanę. - powiedziałem szybko.

- Hej kochanie. Jak się masz? - zacząłem z nią rozmawiać.

* 2 tygodnie później *

Dziś mijają dwa tygodnie odkąd Rose jest w śpiączce. Przez ten czas codziennie ją odwiedzaliśmy. Siedzieliśmy po godzinę , dwie a czasami trzy każdy. Najdłużej siedziałem ja. Kilka razy pielęgniarki mnie wyganiały albo zasypiałem na krześle. Przez ten czas każdy z nas popadł w rutynę.

Dziś mieli spróbować wybudzić Rose. Od rana Connor dziwnie się zachowywał.

- Ej Con stary co ci jest? - Zapytał Tris.

- Bo... Bo tak cholernie się o nią boję. - powiedział Connor.

- Ok stary ale żeby aż tak ? - odezwał się James.

- Con oni nie wiedzą? - zapytała Sky.

- Czego nie wiemy ? - odezwałem się.

- Nasi rodzice zginęli w wypadku.Tato zginął na miejscu. Mamę tak jak Rose wprowadzono w śpiączkę. Podczas wybudzania coś poszło nie tak. Mama umarła zabierając ze sobą naszą nienarodzoną siostrę. Nie przeżyje jeżeli z Rose będzie tak samo. - powiedział Con.

- Stary.... Rose to silna babka. -powiedział James.

- Właśnie. Rose się nie podda. Ma do kogo wracać. - powiedziała Sky głaszcząc się po lekko zaokrąglonym już brzuszku. Zacząłem wyobrażać sobie jak będzie wyglądała Rose z takim brzuszkiem... No cóż może kiedyś...

Kolejny raz moje rozmyślania musiało coś przerwać. Tym razem był to telefon Sky. Dziewczyna na chwilę wyszła , po czym wróciła z wielkim uśmiechem.

- Ludziska.... Zaraz będą wybudzać Rose. - powiedziała z uśmiechem.

- To lecim do szpitala. - zawołałem.

* 30 minut później *

Stoimy właśnie przed salą , na której trwa wybudzanie mojej księżniczki. Co chwilę ktoś wchodzi, a ktoś wychodzi. Przez szybę widzieliśmy , że kilka razy serce mojego aniołka się zatrzymało lecz po chwili wracało do normy. Czekamy już dobre czterdzieści minut. Po chwili z grobową miną wyszedł lekarz.

- Co z nią ? - zapytał Connor.

- Próbowaliśmy wszystkiego. Jednak za każdym razem jej serce odmawia podjęcia próby , jakby chciała nam pokazać , że nie jest jeszcze gotowa. - powiedział nam lekarz.

Gdy wszystko się uspokoiło Connor jakby opętany wszedł do sali , usiadł na krześle obok łóżka siostry i chwycił jej rękę.

- Cześć siostrzyczko. Dziś mijają dwa tygodnie odkąd nie ma cię z nami. Kojarzysz Sophie? Swoją najlepszą przyjaciółkę z podstawówki? Jest dziewczyną Jamesa.Nie wiem jakim cudem ale jest. Nie zgadniesz co się stało. Będę tatą a Sky mamą. Brad jest wrakiem człowieka. Całe dnie siedzi przy tobie. Nie jestem pewny czy nawet coś je. Siostrzyczko. Tęsknimy za tobą. Kochamy cię. Wracaj do nas młoda - powiedział płaczliwie Con.

Staliśmy chwilę w ciszy wzruszeni słowami Connora. Ciszę przerwał dzwięk dobiegający z aparatury. CO SIĘ DZIEJE ?!




Mamy 10 rozdział. Jeszcze 15 i koniec książki... Przynajmniej tej części. Mam nadzieję , że wam się podoba. Do następnego moje cytrynki <3

a friend of my brother; The Vamps ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz