Część 11

77 4 2
                                    


Rose Pov.

Od 2 tygodni jestem w śpiączce. Odbieram niektóre bodźce ze świata zewnętrznego, dlatego wiem kto ze mną jest. Wiem też o tym, że Brad kilka razy spał na krześle czuwając przy mnie. Wiem o każdej sprzeczce z pielęgniarką. Wiem też, że przed chwilą był u mnie Connor. Mówił tak pięknie. Chciałam się obudzić ale coś mnie blokowało.

- Cześć skarbie - usłyszałam głos Brada.

- Jak się miewasz? U nas wszystko dobrze.... Co ja gadam nic nie jest dobrze. Wiesz dlaczego ? Bo Ciebie z nami nie ma- mówił dalej.

Nagle przed oczami pojawiła mi się mama.

- Cześć Kochanie  - zaczęła -  Przyszłam z tobą porozmawiać. Przyszedł twój czas  wyboru. Chcesz iść ze mną czy zostać z tymi wariatami - zaśmiała się -  Masz wybrać między życiem a śmiercią. - ucichła abym mogła usłyszeć słowa Brada.

- No te rindas* Rose. To znaczy nie poddawaj się. Póki ty będziesz walczyła, ja też będę. - powiedział powoli wstając.

- Więc? Jaka twoja decyzja? - odezwała się.

Zabrałam się w sobie i chwyciłam Brada za rękę budząc się.

- Rose?! - zapytał przestraszony.

- No te rindas - powiedziałam zachrypniętym głosem.

- Ludzie!!!  - zawołał Bradziu.

- Co się.... Rose???- zapytał zaskoczony Con.

- Tak ja. Kogo się spodziewałeś ? - zaśmiałam się.- Chodźcie tu do mnie.

Po chwili wszyscy trwaliśmy w uścisku. Tę cudowną chwilę przerwał lekarz.

- Co tu się dzieje? - zapytał doktor Mayers.

- Wiedziałam , że o czymś zapomnieliśmy - zaśmiała się Sophie.

-Panienka Rose..... Jak się panienka czuję? - zapytał lekarz.

- Nigdy nie czułam się lepiej - zaśmiałam się.

- Dobrze. Zaraz zrobimy panience badania - uśmiechnął się doktorek.

30 minut później

Jestem już po badaniach i siedzę z Bradem na sali w której spędziłam ostatnie tygodnie.

- Powinniśmy porozmawiać o tym co zdarzyło się przed wypadkiem - zaczął Brad.

- Nie musimy.... Słyszałam wszystko. Wierzę ci - przerwałam mu.

-  Czyli... Znów jesteśmy razem? - zapytał Bradziu.

- Jeśli tylko chcesz- uśmiechnęłam się

- Oczywiście , że chcę - zgarnął mnie do uścisku , który przerodził się w namiętny i pełen tęsknoty pocałunek.




* NO te rindas- wyrażenie zaczerpnięte z książek Estelle Maskame.



HEJ KOCHANI!!!!!!!!!!!

Bose wraca do gry!!!!!! Mam nadzieje , że wam się podoba rozdział bo jest on dla mnie wyjątkowy ze wzgledu na to , że pisze go w totalnej załamce xD Koniec smutania. Czas na radość.

 Z okazji świąt daje wam krótki rozdzialik jako prezent. Przy okazji chcę wam życzyć, szczęśliwych , rodzinnych świąt oraz nowego roku przepełnionego radością oraz miłością. 

Do następnego kochane cytrynki


a friend of my brother; The Vamps ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz