Długo zastanawiałam się jaki przepis teraz napisać, mam ich tak wiele, że nie wiem, na co się zdecydować, aż w końcu z tego zastanawiania wychodzi tyle, że nic nie piszę... Było na słodko, było śniadanie, więc będzie obiadowo i do tego z mięsem.
Przepis mam od babci, dawno, dawno, dawno temu, kiedy byłam jeszcze małą Ag (x3), przyjechałam do babci, a ona, że ma taki fajny przepis. I naprawdę jest fajny. Często z niego korzystam i już sprzedałam paru znajomym, a teraz zaprezentuje go Wam. Jest banalny. Jest smaczny. Jest tani. Jest kolorowy. Serio, nie dość, że łatwy to i estetycznie daje radę.
Co się przyda?
cycki kurczaka
papryka żółta
papryka czerwona
papryka zielona
por
natka pietruszki
jajko
mąka ziemniaczana
oliwa
przyprawy i zioła
Można ewentualnie zrobić bez zielonej papryki, bo por już jest zielony. Wgl można zrobić z jednym kolorem papryki, ale wtedy już nie będzie tak ślicznie rasta. Ach, proporcje, bo znów ich nie ma... Uwierzcie, że proporcje są dla mnie mega trudne, ja patrzę w michę i wiem, czy czegoś dodać czy nie. Załóżmy, że to na taką zwykłą paczkę cycków (2 większe albo 3 mniejsze) 3 papryki to będzie za dużo, załóżmy, że po pół każdej, kawałek pora taki no... kawałek, nie cały. Pietruszka ma intensywny smak, jeśli lubicie – dajcie dużo, a jak nie to parę gałązek wystarczy. Trzy jajka. Cztery łyżki oleju i cztery mąki. Uf! Jakoś dałam radę.
Jak robić?
Wszystko kroimy w kosteczkę i wrzucamy do miski. Ja zazwyczaj kroję cycki kurczaka tak na oko, różnie wychodzą, no ale mniej więcej, paseczki jak pół małego palca (cóż za smaczne porównanie Ag). Do miski z warzywami i paluszkami, tfu, cyckami, wbijacie jajko, olej, mąkę, przyprawy i zioła – pieprz, słodka papryka, sól (ja wiem, że dużo osób bez soli nie zje obiadu, ale ja jej nie dodaje), zioła, dużo ziół, wszystkie, jakie mam w domu... Ja chyba po prostu te sól ziołami zastępuję. Jak macie świeże zioła też się nadadzą; bazylia, mięta – nie jest tylko do słodkich rzeczy. Całość wstawiacie do lodówki, minimum godzina, nie zaszkodzi, jeśli posiedzi tam dłużej. A później tłuszcz na patelnię (olej, oliwa, smalec, masło kokosowe, czy co kto woli) i kładziemy łyżką w takie "kupki" i przyklepujemy, żeby zrobiły się kotleciki. Jest też opcja druga, którą lubię, że po prostu wrzucam trochę na patelnię i mieszam, wtedy wszystko obsmaża się oddzielnie i jest bardziej chrupiące, a w kotleciku soczyste. Do tego ziemniaki, kasza, ryż, kuskus czy co tam chcecie.
W sumie mogłam to napisać: "Wszystko w kostkę i do miski. Na godzinę do lodówki. Usmażyć kotleciki." Jednak ja przecież muszę się rozpisać i męczyć Was głupotkami.
Jeśli chcecie, żebym poruszyła jakiś temat albo napisała przepis z jakiejś kategorii, albo z jakimś konkretnym składnikiem to piszcie, może akurat mam w swojej "książce kucharskiej", która tak naprawdę jest zeszytem z obłędną okładką. x3Smacznego! ^ ^
~Ag.
CZYTASZ
NA OKO - książka kucharska
RandomJedzcie zdrowo, Jedzcie pysznie, Jedzcie z umiarem! Amatorska książka kucharska Ag, gdzie podzielę się z Wami przepisami, których używam na co dzień, lub dopiero je testuję, uwagami, doświadczeniami i poglądami. ! OSTRZEŻENIE ! Czytając to zrob...