Samodzielnie podjęta decyzja.

20 2 1
                                    


Nie wiem czy kiedyś o ty wspomniałam, ale nie mam czegoś takiego jak silna wola. Chelsea doskonale o tym wie dlatego nasze rozmowy zawsze schodziły na temat pracy. Moje nerwy były w strzępkach i już miałam wyrzucić ją z domu kiedy usłyszałam dzwonek. Wzniosłam oczy do nieba, a Chels z chichotem uciekła do innego pokoju. Z szarpnięciem otworzyłam drzwi, rzuciłam zirytowane spojrzenie Ashton'owi i gestem ręki zaprosiłam go do mieszkania. 

- Coś się stało? - zapytał zaciekawiony

- Nie, ale wolałabym, żeby ten dzień już się skoczył. - opadłam z westchnieniem na kanapę i położyłam nogi na stoliku do kawy. 

- Mam nadzieję, że dobre wieści na koniec dnia poprawią ci humor.

Zaśmiałam się pod nosem. Właśnie te jego dobre wieści przyprawiają mnie o ból głowy. 

- Jeśli o to chodzi.- powiedziałam przeciągając ostatnie słowo - Chyba nie mogę przyjąć twojej propozycji . 

- Dlaczego nie? - nie pytając się usiadł blisko mnie ocierając się o moje udo.

Szybko się wyprostowałam starając się ukryć moje skrępowanie jego bliskością. Właśnie o tym mówię, Ashton nie zna określenia przestrzeń osobista, z tego co pamiętam lubi się przytulać, a kiedy się z nim rozmawia zawsze dotyka twojego ramienia albo jakieś części twojego ciała. Jeśli w twoim partnerze ta cecha jest jak najbardziej pożądana w momencie kiedy robi to twój pracodawca, w którym próbujesz się nie zakochać, może to trochę przeszkadzać. 

- Myślę, że to nie sprawiedliwe, żebym dostałą pracę nie mając żadnych kwalifikacji. Jestem w ciąży i po kilku miesiącach zostaniecie bez recepcjonistki. To bez sensu i jako przedsiębiorca powinieneś wiedzieć, że pracownik na zwolnieniu to pracownik do zwolnienia. Skoro tego nie wiesz, mam pełne prawo kwestionować twoje umiejętności zarządzania i mogę założyć, że w bliskiej przyszłości twój interes padnie, czego oczywiście ci nie życzę, i wtedy ja zostanę bez pracy. Myślę, że twoja propozycja ma za dużo znaków zapytania, a w mojej sytuacji znak zapytania to zła rzecz. Poza tym moje hormony szaleją i mogę być nieznośna...   - z każdym słowem byłam coraz bardziej zdenerwowana, a mój głos robił się piskliwy. 

Mały uśmiech zagrał mu na ustach i już wiedziałam, że moje szanse na wygraną malały. Moje kolana miękną na samą myśl o jego uśmiechu i wiem, że wystarczy tylko to , a ja zgodzę się na wszystko. Najwyraźniej on też to wie.

- To są tylko wymówki. - Ashton mi przerwał - Od kilku miesięcy szukamy recepcjonistki w naszym Studiu. Tak na prawdę telefon twoich od dziadka był naszą ostatnią nadzieją. - posłałam mu spojrzenie - Mówię prawdę. Poza tym słyszałem, że pracowałaś dla twoich rodziców jako asystentka, więc twoje doświadczenie idealnie pasuje do posady.

- Mówisz tak bo nie wiesz co robiłam jak pracowałam jako 'asystentka'. Prawda jest taka, że głownie latałam po kawę i odbierałam telefony rodziców. Nie można nazwać tego doświadczeniem. - nie ważne co powiedziałam Ash ciągle siedział z uśmiechem i kiwał głową jakby zgadzał się z tym co mówię - Zetrzyj ten głupi wyraz z twojej twarzy. W ogóle to co miałabym robić?

- Miałabyś odbierać telefony i biegać po kawę. - powiedział z powagą

- Och błagam i ty chcesz mi powiedzieć, że od długiego czasu nie możecie znaleźć dobrego kandydata? Niby czego im brakowało? 

- Mad mówię kompletnie na serio. Razem ze swoimi znajomymi z liceum założyłem Studio Tatuażu i potrzebujemy recepcjonistki.  Michelle, nasza piercerka, zbuntowała się i powiedziała, że nie będzie dłużej odbierać naszych głupich telefonów, więc musimy znaleźć sobie kogoś innego. 

- Taa jasne. - westchnęłam ciężko zdając sobie sprawę, że tym razem nie wygram - Okej, mogę spróbować.

Głośny krzyk przyciągnął naszą uwagę. Chels wbiegła do pokoju i podskakiwała ze szczęścia. 

- Podsłuchiwałam. - przyznała od razu, jakbyśmy jeszcze nie zrozumieli - Cały dzień próbowałam ją przekonać - zwróciła się do Ashton'a, który przyglądał jej się z uśmiechem - Ciągle mi odmawiała, ale na szczęście do niej dotarłeś. Człowieku przytul mnie. - rozłożyła szeroko ręce, odwróciła głowę w bok i moc zacisnęła oczy.

Podniosłam się kanapy i przerwałam te brednie zanim Ash zdążył się odezwać.

- Nie ma żadnych przytulanek! Mam was na dzisiaj dość.

- Hej przecież ja nic ci nie zrobiłem. Dałem ci nawet pracę, zasługuję na przytulasa- powiedział z zawadiackim uśmiechem podnosząc się 

- Przez ciebie boli mnie głowa. - odwróciłam się do nich plecami i ruszyłam do mojego pokoju - Mam nadzieję, że zajdziesz wyjście - powiedziałam, zatrzasnęłam drzwi i rzuciłam się na swoje łóżko - No cóż kolego - zwróciłam się mojego brzucha - Zawsze mogło być gorzej.

***

Idzie mi coraz gorzej bo dotarłam do momentu w opowiadaniu, którego w ogóle nie przemyślałam. Mam szkice następnych dwóch rozdziałów, a potem idę na żywioł. Trzymajcie za mnie kciuki. Przypominam zapominalskim, że danie gwiazdki wcale nie boli tak bardzo, a daje mi dużego kopa. 

Hania.

MaddieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz