Seksowny więzień cielesnych znaków.

43 3 1
                                    

 Jak byłam mniejsza jeździłam do dziadków na wakcje. Były to najlepiej spędzone tygodnie mojego życia. Zwykle całe dnie spędzałam poza domem dlatego wracjąc zawsze byłam zmęczona. Jakieś dziesięć minut przed wysiadką z samochodu udawałam, że zasypiam. Dziadek zazyczaj brał mnie na ręce i kład do łóżka, dzięki czemu nie musiałam wchodzic po schodach i myć zębów - takim sprytnym dzieckiem byłam.

 Wjeżdżając do Denver myślałam tylko o tym jak bardzo nie chce mi się wchodzić na drugie piętro. Jestem pewna, że Chelsea nie położy mnie do łóżka, jak dziadek, tylko brutalnie wypchnie z samochodu lub po prostu zostawi mnie samą.

- Maddie, jest sprawa.

- Ty też przejmujesz tym drugim piętrem? - zapytałam zamyślona

- Tak, to znaczy nie. - spojrzała na mnie ze zdziwieniem po czym wzięła głęboki oddech - Myślę nad wyjechaniem stąd.

- Co? - zapytałam kompletnie zdezorientowana.

- Wiesz, że to było moje największe marzenie. - zaczęła się tłumaczyć. - Mam już zarezerwowany bilet do Paryża. Miałam ci to powiedzieć kilka dni temu, ale sprawy nabrały takiego tempa...

- Kiedy wyjeżdżasz? - patrzyłam na nią w głębokim szoku.

- Za dwa tygodnie.

- Zostawiasz mnie samą? - mój głos załamał się przy ostatnim słowie.

- Nie chcę zostawiać cię samej, ale to jest moja jedyna szansa. Ty podjęłaś decyzję, że chcesz zatrzyma dziecko i je wychować. Ja chcę spełniać swoje marzenia. - zawiesiła głos - Wiesz, że po kilku miesiącach zacznę czuć się jak w klace. Gdybym nie wiedziała, że będzie z tobą dobrze, uwierz mi, nie zostawiłabym cię. 

Roześmiałam się smutno.

- Nie mam wykształcenia, pieniędzy ani pracy. Jestem w ciąży z facetem, który złamał mi serce. Przeprowadziłam się do miejsca zupełnie mi nieznanego i ty mi mówisz, że sobie poradzę? Jestem w głębokim gównie, Chels.

- Przestań - powiedziała zdenerwowana - Nie będziesz sama. Może i będę daleko, ale wystarczy jeden telefon i rzucę wszystko, żeby tylko być przy tobie. Masz dziadków i moich rodziców. Znajdziemy ci pracę, a nawet jeśli nie, to wszyscy będą cię wspierać. Będziesz mogła zapisać się na Uniwersytet i kontynuować naukę. Zrobimy wszystko, żeby tylko ci się ułożyło.

Spojrzałam na nią niezdecydowana. Czuję, że nie jestem w pełni przygotowana na to co się dzieje.

- Mała, nie smuć się. Jakoś sobie poradzimy.

Ja tylko niepewnie pokiwałam głową i wyszłam z samochodu. Odwróciłam się w stronę budynku i przyjrzałam mu się. Może tak będzie lepiej. Będę musiała się w końcu usamodzielnić. Jakby nie patrzeć jestem teraz głową rodziny. Nie sądzę, że to dobry pomysł, ale przecież nikt nie pytał mnie o zdanie. Umieram ze strachu, ponieważ wiem, że teraz nie ma odwrotu.


Uporczywe puknie zakłócało mój niespokojny sen.

- Chels, otwórz drzwi. - mruknęłam.

Do moich uszu dobiegł szelest pościeli i stłumiona odmowa. Przewróciłam się na bok i nogami zepchnęłam przyjaciółkę z łóżka.

- To nie było prośba. - warknęłam - Otwórz drzwi.

 Zamknęłam oczy i przewróciłam się na brzuch, wracając do snu. Nie minęły nawet dwie minuty kiedy poczułam jak Chels potrząsała moim ramieniem.

MaddieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz