Rozdział 11

63 3 1
                                    

W pudle leżała jakaś dziewczyna. Miała ciemno brązowe włosy. Kilku chłopaków ją wyciągnęło. Wokół zebrali się chyba wszyscy, a ja, oczywiście stałem na samym końcu razem z innymi półbogami. Nagle wszyscy zamarli, a chwilę potem przez tłum przecisnęło się dwóch chłopaków niosących dziewczynę.

- Co to do purwy było?!- wrzasnął Minho. Z tłumu wyszedł Thomas i pobiegł za dziewczyną. W tłumie odnalazłem Newta.

- Co się stało? Kto to?

- Nie wiem, ale zapewne niedługo się dowiemy. Póki się nie obudzi nie ma co sobie tym głowy zaprzątać. 

- A co z Thomasem? Po co za nimi pobiegł?

- Tommy...za nią pobiegł?- po chwili z tłumu wyszedł Alby. 

- Znów jakieś problemy z tym chłopakiem?  Purwa, niby go polubiłem, ale ciągle są z nim jakieś zamieszki. Niech zgadnę, pobiegł do dziewczyny?- Newt kiwnął głową. Alby rzucił jakieś przekleństwo i pobiegł w stronę "szpitala". Popatrzyłem w tamtą stronę, i wiedziałem że teraz będzie się dopiero działo...

( GRUPA B )

Działanie intuicyjne. To były dwie sekundy. Buldożerca wydał z siebie przeraźliwy pisk gdy nadział się na niebiański spiż. Wygląda na to że tutaj potwory też są wrażliwe na taką broń. Gdybym nie wyciągnęła w ciągu ułamka sekundy swojego sztyletu pewnie byłoby po mnie. Wszystkie dziewczyny patrzyły się na mnie jak na wybawcę świata. Buldożercy przez chwilę byli jacyś nie obecni, ale po chwili znów zaczęli podchodzić. Wtedy Sonya wrzasnęła:

- Wykończ ich! My się zajmiemy Katie!- nie odwracając się pokiwałam głową. Zwróciłam na siebie całą uwagę wszystkich buldożerców, dzięki czemu dziewczyny przemknęły i pobiegły do wyjścia. Po chwili nie zważając na nic zaczęłam biec za nimi. Po drodze cięłam byle co, gdy obrywał buldożerca wydawał z siebie pisk i znów atakował. Wiedziałam że dziewczyny już pewnie są daleko, więc trochę przyśpieszyłam. Gdy nagle przecięłam kawałek jednego buldożercy zobaczyłam coś co migało na czerwono w jego ciele. Gdyby był tylko jeden bym zobaczyła co to, ale skoro naokoło mnie było ich z dziesięć to wolałam nie ryzykować jeszcze bardziej. W końcu przede mną pojawiły się wrota już prawie zamknięte. Gdy byłam bardzo blisko obejrzałam się za siebie. Został tylko jeden buldożerca, reszta musiała już odejść. Byłam już jakieś 100 metrów przed wrotami. W ostatniej chwili wbiegłam między dwie  ściany. Jakoś uszłam z życiem i dobiegłam do strefy. Od razu podbiegły do mnie Hazel i Piper.

- Ann, ty żyjesz! Już myślałyśmy że nie przeżyjesz!- krzyknęła Piper. 

- Ale prze..żyłam- ledwo oddychałam. Zaraz potem podeszła do nas przywódczyni. 

- Słyszałam że zabiłaś buldożercę. Oraz uniknęłaś żądła. Jeszcze żadna z nas tego nie zrobiła. Uratowałaś Katie oraz inne dziewczyny. Jestem ci wdzięczna Annabeth córko...

- Ateny. Nic takiego wielkiego nie zrobiłam. Ja tylko robiłam to co zawsze, zabijałam potwory.- znów popatrzyły się na mnie jak na wariatkę.  Przywódczyni się tylko uśmiechnęła.

- Idź odpocznij.- pokiwałam głową i z Hazel i Piper dowlokłam się do swojego hamaka. 

- Matko, ale jestem wykończona.

- Bardziej niż...- Piper przerwała nie wiedząc co powiedzieć. Za łatwe to teraz nie było, skoro nam pamięć wymazali prawie całą.- Niż tam gdzie byłaś wtedy przed wojną czy co to tam było.

- Może. Słuchajcie w ciele buldożercy widziałam coś co- nagle zrobiło mi się ciemno przed oczami.

- Ann? Annabeth!- krzyknęły dziewczyny.

- Nic mi nie...- zanim dokończyłam głowa zaczęła mnie strasznie boleć. Po chwili usłyszałam tylko krzyk przyjaciółek, a potem czerń. 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 20, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Niezapomniany LabiryntOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz