Chłopak oprowadzał mnie po Strefie. Opowiedział mi o niej i jak tu trafili.
- Nigdy jednak nie przybyło aż czterech na raz... Dobra, potem się tym zajmiemy, teraz powiedz: skąd masz miecz?
- Od mojego ojca, Posejdona.
- Że co? ty se jaja robisz? Bóg grecki twoim ojcem?
- Tak, wiem że to brzmi jak gadanie szajbusa, ale to prawda. Tamta trójka to też dzieci bogów. Ten który żartował to Leo- syn Hefajstosa, Frank to ten z czarnymi krótkimi włosami- syn Marsa, a ten blondyn to Jason- syn Jupitera.
- Wow, nieźle. Ale jak to możliwe?
- Nie pamiętam. Wiem tylko że my i nasze dziewczyny jesteśmy dziećmi bogów. Nie pamiętam skąd jesteśmy.
- Nikt z nas nie pamięta. Znamy tylko nasze imiona... to jakiś cud że pamiętasz tak wiele. Jesteś może głodny...?
- Percy, jestem Percy. I wiesz? w sumie mogę coś zjeść.
- Ok, jakby co, jestem Newt, no to chodź.
* * *
( kilkanaście minut później )
- Dobre macie tu jedzenie.
- Dzięki. Patelniak zwykle nie pozwala nikomu podjadać, ale mi można trochę więcej.
- Jesteś liderem.
- Niee, liderem jest ten którego walnąłeś mieczem. Ja jestem zastępcą, ale powróćmy do tematu, miecz?
- Mówiłem ci już ż jestem synem Posejdona? No to tata dał mi ten miecz. Normalnie jest długopisem, ale zmienia się w miecz. To niebiański spiż, zabija potwory, ale nie ludzi.
- Takiego czegoś to ja jeszcze nie słyszałem.
- Chcesz dowodu że jestem synem boga mórz?
- Dawaj- skupiłem się i nagle woda z mojej szklanki uniosła się. Polałem się nią, ale, jak zwykle, nie byłem mokry.- Ty nie bujałeś! Czyli jeśli jesteś półbogiem, musisz być...
- Herosem. Zgadza się. Chcesz zobaczyć co umie reszta?
- Pewnie!
- To idziemy! Tylko się nie zesraj.
- Pieprz się i chodź.
- Ok, ok- już go polubiłem, chociaż coś w nim było. Coś dziwnego...
CZYTASZ
Niezapomniany Labirynt
FanfictionWielka siódemka trafia do Labiryntu. Chłopacy do grupy A, a dziewczyny B. Wszyscy nie wiedzą co się stało, gdzie są i dlaczego tam są. Wszystko okaże się później...