Rozdział 3

152 16 0
                                    

Chłopak oprowadzał mnie po Strefie. Opowiedział mi o niej i jak tu trafili.

- Nigdy jednak nie przybyło aż czterech na raz... Dobra, potem się tym zajmiemy, teraz powiedz: skąd masz miecz?

- Od mojego ojca, Posejdona.

- Że co? ty se jaja robisz? Bóg grecki twoim ojcem?

- Tak, wiem  że to brzmi jak gadanie szajbusa, ale to prawda. Tamta trójka to też dzieci bogów. Ten który żartował to Leo- syn Hefajstosa, Frank to ten z czarnymi krótkimi włosami- syn Marsa, a ten blondyn to Jason- syn Jupitera.

- Wow, nieźle. Ale jak to możliwe?

- Nie pamiętam. Wiem tylko że my i nasze dziewczyny jesteśmy dziećmi bogów. Nie pamiętam skąd jesteśmy.

- Nikt z nas nie pamięta. Znamy tylko nasze imiona... to jakiś cud że pamiętasz tak wiele. Jesteś może głodny...?

- Percy, jestem Percy. I wiesz? w sumie mogę coś zjeść.

- Ok, jakby co, jestem Newt, no to chodź.

                                                                                            * * *

( kilkanaście minut później )

- Dobre macie tu jedzenie.

- Dzięki. Patelniak zwykle nie pozwala nikomu podjadać, ale mi można trochę więcej.

- Jesteś liderem.

- Niee, liderem jest ten którego walnąłeś mieczem. Ja jestem zastępcą, ale powróćmy do tematu, miecz?

- Mówiłem ci już ż jestem synem Posejdona? No to tata dał mi ten miecz. Normalnie jest długopisem, ale zmienia się w miecz. To niebiański spiż, zabija potwory, ale nie ludzi.

- Takiego czegoś to ja jeszcze nie słyszałem.

- Chcesz dowodu że jestem synem boga mórz?

- Dawaj- skupiłem się i nagle woda z mojej szklanki uniosła się.  Polałem się nią, ale, jak zwykle, nie byłem mokry.- Ty nie bujałeś! Czyli jeśli jesteś półbogiem, musisz być...

- Herosem. Zgadza się. Chcesz zobaczyć co umie reszta?

- Pewnie!

- To idziemy! Tylko się nie zesraj.

- Pieprz się i chodź. 

- Ok, ok- już go polubiłem, chociaż coś w nim było. Coś dziwnego...

Niezapomniany LabiryntOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz