Ninja jesteś czy jak?

366 32 2
                                    

Kai

Pierwszy raz tak cieszę, że jest szkoła, gdyż razem z resztą ekipy odwiedzam
Jay'a. Każdy z nas wziął coś dla niego. Ciekawiło mnie jednak to, że za około tydzień jest całodniowa wycieczka do lasu. Pani powiedziała, że trzyma jedno miejsce dla Jay'a, ale najpierw musi się obudzić. Przez wszystkie lekcje czekaliśmy tylko na ostatni dzwonek, aby odwiedzić przyjaciela.
Po około godzinie drogi byliśmy w szpitalu gdzie już drugi raz odwiedzaliśmy naszego przyjaciela w śpiączce. Jak tylko uchyliłem drzwi od pokoju Jay'a zamurowało nas. Nie ma go tu! Szybko znaleźliśmy lekarza, który leczył Jay'a i bez wahania zadawaliśmy pytania.

Ja- Gdzie jest Jay?

Nya- Czy wszystko z nim ok?

Doktor- Przepraszam, ale go tutaj ze mną nie ma.

Nya- C-co!?

Doktor- Teraz jest sam.

Lloyd- Nie wierzę, że on...

Jay- Że ja co?

Wszyscy- Aaaaaaa!

Jay- No co? Do łazienki chodzić nie mogę?

Ja- Nie strasz nas tak więcej!

Cole- No bo co ty? Ninja jesteś czy jak?

Doktor- To cud, że Jay tak szybko wybudził się ze śpiączki.

Ja- To niesamowite.

Nya- Będziesz mógł pojechać z nami na wycieczkę.

Jay- Na jaką wycieczkę?

Zane- Zaraz ci wszystko wyjaśnimy.

(2 godziny później)

Jay- No to jadę.

Ja- A czy dasz radę?

Jay- Nadal mam połamane żebro, ale dam radę.

Cole- Całe szczęście, że będę odgrywał tą sztukę ze swoim przyjacielem. Bo Lloyd zamiast brzmieć jak rycerz, to brzmi jak kastrat.

Lloyd- Ej!

Wszyscy- Ha ha ha!

Jay- Wracajmy lepiej do internatu zanim to szpitalne żarcie mnie wykończy.

Jay

Gdy tylko wróciliśmy do internatu to wszyscy zaczęli mnie witać. Najgorzej było jednak wtedy gdy ktoś mnie ściskał, bo od razu czułem się jakbym od nowa wszystko sobie łamał. Wróciłem do pokoju gdy nagle usłyszałem, że ktoś chce porozmawiać na kompie. Gdy zobaczyłem, że to rodzice to zapiąłem bluzę, aby nie było widać bandaży i odebrałem wiadomość.

Ja- Hej.

Rodzice- Dlaczego nam nie mówiłeś!?

Ja- O czym?

Ojciec- O tym wypadku przez, który byłeś w śpiączce przez trzy dni.

Ja- A skąd o nim wiecie?

Ojciec- Dzwonili że szpitala.

Ja- Nie mówiłem, bo i tak nic byście z tym nie zrobili skoro olewacie mnie jakieś pięć lat.

Ojciec- Ty wiesz ile mamy spraw na głowie.

Ja- Ale ja nie jestem żadną sprawą, którą można przesunąć w grafiku tylko waszym synem!

Ojciec- Nikt o tobie tak nie myśli.

Ja- Właśnie miałem dowód gdy byłem w śpiączce, a dla was ważniejsza była jak zwykle praca!

Ojciec- Proszę wysłuchaj nas.

Ja- Już za późno.

Wtedy rozłączyłem się. Byłem załamany tym, że moi rodzice wiedzieli, że jestem w śpiączce, a nawet pogadać ze mną nie chcieli.
Założę się, że zamiast osobiście mnie przeprosić, to wyślą mi jakiś przedpremierowy gażet z ich firmy. Jak zawsze. Oni nawet się nie pofatygują, aby sprawdzić czy wszystko ok. Kiedyś w szkole na dzień kariery obiecali, że będą, a wyglądałem jak kretyn siedząc sam i słuchając historii innych rodziców. Albo jak byłem mały zamiast odprowadzać mnie do przedszkola odprowadzał mnie szofer ojca. Mażę o tym, aby choć raz się mną przejęli.

Nya- Jay czy wszystko ok?

Ja- Rodzice znowu mnie olali dla pracy.

Nya- Nie przejmuj się. Przynajmniej masz nas.

Ja- I dla tego się cieszę

Mam nadzieję, że rozdział się
Podobał i zapraszam do pisania w
Komentarzach pomysłów na kolejne.

Papatki


Ninjago | Nastoletni światOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz